Od tego czasu nastąpiła nie tylko zmiana na pozycji lidera wyszukiwarek, ale też głębsza zmiana mentalności internautów. Z publikowanych niedawno badań wynika, że osoby dysponujące stałym i szybkim dostępem do sieci wolą zadać jakieś pytanie Google niż przyjacielowi czy małżonkowi. Powód jest prosty - wyszukiwarka nie będzie komentowała naszej niewiedzy, co najwyżej podrzuci nam parę dyskretnych reklam w zamian za swe usługi.
Spektrum tych usług poszerza się w błyskawicznym tempie. Firma testuje już nowy mechanizm przeszukiwania archiwów grup dyskusyjnych oraz przegląd najnowszych doniesień z różnych mediów. Nie stroni też od działalności bardziej ambitnej - dostępne już są specjalizowane wyszukiwarki naukowe Google Scholar oraz CrossRef Search. Zresztą już od dawna wiele uczelni z całego świata korzysta z interfejsu Google do przeszukiwania własnych zasobów.
Oczywiście Google nie jest ideałem i rośnie mu groźna konkurencja, m.in. pod postacią Microsoftu. Jednak dla nas, internautów jest to jedynie powód do radości - nic tak nie sprzyja podnoszeniu jakości usług jak zdrowa, wolnorynkowa rywalizacja. Dzięki niej Internet może stać się bardziej przyjazny dla tych, którzy jeszcze nie przekonali się do korzystania z niego.
Jan Stradowski
Czytaj też: Złowić sukces