Co prawda batyskaf to nie Kursk, ale faktem jest, że coś tonie. Na razie jedynym. Reszta to kolejny show generalicji, w tym komandora Dygało. Nie wiadomo na jak długo starczy tlenu uwięzionym marynarzom. Mówiono już, że starczy na dwie, trzy a nawet pięć dób. Normalnie załogę takiej jednostki stanowią nie więcej niż trzy osoby. Nie wiadomo, dlaczego było w niej w czwartek aż siedmiu ludzi. Dowództwo też twierdzi, że ma łączność z marynarzami, choć wcześniej stwierdzono, że telefoniczna łączność została zerwana. Małe déja vu?
Armia rosyjska nadal żyje w czasach Zimnej Wojny, przekonana, że ktoś chce jej wyrwać tajemnicę konstruowania batyskafów. Jak każdy wie nie jest to łatwe. Trzeba wielu lat badań, ogromnych funduszy i zdolnych naukowców. Rosji nie zmieniła katastrofa Kurska i nie zmieni jej obecny dramat na morzu.
Grzegorz Sadowski