Kobieta molestująca
Gdyby wobec mężczyzn zastosować te same kryteria oceny molestowania, jakie stosuje się wobec kobiet, okazałoby się, że molestują one swoich podwładnych czy kolegów w pracy równie często. Takie wnioski wynikają z opublikowanych przed miesiącem badań Christophera Uggena z Uniwersytetu Minnesoty. Z kolei z raportu przygotowanego na zamówienie Rady Europy wynika, że co dziesiąty mężczyzna doświadczył w pracy molestowania ze strony kobiet. W wypadku Finlandii - nawet co trzeci. Problemem jest to, że tylko co dziesiąty molestowany mężczyzna decyduje się o tym mówić. Dlatego - według danych amerykańskiej Equal Employment Opportunity Commission - w 1992 r. skargi mężczyzn na molestowanie stanowiły 6 proc. wszystkich spraw, a obecnie już 11 proc.
Molestowany, czyli atrakcyjny
Z amerykańskich badań wynika, że aż 66 proc. mężczyzn jako komplement traktuje molestowanie seksualne przez współpracownice bądź przełożone. Ma to być dowód, że są oni atrakcyjni. Podobnie myśli tylko 17 proc. kobiet. Przed pięciu laty w ankiecie francuskiego pisma "Nouvelles Questions Feministes" zadano pytanie, "jak czuliby się, gdyby współpracownik zaproponował im wspólne spędzenie nocy? ". Dla 64 proc. kobiet byłoby to obraźliwe, a dla niemal takiego samego odsetka mężczyzn - pochlebne.
Adwokat Andrzej Rogoyski, specjalizujący się w sprawach o molestowanie (występuje przed sądem w głośnym procesie, w którym skarżąca domaga się siedmiomilionowego odszkodowania od zachodniego koncernu), dotychczas nie miał klientów mężczyzn. W USA liczba procesów o molestowanie seksualne mężczyzn rośnie dwa razy szybciej niż w wypadku kobiet. Przed jedenastu laty 33-letni mieszkaniec Kalifornii Sabino Gutierrez uzyskał milion dolarów odszkodowania, za to, że jego szefowa przez ponad pięć lat wbrew jego woli przytulała go, całowała i dotykała w intymne miejsca. Od czasu tej sprawy tylko w Kalifornii sądy przyznały odszkodowania ponad stu mężczyznom.
Molestowanie kontra flirt
- Definicja molestowania należy do najbardziej nieostrych w przepisach prawa oraz w potocznym rozumieniu. Dla jednej kobiety zwrócenie uwagi na jej seksowny strój będzie obrazą, a dla innej niezauważenie tego będzie nieszczęściem. Tworzenie ścisłych definicji molestowania jest absurdem. Zwłaszcza szkoła i praca, czyli miejsca, gdzie najczęściej dochodzi do molestowania, to zarazem największy rynek seksualny, gdzie ludzie znajdują partnerów - mówi socjolog Tomasz Szlendak, autor książki "Architektonika romansu". Uważa on, że film "W sieci" nie był próbą opisania problemu molestowania, lecz ukłonem w stronę feministek, głoszących, że molestowanie służy zademonstrowaniu czyjejś dominacji i władzy. Badania tego nie potwierdzają.
Obowiązująca dziś reguła, że granica między flirtem i molestowaniem zostaje przekroczona, jeśli jedna strona na umizgi drugiej się nie zgadza, nie ma ani prawnego, ani logicznego uzasadnienia. Większość ludzi nie ma nic przeciwko zaczepkom (flirtowi) ze strony osób, które uważają za atrakcyjne. Nie życzą sobie natomiast zaczepek ze strony osób dla nich nieatrakcyjnych. Czynienie z flirtu przestępstwa jest próbą przewrócenia do góry nogami całej dotychczasowej kultury. Sądy powinny się zajmować wyłącznie wypadkami molestowania, któremu towarzyszy przemoc bądź szantaż.
Mariusz Cieślik. Współpraca: Agnieszka Sijka
Pełny tekst ukaże się w najnowszym numerze tygodnika "Wprost". W sprzedaży od poniedziałku, 26 kwietnia.
W numerze także:
Piekło Allaha (Polscy żołnierze toczą regularną wojnę z terrorystami - pisze Agata Jabłońska z Bagdadu i Karbali)