Dziesiąta część Bałtyku jest martwa Polskie wybrzeże Bałtyku jest najczystsze od 30 lat - ogłosili niedawno burmistrzowie nadmorskich miast. I wkrótce otwarto prawie wszystkie plaże i kąpieliska jeszcze rok temu niedostępne dla turystów. Tymczasem badania zanieczyszczenia wód Bałtyku nie dają powodów do optymizmu. Kąpiel w rejonie Zalewu Wiślanego i Zatoki Gdańskiej jest niebezpieczna, bo pełno tam gnijących glonów i sinic produkujących toksyczne dla ludzi substancje. Wpływające do morza ścieki zawierają pałeczki salmonelli i czerwonki, laseczki zgorzeli gazowej oraz zarazki wywołujące infekcje dróg oddechowych, układu moczowego i nerek. Plaże w Orzechowie, Karwieńskich Błotach i Dębinie zamknięto, bo odkryto tam bakterie coli.
Jak wynika z szacunków prof. Stefana Kozłowskiego, przewodniczącego Komitetu "Człowiek i środowisko" PAN, tylko z Polski trafia rocznie do Bałtyku około miliarda litrów nie oczyszczonych ścieków. Z naszego kraju pochodzi prawie czwarta część zanieczyszczeń Bałtyku. Połowę z tego niosą do morza Wisła i Odra. Najgroźniejsze zanieczyszczenia - prawie nie oczyszczone ścieki - płyną z Warszawy i Szczecina.
Wodne pustynie
Na Bałtyku powstaje coraz więcej tzw. pustyń wodnych, gdzie wszelkie życie zabił siarkowodór. Te pustynie zajmują już ponad 10 proc. powierzchni morza - wynika z danych Instytutu Badań Morza przy uniwersytecie w Rostoku. Dno Bałtyku w okolicach Głębi Gotlandzkiej, Bornholmskiej i Gdańskiej pokryte jest białym nalotem i milionami martwych bezkręgowców. - Przy obecnych zanieczyszczeniach odbudowa ekosystemu Bałtyku jest praktycznie niemożliwa. Tym bardziej że wymiana wody w tym morzu odbywa się tak wolno, iż toksyczne substancje pozostają w nim trzy razy dłużej niż w innych morzach - mówi "Wprost" Juha-Markku Leppnen z Komisji Helsińskiej (Helcom), która monitoruje czystość Bałtyku. Z badań Leppnena wynika, że w ostatnich pięćdziesięciu latach czterokrotnie wzrosła ilość azotu w wodach Bałtyku, a ośmiokrotnie - fosforu. Do tego morza wpływa rocznie niemal 700 tys. ton związków azotu i około 620 tys. ton związków fosforu. Poziom stężenia związków toksycznych w łowionych na Bałtyku rybach jest dwukrotnie wyższy niż w rybach z Morza Północnego, uznawanego za kloakę Europy.
W 1984 r. odławiano z Bałtyku 400 tys. ton dorszy, podczas gdy obecnie jest to jedynie 40 tys. ton. Dorsze występują teraz prawie wyłącznie w południowo-zachodniej części morza, która jest natleniona. Jak mówi Włodzimierz Krzymiński, szef Ośrodka Oceanografii i Monitoringu Bałtyku IMiGW, w innych częściach morza dorsze nie miałyby szans przeżycia z powodu niedostatku tlenu. Zanieczyszczenie wód wpływa nawet na populację ptaków, na przykład orła morskiego. Nad całym Bałtykiem żyje tylko 200 par tych ptaków, a przetrwały głównie dlatego, że są dokarmiane rybami z hodowli.
Cały kraj zanieczyszcza swoje morze!
Walczące z zanieczyszczeniami Bałtyku nadmorskie kurorty niewiele mogą poradzić na zanieczyszczenia płynące do morza z głębi Polski; mogą najwyżej nieco poprawić jakość kąpielisk. Standardem stało się codzienne sprzątanie plaż. Władze Jastarni zbierają od rybaków informacje o zanieczyszczeniu wody, by móc na czas reagować. Prawie wszystkie nadmorskie miejscowości mają własne oczyszczalnie ścieków, niemal wszystkie gminy są skanalizowane.
Najgorzej sytuacja wygląda w okolicach Szczecina: dno Zalewu Szczecińskiego pokrywa gruba, ponadmetrowa warstwa zanieczyszczeń. Wielki problem stanowią toksyczne substancje i odpady zmywane przez deszcz z miast i pól. Najbardziej niebezpieczne dostają się do morza w osadach, które niosą rzeki, i tych praktycznie nie da się zneutralizować. Jak zauważa dr Grażyna Kowalewska, kierownik Pracowni Chemicznych Zanieczyszczeń Morza PAN, mało kto zdaje sobie sprawę, że palenie opon czy plastikowych opakowań to ostatecznie zanieczyszczanie morza, bo toksyczne pyły są potem zmywane do rzek i wpadają do Bałtyku.
Wodne pustynie
Na Bałtyku powstaje coraz więcej tzw. pustyń wodnych, gdzie wszelkie życie zabił siarkowodór. Te pustynie zajmują już ponad 10 proc. powierzchni morza - wynika z danych Instytutu Badań Morza przy uniwersytecie w Rostoku. Dno Bałtyku w okolicach Głębi Gotlandzkiej, Bornholmskiej i Gdańskiej pokryte jest białym nalotem i milionami martwych bezkręgowców. - Przy obecnych zanieczyszczeniach odbudowa ekosystemu Bałtyku jest praktycznie niemożliwa. Tym bardziej że wymiana wody w tym morzu odbywa się tak wolno, iż toksyczne substancje pozostają w nim trzy razy dłużej niż w innych morzach - mówi "Wprost" Juha-Markku Leppnen z Komisji Helsińskiej (Helcom), która monitoruje czystość Bałtyku. Z badań Leppnena wynika, że w ostatnich pięćdziesięciu latach czterokrotnie wzrosła ilość azotu w wodach Bałtyku, a ośmiokrotnie - fosforu. Do tego morza wpływa rocznie niemal 700 tys. ton związków azotu i około 620 tys. ton związków fosforu. Poziom stężenia związków toksycznych w łowionych na Bałtyku rybach jest dwukrotnie wyższy niż w rybach z Morza Północnego, uznawanego za kloakę Europy.
W 1984 r. odławiano z Bałtyku 400 tys. ton dorszy, podczas gdy obecnie jest to jedynie 40 tys. ton. Dorsze występują teraz prawie wyłącznie w południowo-zachodniej części morza, która jest natleniona. Jak mówi Włodzimierz Krzymiński, szef Ośrodka Oceanografii i Monitoringu Bałtyku IMiGW, w innych częściach morza dorsze nie miałyby szans przeżycia z powodu niedostatku tlenu. Zanieczyszczenie wód wpływa nawet na populację ptaków, na przykład orła morskiego. Nad całym Bałtykiem żyje tylko 200 par tych ptaków, a przetrwały głównie dlatego, że są dokarmiane rybami z hodowli.
Cały kraj zanieczyszcza swoje morze!
Walczące z zanieczyszczeniami Bałtyku nadmorskie kurorty niewiele mogą poradzić na zanieczyszczenia płynące do morza z głębi Polski; mogą najwyżej nieco poprawić jakość kąpielisk. Standardem stało się codzienne sprzątanie plaż. Władze Jastarni zbierają od rybaków informacje o zanieczyszczeniu wody, by móc na czas reagować. Prawie wszystkie nadmorskie miejscowości mają własne oczyszczalnie ścieków, niemal wszystkie gminy są skanalizowane.
Najgorzej sytuacja wygląda w okolicach Szczecina: dno Zalewu Szczecińskiego pokrywa gruba, ponadmetrowa warstwa zanieczyszczeń. Wielki problem stanowią toksyczne substancje i odpady zmywane przez deszcz z miast i pól. Najbardziej niebezpieczne dostają się do morza w osadach, które niosą rzeki, i tych praktycznie nie da się zneutralizować. Jak zauważa dr Grażyna Kowalewska, kierownik Pracowni Chemicznych Zanieczyszczeń Morza PAN, mało kto zdaje sobie sprawę, że palenie opon czy plastikowych opakowań to ostatecznie zanieczyszczanie morza, bo toksyczne pyły są potem zmywane do rzek i wpadają do Bałtyku.
Więcej możesz przeczytać w 35/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.