Ustawa precyzuje, że można będzie podawać pacjentom środki przeciwbólowe, których skutkiem ubocznym jest przyspieszenie śmierci. Wszystko po to - jak podkreślają zwolennicy nowego prawa - by pozwolić pacjentom "umierać z godnością".
Oznacza to, że lekarze będą zwolnieni z obowiązku sięgnięcia po wszystkie dostępne metody, by przedłużyć życie pacjenta. Obecnie nakazuje to część przepisów, co - jak twierdzą autorzy ustawy - świadczy o hipokryzji, bowiem lekarze często pozwalają pacjentom umrzeć szybciej, niż umożliwia współczesna wiedza i technika medyczna.
Jeśli pacjent jest nieprzytomny, lekarz będzie mógł ograniczyć albo zakończyć leczenie po konsultacji z innymi specjalistami oraz "osobą zaufania", czyli jednym z bliskich pacjenta. Zdanie tej osoby będzie decydujące, o ile nieznane będą życzenia samego pacjenta co do sposobu postępowania.
W szczególności ustawa przewiduje, że chory będzie mógł pisemnie określić, jaką przyjąć zasadę leczenia, i te instrukcje, o ile powstały nie wcześniej niż trzy lata wstecz, będą obowiązujące.
Obecnie obowiązujące francuskie prawo surowo zabrania eutanazji i karze ją na równi z zabójstwem - pozbawieniem wolności do 30 lat. Przepisy są jednak niespójne, bowiem z jednej strony nakazują dołożenie wszelkich starań o przedłużenie życia pacjenta, z drugiej zaś stanowią, że każde leczenie musi być przeprowadzone za zgodą pacjenta, i że zgoda ta w każdym momencie może być wycofana.
Impulsem do ustawy był przypadek całkowicie sparaliżowanego 23-letniego Vincenta Humberta, który w ubiegłym roku "poprosił" prezydenta Jacquesa Chiraca o prawo do śmierci. We wrześniu maszyny utrzymujące go przy życiu odłączył jego lekarz Frederic Chaussoy, który potem podał mu śmiertelny zastrzyk. Wcześniej matka bezskutecznie próbowała pozbawić syna życia.
Ustawa nie budzi kontrowersji w parlamencie i z pewnością zostanie przyjęta podczas głosowania 30 listopada. Jednomyślne poparcie nie zmienia faktu, że dla lewej strony sceny politycznej ustawa jest tylko krokiem do zalegalizowania eutanazji, zaś dla jej zwolenników po prawej stronie - idealną "trzecią drogą" między całkowitą legalizacją a stanem obecnym.
W swojej książce "Nie jestem zabójcą" doktor Chaussoy napisał, że - podobnie jak wielu lekarzy - "regularnie" postępował tak, jak w przypadku Vincenta Humberta. Pośrednio potwierdza to zwolennik ustawy, minister zdrowia Philippe Douste-Blazy, który mówi, że co roku we francuskich szpitalach 150 tysięcy osób odłączanych jest od aparatury medycznej, co prowadzi do ich śmierci, poza wszelkimi uregulowaniami prawnymi.
Tymczasem Marie Humbert prowadzi kampanię na rzecz ustawy o eutanazji imienia swojego syna. Pod projektem zebrała ponad 130 tys. podpisów.
em, pap