Polscy współpracownicy Stasi wciąż nie zostali rozliczeni.
![](http://www.wprost.pl/G/wprost_gfx/1082/index3.jpg)
Braterska pomoc
Jeden z raportów Stasi dotyczy rozmowy konsula generalnego NRD z sekretarzem KW PZPR w Jeleniej Górze Stanisławem Cioskiem (obecnie doradcą prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego). Spotkanie odbyło się 31 października 1980 r. w Jeleniej Górze. Stanisław Ciosek skarżył się: "Trzeba przyznać, że kontrrewolucja ma dziś za sobą absolutną większość narodu. Powiem całkiem brutalnie i to jest prawda, że oni mają absolutną większość, a my jesteśmy mniejszością". Jak napisano, "przy niewykorzystaniu szansy [przez kierownictwo PZPR] Ciosek nie wyklucza konieczności wkroczenia wojska". W meldunku z 6 października 1981 r., sporządzonym dla szefa służby bezpieczeństwa Ericha Mielkego, as enerdowskiego wywiadu Markus Wolf informował - powołując się na rozmowę z funkcjonariuszem polskiego wywiadu D. Sokolakiem - o planowanym odwołaniu ówczesnego I sekretarza KC PZPR Stanisława Kani. Jak zapewniał Sokolak, "Jaruzelski ma świadomość, że tylko bez Kani ma szanse na polityczne przeżycie". Na dokumencie znajduje się odręcznie dopisane zastrzeżenie Wolfa, by Mielke zachował wyłącznie dla siebie nazwisko informatora.
Do najbardziej zaufanych współpracowników MfS należał I sekretarz KW PZPR we Wrocławiu Ludwik Drożdż. Z raportu Wydziału II (HVA) MfS (z 6 lutego 1981 r.) wynika, że Drożdż liczył na "braterską pomoc krajów socjalistycznych". Jak podkreślał, "zaprowadzenie porządku przez milicję byłoby możliwe przy mądrym przygotowaniu i prężnym, centralnym kierownictwie. Do tego jednak byłoby konieczne wzmocnienie jej przez odpowiednich towarzyszy z braterskich organów w polskich mundurach, ewentualnie z zastosowaniem ciężkiej broni".
- Być może te informacje trafiły do Stasi - broni się dziś Leszek Dróżdż w rozmowie z "Wprost".
- Ja z Niemcami współpracowałem i rozmawiałem z nimi z własnej woli, bo przecież mieliśmy silne kontakty partyjne PZPR-SED. Tamtejsza partia i bezpieka trochę mocniej były z sobą związane. Moim zdaniem, oni nam dużo pomogli w czasach, kiedy partia była atakowana ze wszystkich stron. Niczego nie podpisywałem, ale nie bałem się w rozmowie z niemieckimi towarzyszami głośno mówić tego, co myślę.
W listopadzie 1981 r. Wolf dwukrotnie rozmawiał z prorektorem Akademii Nauk Społecznych przy KC PZPR prof. Konradem Bajanem. Pierwsza rozmowa odbyła się 4 listopada w Berlinie i trwała dwie godziny. Bajan opowiadał o potrzebie mobilizacji środowisk partyjnych przed ostateczną rozgrywką z "Solidarnością". Mówił też o rozdawaniu towarzyszom broni. "Tow. Bajan uważa, że konieczne jest wywieranie nacisku na gen. Jaruzelskiego przez kraje socjalistyczne" - relacjonował Wolf. Tego samego dnia wiceminister spraw wewnętrznych gen. Stanisław Filipiak przekazał MfS m.in. kopię dokumentu "Solidarności", który miał wskazywać na zamiar "przejęcia władzy ekonomicznej". Generał potwierdził też, że w wybranych grupach prowadzone są rozmowy o stanie wyjątkowym.
Jak towarzysz z towarzyszem
Wspólne przedsięwzięcia i tzw. robocze spotkania funkcjonariuszy MfS i polskiego MSW odbywały się aż do 1989 r. Jedno z nich zorganizowano w Warszawie w dniach 29-31 marca 1988 r. Gośćmi MSW byli wówczas szef Głównego Wydziału HA XX gen. Paul Kienberg, szef sekcji 2 w HA XX płk Kuschel, szef sekcji 4 w HA XX płk Reuter oraz szef Grupy Operacyjnej w Polsce por. Wielkes. Do zadań HA XX należała inwigilacja i zwalczanie wrogów ustroju. Ze strony polskiej w spotkaniu uczestniczyli m.in. szef IV Departamentu MSW gen. Tadeusz Szczygieł, jego zastępca płk Mirowski, drugi zastępca płk Przanowski, szef II Departamentu płk Majchrowski oraz szefowie i zastępcy z wydziałów III i IV - płk Stasikowski, płk Szczepański, płk Będziak, płk Kluczyński, por. Lesiak i wiceminister w MSW gen. Henryk Dankowski. Gen. Kienberg z gen. Szczygłem i płk Majchrowskim zastanawiali się nad metodami unieszkodliwiania podziemia politycznego i Kościoła, który wspierał opozycję "w walce przeciw socjalistycznemu państwu". Gen. Dankowski rozmawiał z gen. Kienbergiem o potrzebie koordynacji działań dotyczących infiltracji różnych środowisk - od młodzieży szkolnej po współpracowników Watykanu. Meldunek z tego spotkania - jak odnotowano w nagłówku: "Odnośnie współpracy na obszarze zwalczania polityczno-ideologicznej dywersji i reakcyjnych wrogich elementów w kościołach" - liczy 15 stron.
- Oczywiście, że współpracowaliśmy z Niemcami. Zresztą współpraca służb specjalnych dotyczyła wszystkich państw Układu Warszawskiego - mówi "Wprost" gen. Henryk Dankowski, wówczas wiceminister spraw wewnętrznych. - Niemcom szczególnie zależało na informacjach o sytuacji w Polsce, bo wiedzieli, że ferment u nas odbije się na sytuacji u nich. Zgodnie z zawartymi umowami, żaden obcy, nawet sojuszniczy wywiad nie mógł na własną rękę werbować w zaprzyjaźnionym kraju swoich współpracowników. Mogły być jedynie pojedyncze wypadki nieprzestrzegania ustalonych reguł. Niemcy, jeżeli coś zdobywali, to raczej podczas zwykłych rozmów towarzyskich.
Było jednak inaczej. Enerdowskie MfS nie tylko korzystało z osób pracujących dla MSW, ale także na własną rękę poszukiwało polskich informatorów w wielu środowiskach - wśród studentów czy w kierownictwie PZPR. Jednym z nich był Wiesław Klimczak, zastępca redaktora naczelnego partyjnych "Nowych Dróg", obecnie szef stowarzyszenia Ordynacka. Niektóre sprawozdania z rozmów z Klimczakiem sporządzono na podstawie nagrań magnetofonowych (dokonano ich m.in. 31 maja i 6 czerwca 1988 r.). Zawierają one na przykład komentarze dotyczące rozmowy Mieczysława Rakowskiego z Andriejem Gromyką, ocenę zagrożenia strajkami, omówienie rezultatów XVIII i XIX plenów KC PZPR oraz charakterystykę ówczesnych członków władz partyjnych - Stanisława Cioska, Kazimierza Cypryniaka, Iwony Lubowskiej, Zbigniewa Michałka, Wiktora Pyrkosza, Gabrieli Rembisz, Janusza Reykowskiego, Zdzisława Świątka, Zdzisława Balickiego, Marka Hołdakowskiego, Zygmunta Czarzastego, Leszka Millera i Mariana Stępnia. Informator oceniał także Manfreda Gorywodę, Stanisława Gabryelskiego, Mieczysława Rakowskiego, Mariana Woźniaka, Andrzeja Wasilewskiego oraz "tracącego autorytet" Lecha Wałęsę. W kolejnym meldunku Genosse (towarzysz) Klimczak ubolewa nad "pluralistycznymi zamierzeniami" Rakowskiego. Dziś Klimczak mówi, że nie zdawał sobie sprawy z tego, że informuje Stasi.
- Zupełnie nie kojarzę tych rozmów - twierdzi Klimczak. - Rozmawiałem wiele razy z różnymi osobami. Na pewno mogli być to ludzie z niemieckiego odpowiednika czasopisma "Nowe Drogi". Miało ono z nami doskonałe kontakty. Mogli to być również pracownicy ambasady, KC SED albo Niemcy, którzy kończyli studia w Polsce i byli związani z ruchem studenckim. Oni też nas odwiedzali. Nie podejrzewałem moich rozmówców o kontakty tego rodzaju.
Totalna inwigilacja
Ostatnie meldunki napływały od polskich informatorów do MfS już po ustaleniach okrągłego stołu. Jerzy Janicki, członek KC PZPR i dyrektor Ursusa, w informacji dla oficera kontaktowego narzekał na politykę partii: "Mimo wszelkich ostrzeżeń po 1981 r. partia popełniła te same błędy, co przedtem. (...) Wszystko ograniczało się do jednej osoby mającej władzę, za co teraz partia płaci". Janicki oceniał, że "rząd Tadeusza Mazowieckiego ma nikłe szanse ze względu na skomplikowane położenie ekonomiczne". Obarczył też "wyłączną winą kierownictwo partii" za rozdźwięk w stosunkach z OPZZ. Z kolei Marian Kołodziejczak (wówczas pracujący w "Słowie Powszechnym") informował MfS o rozluźnieniu współpracy środowiska PAX z PZPR, a także o zamiarze poparcia rządu Mazowieckiego.
Z akt MfS można się dowiedzieć o okolicznościach rozmów "okrągłego stołu", o wydanym przez gen. Czesława Kiszczaka rozkazie zniszczenia kompromitujących dokumentów partyjnych i SB oraz o sytuacji w środowiskach robotniczych, studenckich i naukowych. Wschodnioniemieckie służby miały wyczerpujące relacje ze strajków (z liczbą strajkujących i charakterystyką ich przywódców), wiedziały o nastrojach w zakładach pracy, o planach bezpośredniego otoczenia Wałęsy, znały kazania polskich księży, a nawet satyryczne wierszyki na temat ówczesnej rzeczywistości.
Aneta, Tina i inni
"Niniejszym zobowiązuję się dobrowolnie i z własnego przekonania wspomagać MfS w walce z wrogami NRD i innych krajów socjalistycznej wspólnoty. (...) Do nieoficjalnej współpracy wybieram pseudonim Aneta". Deklarację tę złożyła Anna Hawro podczas pobytu w Berlinie 27 czerwca 1986 r. Jej zadaniem było m.in. informowanie o nastrojach wśród polskich studentów w NRD, strukturach zachodnioberlińskiej "Solidarności", a także o organizacjach studenckich w Polsce i wskazanych nauczycielach akademickich. Ostatni meldunek IM Aneta (IM - tajny współpracownik) napisała 30 czerwca 1989 r. O jej zaangażowaniu świadczy to, iż przekazane raporty liczą 278 stron. Pod względem liczby meldunków Annę Hawro pobiła agentka Halina Sobotko. Zobowiązanie do działalności agenturalnej Sobotko (IM Tina) podpisała 13 września 1982 r. Jej raporty sporządzane odręcznie mają aż 487 stron. W zbieraniu informacji Tinie pomagał m.in. wujek - jak odnotowała - "komunista godny zaufania". Do aktywistów "Solidarności" dotarła natomiast przez kuzyna, działacza związkowego z Wrocławia.
Współpracownikami z Polski zajmowały się również agendy terenowe MfS. W archiwach tylko jednej z nich - Głównego Wydziału II - znajduje się teczka z kilkuset pseudonimami i nazwiskami polskich IM oraz osób kontaktowych (KP), które świadomie udzielały informacji. Polskich donosicieli miały także wydziały do spraw obcokrajowców i analiz gospodarczych. Dla niemieckich archiwistów cała ta dokumentacja z nagłówkami "Streng Geheim!" (ściśle tajne) jest obecnie ściśle jawna. Nie interesują się nią tylko polski aparat ścigania i wymiar sprawiedliwości. Przed kilkoma laty przekazano do Warszawy niektóre akta, ale nic z nimi nie zrobiono. Tymczasem kompromitujące materiały z agenturalnej działalności mogą się stać instrumentem nacisku. Polska puszka Pandory w archiwach MfS wciąż czeka na otwarcie.
Polska abolicja?
Ustawa o aktach Stasi (Stasi Unterlagen Gesetz) była dla Niemców sposobem na zadośćuczynienie ofiarom systemu, na oczyszczenie społecznego klimatu, ale przede wszystkim na wyeliminowanie z życia politycznego konfidentów komunistycznego aparatu ucisku. Akta Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwa byłej NRD stały się podstawą do weryfikacji różnych grup zawodowych. Kto współpracował z MfS i jego służbami (Stasi), nie może pełnić funkcji kierowniczej w żadnej instytucji państwowej, nawet jeśli jego działalność nie miała charakteru czynu karalnego. Dla zjednoczonych Niemiec spuścizna MfS stanowiła nie lada problem, gdyż dotyczyła także osób piastujących eksponowane stanowiska. "Nie może wypowiedź byle szpicla łamać ludziom życiorysów" - argumentował swego czasu Bertram Wieczorek, szef frakcji CDU/CSU w Bundestagu. Były kanclerz Helmut Kohl także nie chciał, by "zbrodnie reżimu komunistycznego truły klimat zjednoczonego kraju". Oprócz pohoneckerowskiej Partii Demokratycznego Socjalizmu pozostałe ugrupowania postanowiły jednak dokonać wielkiej narodowej czystki, wykorzystując dokumenty służby bezpieczeństwa NRD. Zwyciężył argument, że nie można usprawiedliwiać współpracy ze Stasi, uzasadniając ją "ustrojową koniecznością". Dlaczego w Polsce współpraca naszych obywateli ze służbami specjalnymi obcego państwa nie podlega rozliczeniu?
Stasi - państwo w państwie |
---|
Stasi (Staatssicherheitsdienst - Państwowa Służba Bezpieczeństwa) - wschodnioniemiecka tajna policja polityczna. Działała zgodnie z zaleceniami Feliksa Dzierżyńskiego, wzorując się na stworzonej przez niego tajnej sowieckiej policji politycznej CzeKa. Była powiązana organizacyjnie ze strukturami sowieckimi. Krwawo stłumiła powstanie wschodnioniemieckich robotników w 1953 r.; osłaniała budowę muru berlińskiego. Swoich przedstawicieli miała na całym świecie, ale najlepszą siatkę stworzyła w zachodniej Europie. Głęboko penetrowała życie polityczne i gospodarcze RFN: w kwietniu 1974 r. ujawniono, że agentem Stasi był Günter Guillaume, sekretarz Willy'ego Brandta. W szczytowym okresie swojej "świetności" Stasi zatrudniała 85 tys. oficerów i co najmniej 175 tys. nieoficjalnych współpracowników (IM - informelle Mitarbeiter); swe teczki miało w Stasi 5 mln obywateli NRD. Bezpieka posiadała broń i osprzęt pozwalający na uzbrojenie małej armii, podlegała jej elitarna jednostka niemieckich wojsk wewnętrznych Regiment Feliks Dzierżyński. W chwili rozwiązania w 1989 r. majątek Stasi oszacowano na 65 mld marek. |
Kim był Markus Wolf |
---|
Jeden z największych szpiegów XX wieku urodził się w 1923 r. w Hechingen w południowej Wirtembergii. Jako dziesięciolatek wyemigrował z rodzicami via Szwajcaria do ZSRR. W latach 1934-1940 uczęszczał do szkoły dla emigrantów im. Karola Liebknechta w Moskwie. W 1936 r. przyjął obywatelstwo radzieckie. Przygotowania do działalności propagandowej wśród Niemców rozpoczął od pracy redaktora i spikera w Rozgłośni Ludu Niemieckiego w Moskwie. W 1949 r. wstąpił do SED, partii komunistycznej rządzącej w NRD, w 1951 r. zrzekł się obywatelstwa radzieckiego. Od 1953 r. był podsekretarzem stanu w Ministerstwie Bezpieczeństwa Państwa (MfS); od 1980 r. - generał pułkownik. Po zjednoczeniu Niemiec w październiku 1990 r. wydano nakaz aresztowania Wolfa. Zbiegł przez Austrię do ZSRR. Zdecydował się jednak na powrót do Niemiec - tą samą drogą, którą uciekł. We wrześniu został schwytany na granicy austriacko-niemieckiej. W 1993 r. skazano go na sześć lat więzienia za szpiegostwo i zdradę kraju. W 1997 r. - zwolniony ze względu na stan zdrowia. |
Grupa operacyjna Warszawa |
---|
ANTONI DUDEK Instytut Pamięci Narodowej W 1980 r., gdy powstała "Solidarność", Stasi powołała tzw. grupę operacyjną Warszawa, która działała aż do końca istnienia NRD. Stasi miała w Polsce kilkuset płatnych agentów. Z czasem grupa tak się rozrosła, że w 1981 r. podniesiono znacząco budżet na wypłaty dla agentury w Polsce. Ujawnione przez Niemców materiały agenturalne to w większości oceny, podobne do cytowanych w artykule. Polscy informatorzy tłumaczą się dziś, że nie wiedzieli, iż służyli agenturze za źródło. Część ewidentnie udaje, że nie zdawała sobie sprawy z tego, kim są ich enerdowscy rozmówcy. To dobra i najczęściej skuteczna metoda obrony przed zarzutem ujawniania obcemu wywiadowi tajemnic. |
Więcej możesz przeczytać w 34/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.