Istnieje podejrzenie, że zostali oni ostrzeżeni przez Andrzeja Jagiełło (SLD) o tym, że policjanci z Centralnego Biura Śledczego przygotowują akcję przeciwko nim. Poseł SLD miał się przy tym powoływać na informacje uzyskane od wiceministra spraw wewnętrznych Zbigniewa Sobotkę (również poseł SLD).
Prokuratura zbada czy Sobotka i Jagiełło "nie utrudniali postępowania karnego poprzez ujawnienie informacji, mogących spowodować uniknięcie odpowiedzialności przez sprawców przestępstw" - poinformowała prok. Małgorzata Perz z Prokuratury Okręgowej w Kielcach.
Według prok. Małgorzaty Perz z prowadzącej śledztwo Prokuratury Okręgowej w Kielcach, objęte klauzulą tajności postępowanie w tej sprawie wszczęto z urzędu 25 kwietnia na podstawie materiałów wyłączonych z akt sprawy, dotyczącej starachowickich samorządowców i kilkunastu innych osób, zatrzymanych 26 marca przez funkcjonariuszy CBŚ. Większość z nich sąd aresztował pod zarzutem kradzieży samochodów, wymuszania haraczy, nielegalnego handlu bronią i materiałami wybuchowymi oraz narkotykami.
Sprawę ujawniła piątkowa "Rzeczpospolita". Napisała, że Centralne Biuro Śledcze w Kielcach przygotowując akcje przeciwko zorganizowanej grupie przestępczej w Starachowicach, założyło podsłuch m.in. na telefony zamieszanych w nielegalne procedery lokalnych polityków. Jakież było zdziwienie policjantów, kiedy czytając stenogram jednej z rozmów przeprowadzonych przez starostę ze Starachowic, zorientowali się, że został ostrzeżony. Dzwoniącym był kielecki poseł SLD Andrzej Jagiełło.
Poseł Jagiełło twierdzi, że "nie pamięta, czy dzwonił", a z pewnością nie ostrzegał nikogo o planowanej akcji, "no, bo skąd mógłby o niej wiedzieć".
W związku z tą sprawą premier odwołał z zagranicznego urlopu szefa MSWiA Krzysztofa Janika. Zażądał też od wiceministra Sobotki szczegółowych wyjaśnień, dotyczących sprawy starachowickiej. "Jednocześnie (Sobotka) poinformował premiera, że do czasu wyjaśnienia jej przez kompetentne organy będzie przebywać na urlopie" - poinformował rzecznik rządu Michał Tober.
Sobotka kategorycznie zaprzecza, jakoby przekazywał komukolwiek jakiekolwiek informacje o planach akcji. Również według rzecznika MSWiA Alicji Hytrek, źródłem informacji w sprawie starachowickiej nie mogła być policja czy MSWiA, a tym bardziej wiceminister Zbigniew Sobotka. Kierownictwo resortu nie znało bowiem szczegółów działań Centralnego Biura Śledczego w Kielcach i Starachowicach - twierdzi.
Nadzorujący pracę policji wiceminister Sobotka "natychmiast po otrzymaniu sygnałów o przypuszczeniach ujawnienia informacji o działalności policji polecił wszcząć postępowanie wyjaśniające oraz przekazać niezwłocznie wszystkie materiały Prokuraturze Okręgowej w Kielcach" - mówi Hytrek. Pierwsze takie informacje miały zostać wiceministrowi przekazane w marcu tego roku.
Dodała, że szef MSWiA Krzysztof Janik darzy zaufaniem wiceministra Sobotkę.
em, pap