Odbierając SMS-a, możemy zarazić swoją komórkę wirusem zabójczym dla aparatu.
Wystarczyło odebrać SMS-a, w którym był tylko jeden wyraz - "*English" - i chwilę potem telefon komórkowy przestawał działać. Pracownicy serwisu stwierdzali, że karta SIM jest uszkodzona, ale nie wiadomo dlaczego, więc doradzali kupno nowego aparatu. Taka przygoda spotkała niedawno Tomasza Ziemieckiego, polskiego informatyka odbywającego szkolenie w Ameryce, a także ponad 3 mln innych właścicieli telefonów w USA. Poszkodowani byli abonentami sieci AT&T. Okazało się, że ich telefony zaatakował tajemniczy wirus.
Nie po raz pierwszy komórki stają się celem tzw. robaków, czyli wirusów, które dotychczas kojarzyliśmy wyłącznie z komputerami. Powodem jest to, że współczesne komórki coraz bardziej przypominają minikomputery, a tym samym stają się podatne na te same zagrożenia. Komórkowa odmiana robaków, zwanych m-wirusami (mobile virus), zaraziła już kilkadziesiąt milionów telefonów na całym świecie.
Hiszpańska choroba
Pierwszy był wirus Timofonika, który w 2000 r. zaatakował telefony w sieci hiszpańskiego operatora Telefonica Movistar. Wirus przedostawał się do aparatu w SMS-ie wysłanym z bramki internetowej. SMS automatycznie rozsyłał kolejne wiadomości do adresatów, których numery znajdowały się w zaatakowanym telefonie. Tak powstała lawina niechcianych SMS-ów. Rok później w Japonii wirus zainfekował sieć telefonii komórkowej 3G - I-Mode. Zarażony telefon automatycznie wybierał numer alarmowy japońskiej policji. W Niemczech od prawie dwóch lat grasuje wirus o nazwie SMS-Flooder.
W ubiegłym roku abonenci sieci komórkowej British Telecom otrzymali SMS, w którym poinformowano ich o istnieniu niebezpiecznego wirusa. Wirus mógł wymazać wszystkie informacje z książki telefonicznej, a także sprawić, iż aparat nie funkcjonowałby prawidłowo. Jak się okazało, był to tylko żart. Na krótko. Rok później identyczną wiadomość odebrało wielu amerykańskich abonentów AT&T, lecz tym razem wirus rzeczywiście zainfekował oprogramowanie i karty SIM w ponad trzech milionach telefonów. Straty operatora, który musiał wymienić zepsute aparaty, sięgnęły prawie 100 mln dolarów.
Jak atakują m-wirusy?
M-wirusy do telefonów komórkowych dostają się za pośrednictwem Internetu, WAP-u, wiadomości e-mailowych oraz SMS-ów i MMS-ów (wiadomości multimedialnych). Każde oprogramowanie, również to w komórce, może być zakażone wirusem. Pobierając przez Internet niezbędne oprogramowanie, gry, tapety czy dzwonki, można również zarazić telefon wirusem. Gdy m-wirus dostanie się do komórki, doszczętnie czyści książkę teleadresową, a także samoistnie łączy na przykład z płatnymi numerami, typu seks-linie. Może również ściągać na nasz telefon sieciowe śmieci, czyli spam. O szkod-liwej działalności wirusa najczęściej przekonujemy się dopiero przy płaceniu rachunku.
Wzorem robaków komputerowych, m-wirusy mogą wpływać na funkcjonowanie całych sieci komórkowych - infekując ich oprogramowanie i serwery bądź przez sztuczne nasilenie ruchu. Scenariusz może być taki jak w wypadku Internetu, gdzie zbyt duża liczba wiadomości wysłanych na jeden adres bądź wywołań danej strony WWW powodują zablokowanie serwera. W efekcie uniemożliwiają użytkownikom korzystanie z niego.
Przyszłe komórki będą w jeszcze większym stopniu minikomputerami, z szerokim dostępem do usług online, na przykład bankowych. To sprawia, że telefony komórkowe będą coraz bardziej narażone na ataki hakerów. Zdaniem Mariusza Połowczuka z portalu Telefon.gsm, w pierwszej kolejności hakerzy zaatakują telefony współpracujące z palmtopami. Ofiarą ostatniej epidemii w USA pad-ły dwa modele Siemens serii 35 i 45 - z zaawansowanymi funkcjami multimedialnymi. Wielu zachodnich operatorów sieci komórkowych postanowiło wycofać ze swojej oferty Nokię 7110 WAP, która okazała się szczególnie podatna na wszelkiego rodzaju wirusy. Wysłanie odpowiednio zredagowanej wiadomości SMS na numer tego telefonu blokowało funkcję "wybierz".
Jak się bronić przed m-wirusami?
Operatorzy na razie nie mają skutecznej broni na m-wirusy. Żaden z nich nie zainstalował skanerów ani programów antywirusowych. Jak informuje Ryszard Woronowicz, rzecznik Plus GSM, w tej sieci na razie nie zdarzyły się wypadki zarażenia m-wirusem. W Idei GSM monitoring systemu nie wykazał żadnych prób ataku na sieć. Znacznie energiczniej na to zagrożenie reagują programiści. Firmy McAfee.com, Computer Associates, F-Secure, Kaspersky Lab, Network Associates czy Trend Micro tworzą już pierwsze programy antywirusowe przeznaczone dla posiadaczy urządzeń PDA i telefonów komórkowych. Microsoft opracował i dostarcza narzędzia dla twórców takich programów. Fińska firma F-Secure przygotowała model specjalnego skanera dla operatorów sieci komórkowych, który wykrywa obecność m-wirusów. Symantec udostępnił już wersje swojego programu antywirusowego dla Palm OS, a słynna firma ubezpieczeniowa Lloyd's of London umieściła w swojej ofercie nowy produkt o nazwie "wireless hacker insurance" - ubezpieczenie od włamania na komórkę i urządzenia PDA.
Sami niewiele możemy zrobić, co najwyżej zachować ostrożność przy odbieraniu SMS-ów i MMS-ów, nie otwierać podejrzanych wiadomości, zwłaszcza załączników. Właściwie jesteśmy skazani na wirusy - tak jak użytkownicy Internetu. Pozostaje tylko nadzieja, że programy antywirusowe, czyli swego rodzaju szczepionki, będą skuteczniejsze niż m-wirusy.
Nie po raz pierwszy komórki stają się celem tzw. robaków, czyli wirusów, które dotychczas kojarzyliśmy wyłącznie z komputerami. Powodem jest to, że współczesne komórki coraz bardziej przypominają minikomputery, a tym samym stają się podatne na te same zagrożenia. Komórkowa odmiana robaków, zwanych m-wirusami (mobile virus), zaraziła już kilkadziesiąt milionów telefonów na całym świecie.
Hiszpańska choroba
Pierwszy był wirus Timofonika, który w 2000 r. zaatakował telefony w sieci hiszpańskiego operatora Telefonica Movistar. Wirus przedostawał się do aparatu w SMS-ie wysłanym z bramki internetowej. SMS automatycznie rozsyłał kolejne wiadomości do adresatów, których numery znajdowały się w zaatakowanym telefonie. Tak powstała lawina niechcianych SMS-ów. Rok później w Japonii wirus zainfekował sieć telefonii komórkowej 3G - I-Mode. Zarażony telefon automatycznie wybierał numer alarmowy japońskiej policji. W Niemczech od prawie dwóch lat grasuje wirus o nazwie SMS-Flooder.
W ubiegłym roku abonenci sieci komórkowej British Telecom otrzymali SMS, w którym poinformowano ich o istnieniu niebezpiecznego wirusa. Wirus mógł wymazać wszystkie informacje z książki telefonicznej, a także sprawić, iż aparat nie funkcjonowałby prawidłowo. Jak się okazało, był to tylko żart. Na krótko. Rok później identyczną wiadomość odebrało wielu amerykańskich abonentów AT&T, lecz tym razem wirus rzeczywiście zainfekował oprogramowanie i karty SIM w ponad trzech milionach telefonów. Straty operatora, który musiał wymienić zepsute aparaty, sięgnęły prawie 100 mln dolarów.
Jak atakują m-wirusy?
M-wirusy do telefonów komórkowych dostają się za pośrednictwem Internetu, WAP-u, wiadomości e-mailowych oraz SMS-ów i MMS-ów (wiadomości multimedialnych). Każde oprogramowanie, również to w komórce, może być zakażone wirusem. Pobierając przez Internet niezbędne oprogramowanie, gry, tapety czy dzwonki, można również zarazić telefon wirusem. Gdy m-wirus dostanie się do komórki, doszczętnie czyści książkę teleadresową, a także samoistnie łączy na przykład z płatnymi numerami, typu seks-linie. Może również ściągać na nasz telefon sieciowe śmieci, czyli spam. O szkod-liwej działalności wirusa najczęściej przekonujemy się dopiero przy płaceniu rachunku.
Wzorem robaków komputerowych, m-wirusy mogą wpływać na funkcjonowanie całych sieci komórkowych - infekując ich oprogramowanie i serwery bądź przez sztuczne nasilenie ruchu. Scenariusz może być taki jak w wypadku Internetu, gdzie zbyt duża liczba wiadomości wysłanych na jeden adres bądź wywołań danej strony WWW powodują zablokowanie serwera. W efekcie uniemożliwiają użytkownikom korzystanie z niego.
Przyszłe komórki będą w jeszcze większym stopniu minikomputerami, z szerokim dostępem do usług online, na przykład bankowych. To sprawia, że telefony komórkowe będą coraz bardziej narażone na ataki hakerów. Zdaniem Mariusza Połowczuka z portalu Telefon.gsm, w pierwszej kolejności hakerzy zaatakują telefony współpracujące z palmtopami. Ofiarą ostatniej epidemii w USA pad-ły dwa modele Siemens serii 35 i 45 - z zaawansowanymi funkcjami multimedialnymi. Wielu zachodnich operatorów sieci komórkowych postanowiło wycofać ze swojej oferty Nokię 7110 WAP, która okazała się szczególnie podatna na wszelkiego rodzaju wirusy. Wysłanie odpowiednio zredagowanej wiadomości SMS na numer tego telefonu blokowało funkcję "wybierz".
Jak się bronić przed m-wirusami?
Operatorzy na razie nie mają skutecznej broni na m-wirusy. Żaden z nich nie zainstalował skanerów ani programów antywirusowych. Jak informuje Ryszard Woronowicz, rzecznik Plus GSM, w tej sieci na razie nie zdarzyły się wypadki zarażenia m-wirusem. W Idei GSM monitoring systemu nie wykazał żadnych prób ataku na sieć. Znacznie energiczniej na to zagrożenie reagują programiści. Firmy McAfee.com, Computer Associates, F-Secure, Kaspersky Lab, Network Associates czy Trend Micro tworzą już pierwsze programy antywirusowe przeznaczone dla posiadaczy urządzeń PDA i telefonów komórkowych. Microsoft opracował i dostarcza narzędzia dla twórców takich programów. Fińska firma F-Secure przygotowała model specjalnego skanera dla operatorów sieci komórkowych, który wykrywa obecność m-wirusów. Symantec udostępnił już wersje swojego programu antywirusowego dla Palm OS, a słynna firma ubezpieczeniowa Lloyd's of London umieściła w swojej ofercie nowy produkt o nazwie "wireless hacker insurance" - ubezpieczenie od włamania na komórkę i urządzenia PDA.
Sami niewiele możemy zrobić, co najwyżej zachować ostrożność przy odbieraniu SMS-ów i MMS-ów, nie otwierać podejrzanych wiadomości, zwłaszcza załączników. Właściwie jesteśmy skazani na wirusy - tak jak użytkownicy Internetu. Pozostaje tylko nadzieja, że programy antywirusowe, czyli swego rodzaju szczepionki, będą skuteczniejsze niż m-wirusy.
Więcej możesz przeczytać w 47/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.