"W przeciwieństwie do oficjalnej Warszawy, która z samego początku wyraziła współczucie Rosji w związku z tragedią w Biesłanie, polska prasa często wykazywała się złą wolą przy opisywaniu wydarzeń w Osetii Płn." - napisał autor tekstu Jewgienij Szestakow.
"Gazecie Wyborczej" dostało się nie za same materiały, tylko za wyrażone pod nimi opinie internautów. "Strona poświęcona Biesłanowi otrzymała nazwę +Solidarność z Czeczenią+" - napisał rosyjski autor. "Szestakow kłamie i wie, że kłamie - replikuje mu na stronie +GW+ jej wieloletni korespondent w Moskwie Wacław Radziwinowicz - Internetowy rozdział poświęcony tragedii w Biesłanie nazwaliśmy +Zamach na szkołę w Osetii Północnej+".
Szestakow krytykuje również "Rzeczpospolitą" za komentarz jej publicysty i byłego korespondenta w Rosji Sławomira Popowskiego. Popowski twierdzi w dostępnym w internecie tekście, że kwestia zamachów powiązana jest z nierozwiązaniem przez Rosjan wojny w Czeczenii. I tu kolejna "nieścisłość". Popowski cytuje rosyjskiego pisarza Wiktora Jerofiejewa, któryuważa, że nieczułość na kolejne ofiary zamachów to efekt "rosyjskiej mentalności". Szestakow natomiast utrzymuje jakoby Popowski obarczył "rosyjską mentalność" winą za Biesłan.
Oskarżenia pod adresem Polski odrzuca w rozmowie z "Izwiestijami" polski dziennikarz Henryk Suchar: "To nieprawda, że Polacy sympatyzują z tymi, którzy wzięli dzieci na zakładników. Ale nie sympatyzują oni również z metodami siłowymi, których używa Rosja w Czeczenii".
em, pap