Według analityków, ma to być przestrogą dla innych, aby zmobilizowali siły przed drugą turą wyborów prezydenckich 21 listopada w której Juszczenko zmierzy się z kandydatem obozu władzy premierem Wiktorem Janukowyczem. W oficjalnym komunikacie nie podano co prawda przyczyn dymisji. Przed pierwszą turą opozycja ujawniła jednak dokumenty, z których wynikało, że urzędnicy w całym kraju otrzymali polecenie służbowe zapewnienia odpowiedniego poparcia w swoich regionach premierowi; zostali też ostrzeżeni, że jeśli nie sprostają zadaniu, to mogą stracić stanowiska.
Szef kampanii wyborczej lidera opozycji Ołeksandr Zinczenko w odpowiedzi na działania władz oświadczył, że po zwycięstwie wyborczym Juszczenko powoła specjalną komisję, która zajmie się przypadkami utraty pracy przed wyborami. Każdy, kto ją stracił z przyczyn politycznych odzyska stanowisko, zapewniał.
W pierwszej turze wyborów odbywającej się 31 października, według oficjalnych wyników, nieznacznie zwyciężył Juszczenko, wyprzedzając zaledwie o 0,55 punktu procentowego Janukowycza. Sporą niespodzianką był wynik uzyskany w położonym na południu - tradycyjnie prorosyjskim - obwodzie chersońskim, gdzie Juszczenko otrzymał niewiele mniej głosów od premiera.
Obaj kandydaci walczą obecnie o przychylność elektoratu z Ukrainy środkowej, wśród którego jest najwięcej wahających się. Zachód i wschód kraju już dawno dokonały wyboru - w pierwszym przypadku na rzecz Juszczenki, a w drugim - Janukowycza.
Kuczma podobnie zachował się po pierwszej turze wyborów w 1999 r., jednak wówczas poleciały głowy kilku gubernatorów. Zdaniem obserwatorów, fakt, że obecnie ukarano niższych rangą urzędników może wskazywać, że szefowie obwodowych administracji w ostatnim czasie znacznie usamodzielnili się.
Tymczasem fiskiem zakończył się zapowiadany strajk 40 wielkich przedsiębiorstw ukraińskich, który miał wyrazić poparcie poparcia dla premiera Wiktora Janukowycza. Przerwało pracę tylko kilka z nich - poinformowała telewizja 5. Kanał. Największy zasięg akcja miała w Charkowie na wschodniej Ukrainie, gdzie o godz. 12 przerwały pracę m.in. Zakłady im. Małyszewa, znane z produkcji czołgów. Tu, a także w innych charkowskich przedsiębiorstwach doszło do wieców, na których gromadzili się robotnicy.
W Kijowie natomiast - jak podał 5. Kanał - akcja poparcia dla Janukowycza zakończyła się całkowitą klęską. Robotnicy z zakładów lotniczych im. Antonowa mówili wychodząc po zakończeniu zmiany, że nic im nie wiadomo o strajku, ani o innej akcji protestacyjnej.
Według przebywającego w Charkowie kandydata opozycji na prezydenta Wiktora Juszczenki, sobotnia akcja to oznaka bliskiego końca reżimu prezydenta Leonida Kuczmy i premiera Janukowycza. Wyraził zadowolenie, że w akcji nie wzięły udziału wszystkie przedsiębiorstwa, a te które protestowały, zrobiły to ze strachu przed represjami ze strony władz.
W piątek przedstawiciele 40 wielkich przedsiębiorstw, tworzących zjednoczenie Południe-Wschód oświadczyli, że planują strajk ostrzegawczy, którego celem miało być udzielenie przed wyborami poparcia premierowi Janukowyczowi. Jednocześnie chciano zaprotestować przeciwko ekstremizmowi, o co oskarżają państwowe media Juszczenkę.
Czytaj też: Szczerbienie tryzuba em, pap