Agora - to do niej udał się Lew Rywin, by za 17,5 mln dolarów sprzedać ustawę, dzięki której Agora kupiłaby Polsat. Taką wersję podaje "Gazeta Wyborcza", więc jest to wersja słuszna. Wersja Jana Rokity, czyli niesłuszna i kłamliwa, zakłada, że Agora to sobie z SLD negocjowała. Ponadto Agora ma fantastyczny budynek, którego topografia śni się po nocach WC Kaczce.
Beger Renata - gdyby nie istniała, należałoby ją stworzyć. Sprawa Rywina uczyniła ją postacią znaną nie tylko mężowi i prokuratorom. Członkowie komisji śledczej wyraźnie się od niej izolowali, ale to z zazdrości. Beger ma licznych fanów, zachwyconych jej bezpretensjonalnością, polszczyzną, a ostatnio nową fryzurą i makijażem. Nie ma jednak co ukrywać, że zapadła w naszą pamięć nie dzięki śledczym sukcesom, lecz kurwikom wyzierającym z jej ocząt i seksualnym podbojom, których się nie wstydziła. Patriotyzm niejedno ma oblicze.
billingi - komisja cały czas się kłóciła, czy je poznać, a dziennikarze je wykradali. Wszyscy już wiedzą, że nic ważnego nie można załatwiać przez komórkę, bo od razu się rozniesie. Dzięki billingom wiadomo przecież, że syn Pastusiaka pracuje dla Rywina i ma na imię Feliks.
Brunatny Robert - inaczej Robert Kwiatkowski. Podczas przesłuchania ówczesnego prezesa telewizji Tomasz Nałęcz, cytując "Wprost", użył tego określenia, a Brunatny się uśmiechnął. Bardzo się ucieszyliśmy, bo baliśmy się, że może mu przykro z powodu tej ksywki. W każdym razie afera Rywina wykończyła Kwiatkowskiego do tego stopnia, że SLD ma go "ukryć na kilka lat". Trudno będzie, bo to kawał chłopa.
Grupa Trzymająca Władzę - po billingach ją poznacie. Teraz wiadomo kto, ale już niedługo Platforma Obywatelska.
Jakubowska Aleksandra - podczas obrad komisji śledczej stawała przed nią (i to okoniem) średnio co drugi dzień. A stawała dlatego, że to ona pisała tę ustawę, którą próbował opchnąć Rywin. Zdaniem co ważniejszych posłów z komisji, należała więc do Grupy Trzymającej Władzę, co jasno dowodzi, że Lenin miał rację: państwem może rządzić każdy. Nawet Jakubowska.
Kalisz Ryszard - miał być głównym solistą SLD w komisji śledczej. Ale jak wyniuchał, co tam się będzie działo, zaraz czmychnął. Cały Kalisz, cały on.
lub czasopisma - dwa słowa, które co chwila wypadały i wpadały ponownie do projektu ustawy o radiofonii i telewizji. Ma to bliski, acz niejasny związek z Jakubowską i jeszcze bliższy, i całkiem jasny - z Sokołowską. "Lub czasopisma" zrobiły zawrotną karierę i w setkach dowcipów i pieśni trafiły pod strzechy. W odróżnieniu od samych czasopism, które pod żadne strzechy nie trafiają, chyba że w charakterze podpałki.
Łuczywo Helena - podobno trzęsie "Gazetą Wyborczą" i Agorą. Patrząc na nią, trudno było w to uwierzyć: drobna, zdenerwowana, nieporadna, uśmiechająca się przepraszająco. Pewnikiem to Kopczyński tak na nią działał.
Mazury - topowe miejsce spotkań. To już nie tylko Michnik z Jaruzelskim tam jeżdżą, ale i Brunatny Robert z Rywinem właśnie tam się umawiali. W imieniu staropolskiej Warmii protestujemy przeciw dyskryminacji tej pięknej krainy!
Michnik Adam - nagrał Lwa Rywina, i to na dwóch magnetofonach. Mimo to nie wystąpił w reklamie Sony, lecz "Gazety Wyborczej". W trakcie rozlicznych zeznań Michnika okazało się, że jego pamięć szwankuje w sposób budzący troskę o przyszłość największego polskiego dziennika. Michnik był pewien tylko jednego: Leszek Miller jest w porządku. Od czasu do czasu dostawał furii.
Miller Leszek - premier rządu i do niedawna przewodniczący SLD. Od czasu sprawy Rywina już nikogo nigdzie nie wysyła - tak na wszelki wypadek.
Nałęcz Tomasz - zaczynał działalność w komisji jako strażnik czci i honoru Leszka Millera, bijąc rekordy Europy w lizusostwie. Później swe uczucia ulokował w osobie prezydenta. Mięta, jaką czuł do postkomunistów, nie przeszkodziła mu jednak w kilkakrotnym przeczołganiu przed komisją Jakubowskiej, Kwiatkowskiego czy Czarzastego, czego ci ostatni mu nie zapomnieli i nie zapomną. Ludności to się spodobało, bo - według sondaży - gdyby Unia Pracy zmieniła nazwę na Tomasz Nałęcz, to zamiast 3 proc. miałaby 8 proc.
Niemczycki Piotr - czarne rozmarzone oczy. Ciemne rozwichrzone włosy. Głos głęboki, lecz subtelny. Ciuch niedbały, acz szykowny. W dodatku filozof i robi zdjęcia. Zarabia też nieźle - w końcu zasiada w zarządzie Agory. Nic dziwnego, że przesłuchująca go Renata Beger prawie się rozpłynęła. O dziwo, Niemczycki nie odwzajemnił elektryzujących spojrzeń. Czy z nim aby wszystko w porządku?
Nikolski Lech - nic nie pamiętał, nic nie wiedział, niczym się nie interesował, o nic nie pytał, nikogo nie słuchał, z nikim nie rozmawiał. Słowem: idealny szef gabinetu politycznego premiera!
pedały - chodzą w czerwonych skarpetkach. To stwierdzenie zamyka dorobek śledczy Anity Błochowiak, który tak pięknie rozpoczęła dociekaniami na temat rozmieszczenia toalet w budynku Agory.
prawnicy - Lwa Rywina. Dwóch młodych adwokatów, którzy mieli zrobić sobie nazwiska na tej sprawie. Chyba nie zrobili, bo kogokolwiek pytamy - nie pamięta, jak się nazywają. Nałęcz też nie pamiętał i zwracał się do nich "pan mniejszy" i "pan większy".
prezydent - Aleksander Kwaśniewski, rzecz jasna. O głowę państwa rozegrała się wielka batalia polityczno-prawnicza. Można go przed komisję ciągać jak byle Czarzastego, czy nie? Lewica, tak hołubiąca ideę równości, uznała, że się nie godzi, i przegłosowała prawicę. A z zeznań złożonych przez Kwaśniewskiego prokuratorom wynika, że prezydent nic nie wiedział. Tere-fere.
prokuratura - pechowa instytucja. Najpierw nikt jej nie chciał zawiadomić o wizycie Rywina. Potem, jak już się sama do śledztwa wzięła, to wykryła dokładnie to, co "Gazeta Wyborcza" napisała, a nawet mniej. A jak Miller obrażał Ziobrę, to uznała, że nazywanie kogoś "zerem" to nie obraza, tylko opinia na temat jego kompetencji. Od tego momentu wszystkich prokuratorów nazywamy zerami i czekamy, aż nas który pozwie.
Rokita Jan - poseł Platformy Obywatelskiej. Jeśli wziąć poważnie rzymską maksymę, że zbrodnię popełnia ten, kto na niej korzysta, Rywina do Agory wysłał Rokita. Bez tej afery byłby jednym z wielu łysych w Sejmie, znanym ze swych licznych przymiotów (i nie mniej licznych wad) wąskiej grupie koneserów polityki. Stał się jednak pierwszoplanową postacią komisji śledczej, górując nad kolegami dociekliwością, błyskotliwością i talentami oratorskimi. W efekcie wylądował na okładkach kolorowych pism i szczytach rankingów popularności. W komisji piekł trzy pieczenie na jednym ogniu. Szukając prawdy o sprawie Rywina, jednocześnie bardzo zręcznie kompromitował SLD (komunistów nie cierpi) oraz Agorę (za nią też nie przepada). Nie przyznaje się do tego, ale prawdopodobnie uważa się za męża opatrznościowego Polski.
sekretarz - Czarzasty Włodzimierz. Prawdopodobnie najbystrzejsza postać w Grupie Trzymającej Władzę. Przed komisją śledczą ostro się stawiał, a w sądzie robił sobie z niej jaja.
SMS - sposób komunikowania się członków Krajowej Rady Tego i Owego z prezesem Telewizji Białoruskiej oddział w Warszawie. Żeby Brunatny Robert SMS-em się przejął, Adam Halber wrzucił tam odwołanie do wspólnoty ("chwała nam i naszym kolegom"), wspólnego wroga ("siepaczom precz!") oraz jednego "chuja".
Sokołowska - Janina lub czasopisma.
ściągawki - z pytaniami do świadków. Otrzymywał je od swoich pomagierów poseł PiS Zbigniew Ziobro. Na szczęście zdybała go na tym posłanka Błochowiak (SLD) i podniosła alarm. O dziwo, straż marszałkowska nie aresztowała Ziobry, a marszałek Nałęcz nawet się wkurzył na Błochowiak. W wyniku awantury nobliwy profesor Nałęcz rozsadził poselską młódź, żeby nie dokazywała.
śledztwo dziennikarskie - trwa około pół roku. W jego efekcie Paweł Smoleński odkrył, że jeden z magnetofonów nie nagrał rozmowy z Rywinem. Śledztwo prokuratorskie wykazało, że nagrał.
toalety - zasadniczo wiadomo. W Agorze jest to jednak miejsce szczególne, które wielce interesowało posłankę Błochowiak. Jak to WC Kaczkę.
Urban Jerzy - kiedyś twarz stanu wojennego, teraz sumienie lewicy, niezłomnie piętnujące jej moralny upadek. Nowy Urban objawił się narodowi podczas zeznań przed komisją śledczą, kiedy to chętnie i obficie opowiadał o grzeszkach kolegów z SLD. Z jego zeznań wynikało również, że jesteśmy jedynymi ludźmi w Polsce, z którymi Urban nie pija wódki.
WC Kaczka - tak lud ochrzcił Anitę Błochowiak tuż po jej pytaniach o toalety w redakcji "Gazety Wyborczej". I jest to głęboko niesłuszne, bo panna Anita, jak donosi prasa, potrafi także przetarg ustawić i jednorękiego bandytę pokochać, ale w komisji śledczej liczyły się tylko jej ubikacje, pedały i nienawiść do Ziobry.
zero - Zbigniew Ziobro usłyszał to od premiera, którego załatwił siedmiogodzinnym przesłuchaniem. Ziobro zresztą specjalizował się w wykańczaniu świadków, bo dobił nie tylko Millera, ale i GTW, i kilku pomniejszych komunistów. Mimo że sztywniak i z grzywką, zyskał nieprawdopodobne powodzenie u babek. Sami widzieliśmy, jak był główną atrakcją towarzyską kilku przyjęć i piątkowych imprez w najmodniejszych klubach stolicy.
zera - patrz: prokuratura.
Mazurek & Zalewski - autorzy tegoż alfabetu, to oni ujawnili aferę Rywina trzy miesiące przed "Gazetą Wyborczą". Jak twierdzi w swym raporcie Tomasz Nałęcz, "dziś wiadomo, że notka we 'Wprost', autorstwa Roberta Mazurka i Igora Zalewskiego, zawierała konkretną, wiarygodną informację".
Beger Renata - gdyby nie istniała, należałoby ją stworzyć. Sprawa Rywina uczyniła ją postacią znaną nie tylko mężowi i prokuratorom. Członkowie komisji śledczej wyraźnie się od niej izolowali, ale to z zazdrości. Beger ma licznych fanów, zachwyconych jej bezpretensjonalnością, polszczyzną, a ostatnio nową fryzurą i makijażem. Nie ma jednak co ukrywać, że zapadła w naszą pamięć nie dzięki śledczym sukcesom, lecz kurwikom wyzierającym z jej ocząt i seksualnym podbojom, których się nie wstydziła. Patriotyzm niejedno ma oblicze.
billingi - komisja cały czas się kłóciła, czy je poznać, a dziennikarze je wykradali. Wszyscy już wiedzą, że nic ważnego nie można załatwiać przez komórkę, bo od razu się rozniesie. Dzięki billingom wiadomo przecież, że syn Pastusiaka pracuje dla Rywina i ma na imię Feliks.
Brunatny Robert - inaczej Robert Kwiatkowski. Podczas przesłuchania ówczesnego prezesa telewizji Tomasz Nałęcz, cytując "Wprost", użył tego określenia, a Brunatny się uśmiechnął. Bardzo się ucieszyliśmy, bo baliśmy się, że może mu przykro z powodu tej ksywki. W każdym razie afera Rywina wykończyła Kwiatkowskiego do tego stopnia, że SLD ma go "ukryć na kilka lat". Trudno będzie, bo to kawał chłopa.
Grupa Trzymająca Władzę - po billingach ją poznacie. Teraz wiadomo kto, ale już niedługo Platforma Obywatelska.
Jakubowska Aleksandra - podczas obrad komisji śledczej stawała przed nią (i to okoniem) średnio co drugi dzień. A stawała dlatego, że to ona pisała tę ustawę, którą próbował opchnąć Rywin. Zdaniem co ważniejszych posłów z komisji, należała więc do Grupy Trzymającej Władzę, co jasno dowodzi, że Lenin miał rację: państwem może rządzić każdy. Nawet Jakubowska.
Kalisz Ryszard - miał być głównym solistą SLD w komisji śledczej. Ale jak wyniuchał, co tam się będzie działo, zaraz czmychnął. Cały Kalisz, cały on.
lub czasopisma - dwa słowa, które co chwila wypadały i wpadały ponownie do projektu ustawy o radiofonii i telewizji. Ma to bliski, acz niejasny związek z Jakubowską i jeszcze bliższy, i całkiem jasny - z Sokołowską. "Lub czasopisma" zrobiły zawrotną karierę i w setkach dowcipów i pieśni trafiły pod strzechy. W odróżnieniu od samych czasopism, które pod żadne strzechy nie trafiają, chyba że w charakterze podpałki.
Łuczywo Helena - podobno trzęsie "Gazetą Wyborczą" i Agorą. Patrząc na nią, trudno było w to uwierzyć: drobna, zdenerwowana, nieporadna, uśmiechająca się przepraszająco. Pewnikiem to Kopczyński tak na nią działał.
Mazury - topowe miejsce spotkań. To już nie tylko Michnik z Jaruzelskim tam jeżdżą, ale i Brunatny Robert z Rywinem właśnie tam się umawiali. W imieniu staropolskiej Warmii protestujemy przeciw dyskryminacji tej pięknej krainy!
Michnik Adam - nagrał Lwa Rywina, i to na dwóch magnetofonach. Mimo to nie wystąpił w reklamie Sony, lecz "Gazety Wyborczej". W trakcie rozlicznych zeznań Michnika okazało się, że jego pamięć szwankuje w sposób budzący troskę o przyszłość największego polskiego dziennika. Michnik był pewien tylko jednego: Leszek Miller jest w porządku. Od czasu do czasu dostawał furii.
Miller Leszek - premier rządu i do niedawna przewodniczący SLD. Od czasu sprawy Rywina już nikogo nigdzie nie wysyła - tak na wszelki wypadek.
Nałęcz Tomasz - zaczynał działalność w komisji jako strażnik czci i honoru Leszka Millera, bijąc rekordy Europy w lizusostwie. Później swe uczucia ulokował w osobie prezydenta. Mięta, jaką czuł do postkomunistów, nie przeszkodziła mu jednak w kilkakrotnym przeczołganiu przed komisją Jakubowskiej, Kwiatkowskiego czy Czarzastego, czego ci ostatni mu nie zapomnieli i nie zapomną. Ludności to się spodobało, bo - według sondaży - gdyby Unia Pracy zmieniła nazwę na Tomasz Nałęcz, to zamiast 3 proc. miałaby 8 proc.
Niemczycki Piotr - czarne rozmarzone oczy. Ciemne rozwichrzone włosy. Głos głęboki, lecz subtelny. Ciuch niedbały, acz szykowny. W dodatku filozof i robi zdjęcia. Zarabia też nieźle - w końcu zasiada w zarządzie Agory. Nic dziwnego, że przesłuchująca go Renata Beger prawie się rozpłynęła. O dziwo, Niemczycki nie odwzajemnił elektryzujących spojrzeń. Czy z nim aby wszystko w porządku?
Nikolski Lech - nic nie pamiętał, nic nie wiedział, niczym się nie interesował, o nic nie pytał, nikogo nie słuchał, z nikim nie rozmawiał. Słowem: idealny szef gabinetu politycznego premiera!
pedały - chodzą w czerwonych skarpetkach. To stwierdzenie zamyka dorobek śledczy Anity Błochowiak, który tak pięknie rozpoczęła dociekaniami na temat rozmieszczenia toalet w budynku Agory.
prawnicy - Lwa Rywina. Dwóch młodych adwokatów, którzy mieli zrobić sobie nazwiska na tej sprawie. Chyba nie zrobili, bo kogokolwiek pytamy - nie pamięta, jak się nazywają. Nałęcz też nie pamiętał i zwracał się do nich "pan mniejszy" i "pan większy".
prezydent - Aleksander Kwaśniewski, rzecz jasna. O głowę państwa rozegrała się wielka batalia polityczno-prawnicza. Można go przed komisję ciągać jak byle Czarzastego, czy nie? Lewica, tak hołubiąca ideę równości, uznała, że się nie godzi, i przegłosowała prawicę. A z zeznań złożonych przez Kwaśniewskiego prokuratorom wynika, że prezydent nic nie wiedział. Tere-fere.
prokuratura - pechowa instytucja. Najpierw nikt jej nie chciał zawiadomić o wizycie Rywina. Potem, jak już się sama do śledztwa wzięła, to wykryła dokładnie to, co "Gazeta Wyborcza" napisała, a nawet mniej. A jak Miller obrażał Ziobrę, to uznała, że nazywanie kogoś "zerem" to nie obraza, tylko opinia na temat jego kompetencji. Od tego momentu wszystkich prokuratorów nazywamy zerami i czekamy, aż nas który pozwie.
Rokita Jan - poseł Platformy Obywatelskiej. Jeśli wziąć poważnie rzymską maksymę, że zbrodnię popełnia ten, kto na niej korzysta, Rywina do Agory wysłał Rokita. Bez tej afery byłby jednym z wielu łysych w Sejmie, znanym ze swych licznych przymiotów (i nie mniej licznych wad) wąskiej grupie koneserów polityki. Stał się jednak pierwszoplanową postacią komisji śledczej, górując nad kolegami dociekliwością, błyskotliwością i talentami oratorskimi. W efekcie wylądował na okładkach kolorowych pism i szczytach rankingów popularności. W komisji piekł trzy pieczenie na jednym ogniu. Szukając prawdy o sprawie Rywina, jednocześnie bardzo zręcznie kompromitował SLD (komunistów nie cierpi) oraz Agorę (za nią też nie przepada). Nie przyznaje się do tego, ale prawdopodobnie uważa się za męża opatrznościowego Polski.
sekretarz - Czarzasty Włodzimierz. Prawdopodobnie najbystrzejsza postać w Grupie Trzymającej Władzę. Przed komisją śledczą ostro się stawiał, a w sądzie robił sobie z niej jaja.
SMS - sposób komunikowania się członków Krajowej Rady Tego i Owego z prezesem Telewizji Białoruskiej oddział w Warszawie. Żeby Brunatny Robert SMS-em się przejął, Adam Halber wrzucił tam odwołanie do wspólnoty ("chwała nam i naszym kolegom"), wspólnego wroga ("siepaczom precz!") oraz jednego "chuja".
Sokołowska - Janina lub czasopisma.
ściągawki - z pytaniami do świadków. Otrzymywał je od swoich pomagierów poseł PiS Zbigniew Ziobro. Na szczęście zdybała go na tym posłanka Błochowiak (SLD) i podniosła alarm. O dziwo, straż marszałkowska nie aresztowała Ziobry, a marszałek Nałęcz nawet się wkurzył na Błochowiak. W wyniku awantury nobliwy profesor Nałęcz rozsadził poselską młódź, żeby nie dokazywała.
śledztwo dziennikarskie - trwa około pół roku. W jego efekcie Paweł Smoleński odkrył, że jeden z magnetofonów nie nagrał rozmowy z Rywinem. Śledztwo prokuratorskie wykazało, że nagrał.
toalety - zasadniczo wiadomo. W Agorze jest to jednak miejsce szczególne, które wielce interesowało posłankę Błochowiak. Jak to WC Kaczkę.
Urban Jerzy - kiedyś twarz stanu wojennego, teraz sumienie lewicy, niezłomnie piętnujące jej moralny upadek. Nowy Urban objawił się narodowi podczas zeznań przed komisją śledczą, kiedy to chętnie i obficie opowiadał o grzeszkach kolegów z SLD. Z jego zeznań wynikało również, że jesteśmy jedynymi ludźmi w Polsce, z którymi Urban nie pija wódki.
WC Kaczka - tak lud ochrzcił Anitę Błochowiak tuż po jej pytaniach o toalety w redakcji "Gazety Wyborczej". I jest to głęboko niesłuszne, bo panna Anita, jak donosi prasa, potrafi także przetarg ustawić i jednorękiego bandytę pokochać, ale w komisji śledczej liczyły się tylko jej ubikacje, pedały i nienawiść do Ziobry.
zero - Zbigniew Ziobro usłyszał to od premiera, którego załatwił siedmiogodzinnym przesłuchaniem. Ziobro zresztą specjalizował się w wykańczaniu świadków, bo dobił nie tylko Millera, ale i GTW, i kilku pomniejszych komunistów. Mimo że sztywniak i z grzywką, zyskał nieprawdopodobne powodzenie u babek. Sami widzieliśmy, jak był główną atrakcją towarzyską kilku przyjęć i piątkowych imprez w najmodniejszych klubach stolicy.
zera - patrz: prokuratura.
Mazurek & Zalewski - autorzy tegoż alfabetu, to oni ujawnili aferę Rywina trzy miesiące przed "Gazetą Wyborczą". Jak twierdzi w swym raporcie Tomasz Nałęcz, "dziś wiadomo, że notka we 'Wprost', autorstwa Roberta Mazurka i Igora Zalewskiego, zawierała konkretną, wiarygodną informację".
Więcej możesz przeczytać w 11/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.