Koncerny farmaceutyczne i stomatolodzy wolą się zajmować leczeniem próchnicy niż jej zapobieganiem
Jan Stradowski
Szczotkowanie zębów, podawanie fluoru ani lakowanie zębów dotychczas nie wyeliminowało epidemii próchnicy. Być może uda się tego dokonać przy użyciu podawanego do nosa aerozolu. Uczeni opracowali pierwszą chroniącą przed próchnicą szczepionkę, którą w ten sposób można by podawać nawet rocznym dzieciom. Jedyny kłopot polega na tym, że nikt nie jest nią zainteresowany, bo koncerny farmaceutyczne i stomatolodzy wolą zajmować się leczeniem niż zapobieganiem próchnicy. - Testy z udziałem dorosłych ludzi wykazały, że szczepionka jest skuteczna, a mimo to nie udaje się nam znaleźć funduszy na dalsze prace - powiedział w rozmowie z "Wprost" kierujący badaniami prof. Martin Taubman z amerykańskiego Forsyth Institute. Tymczasem taki preparat mógłby uchronić nas także przed innymi chorobami - z badań wynika, że bakterie rozwijające się na zębach zwiększają ryzyko zawału serca i udaru mózgu.
Na wyprodukowanie i przetestowanie nowej szczepionki potrzeba 100 mln dolarów. Taka inwestycja byłaby nadzwyczaj opłacalna, zważywszy na to, jak szybko rosną koszty opieki stomatologicznej. W Polsce sięgają one kilku miliardów złotych rocznie (oficjalne wydatki NFZ to 1 mld zł, ale za większość usług pacjenci płacą z własnej kieszeni). Próchnica nadal nawet w najbogatszych krajach występuje u co czwartego dziecka, a w Polsce niemal u wszystkich dorosłych. Na całym świecie choruje na nią 5 mld ludzi. W krajach skandynawskich od lat rozwijana jest profilaktyka, ale nawet tam nie udało się całkowicie pokonać choroby.
Gangrena zębów
Próchnica w społecznościach łowiecko-zbierackich była praktycznie nieznana. Pojawiła się dopiero po wynalezieniu rolnictwa, które wprowadziło do naszej diety pokarmy bogate w węglowodany, takie jak zboża czy ziemniaki. Prawdziwa epidemia próchnicy rozpoczęła się jednak dopiero na początku XVIII wieku, kiedy ludzkość opanowała masową produkcję cukru buraczanego i trzcinowego. Chorobę tę uznawano wówczas za odmianę gangreny i leczono podobnie jak w wypadku innych części ciała - poprzez amputację, czyli wyrwanie zęba.
Początkowo stomatologią zajmowali się członkowie cechu kowali, ponieważ lekarze uznawali takie zajęcie za niegodne swej profesji. Dziś stomatologia jest potężną dziedziną medycyny, korzystającą z najnowszych osiągnięć nauki. Mimo to nadal sprowadza się głównie do usuwania zniszczeń spowodowanych przez próchnicę - borowania, plombowania czy usuwania chorych zębów. Tymczasem w 90 proc. przypadków za rozwój choroby odpowiedzialny jest jeden gatunek bakterii - paciorkowiec Streptococcus mutans. Potrafi on osadzać się na zębach i produkować uszkadzający szkliwo kwas mlekowy, żywiąc się cukrami z resztek jedzenia.
Pożywka dla bakterii
Paciorkowcom sprzyjają zmiany, które zachodzą w naszym jadłospisie od dziesiątków lat - jemy nie tylko więcej słodyczy, ale także cukru ukrytego w innych produktach, na przykład w pieczywie, sztucznie dosładzanych sokach czy gotowych do spożycia sosach. Produkowana z buraków i kukurydzy sacharoza jest stosowana do maskowania nieprzyjemnych dla naszego podniebienia smaków: charakterystycznego dla owoców kwaśnego oraz gorzkiego, częstego w wypadku produktów warzywnych.
Wszechobecność cukru w produktach spożywczych sprawia, że środki profilaktyczne - takie jak lakowanie zębów u dzieci czy dodawanie fluoru do wody pitnej - obniżają ryzyko próchnicy, ale jej nie eliminują. Nawet całkowite usunięcie cukru z diety nie daje stuprocentowej ochrony. Z kolei silne i częste szczotkowanie zębów może prowadzić do mechanicznych uszkodzeń szkliwa. Po wieloletnim spadku liczby osób cierpiących na próchnicę uczeni zaczęli obserwować jej nawrót w krajach rozwiniętych, co ma związek ze zmianami stylu życia, zwłaszcza młodych ludzi. Dzieci i młodzież coraz więcej czasu spędzają w domu, sięgając po słodkie przekąski i napoje, a zaawansowane zmiany próchnicze często pojawiają się już u dwulatków.
Blokada próchnicy
Wywołujących próchnicę bakterii nie można zlikwidować antybiotykami, ponieważ doprowadziłoby to do wytępienia innych, pożytecznych dla naszego organizmu mikrobów. Nieliczne znane nauce substancje selektywnie niszczące Streptococcus mutans są silnie toksyczne dla człowieka. Jedyną szansą na pokonanie próchnicy stały się szczepionki. Ponieważ paciorkowce mają na powierzchni podobne substancje jak komórki ludzkiego mięśnia sercowego, preparaty przygotowywane z użyciem całych bakterii mogłyby być groźne dla zdrowia. Uczeni wykorzystali więc enzymy pozwalające Streptococcus mutans na przyczepianie się do zębów - zablokowanie ich przez przeciwciała powstałe po podaniu szczepionki sprawia, że mikroby są spłukiwane przez ślinę.
Uczeni z Forsyth Institute testowali taki preparat z udziałem ludzi już w 1992 r. Wykazali też, że podanie go młodym szczurom daje trwałą odporność na próchnicę (zwierzęta te, podobnie jak wielu ludzi, przepadają za słodyczami). Szczepionkę trzeba zaaplikować, zanim w jamie ustnej osiedlą się paciorkowce. Pediatrzy mogliby ją podawać w formie aerozolu do nosa podczas rutynowej wizyty lekarskiej pod koniec pierwszego roku życia dziecka. - Jeśli zaszczepimy osobę dorosłą, jej organizm wytworzy przeciwciała przeciw bakteriom, ale nie będą one w stanie zlikwidować mikrobów żyjących w płytce nazębnej - tłumaczy prof. Martin Taubman, który do dziś poszukuje firmy farmaceutycznej skłonnej zainwestować w doskonalenie szczepionki.
Problemy ze znalezieniem funduszy mieli też uczeni z londyńskiego GuyŐs Hospital, którzy opracowali surowicę zwalczającą Streptococcus mutans. Zawiera ona przeciwciała uzyskane ze zmodyfikowanego genetycznie tytoniu. W odróżnieniu od szczepionki taki preparat powinien być stosowany co najmniej raz na rok, na przykład podczas okresowej kontroli u stomatologa. Również i tym produktem nie są zainteresowane wielkie koncerny farmaceutyczne, ponieważ dla nich próchnica jest błahym schorzeniem. "Z kolei dla firm produkujących środki higieniczne sama idea szczepienia czy surowicy jest mało atrakcyjna" - mówi kierujący badaniami prof. Julian Ma. Na razie jego wynalazkiem zainteresowała się jedynie niewielka firma Planet Biotechnology, która wyłożyła 500 tys. dolarów na badania kliniczne i twierdzi, że potrzebuje jeszcze co najmniej trzech lat na dalsze prace.
Łatanie szkliwa
Skuteczny preparat zapobiegający próchnicy mocno uderzyłby po kieszeni całą branżę - od producentów past do zębów, przez dostawców sprzętu dentystycznego, po stomatologów. Dlatego na razie jesteśmy skazani na półśrodki, takie jak ozonowanie zębów, dzięki któremu można wyleczyć niewielkie zmiany lub ograniczyć konieczność borowania. Japońscy uczeni wynaleźli syntetyczne szkliwo, które po nałożeniu na ząb w 15 minut likwiduje niewielkie ubytki. Z kolei badacze ze Stony Brook University pracują nad chroniącą zęby gumą do żucia. Samo żucie zwiększa wydzielanie śliny, spłukującej zęby i zawierającej substancje mineralne regenerujące uszkodzenia szkliwa. W nowej gumie ma się znaleźć nietoksyczna substancja o nazwie cavistat, która składem przypomina silnie skoncentrowaną ślinę. "80-90 proc. zmian próchniczych u dzieci powstaje w miejscach, które trudno jest wyczyścić szczoteczkami czy nićmi dentystycznymi. Znakomicie natomiast docierają tam słodycze, które trzeba żuć" - mówi Mitchell Goldberg, prezes firmy Ortek, która wkrótce zamierza wprowadzić na rynek amerykański pierwsze produkty z cavistatem. Wygląda na to, że na zwalczaniu próchnicy zacznie dodatkowo zarabiać również branża spożywcza.
Szczotkowanie zębów, podawanie fluoru ani lakowanie zębów dotychczas nie wyeliminowało epidemii próchnicy. Być może uda się tego dokonać przy użyciu podawanego do nosa aerozolu. Uczeni opracowali pierwszą chroniącą przed próchnicą szczepionkę, którą w ten sposób można by podawać nawet rocznym dzieciom. Jedyny kłopot polega na tym, że nikt nie jest nią zainteresowany, bo koncerny farmaceutyczne i stomatolodzy wolą zajmować się leczeniem niż zapobieganiem próchnicy. - Testy z udziałem dorosłych ludzi wykazały, że szczepionka jest skuteczna, a mimo to nie udaje się nam znaleźć funduszy na dalsze prace - powiedział w rozmowie z "Wprost" kierujący badaniami prof. Martin Taubman z amerykańskiego Forsyth Institute. Tymczasem taki preparat mógłby uchronić nas także przed innymi chorobami - z badań wynika, że bakterie rozwijające się na zębach zwiększają ryzyko zawału serca i udaru mózgu.
Na wyprodukowanie i przetestowanie nowej szczepionki potrzeba 100 mln dolarów. Taka inwestycja byłaby nadzwyczaj opłacalna, zważywszy na to, jak szybko rosną koszty opieki stomatologicznej. W Polsce sięgają one kilku miliardów złotych rocznie (oficjalne wydatki NFZ to 1 mld zł, ale za większość usług pacjenci płacą z własnej kieszeni). Próchnica nadal nawet w najbogatszych krajach występuje u co czwartego dziecka, a w Polsce niemal u wszystkich dorosłych. Na całym świecie choruje na nią 5 mld ludzi. W krajach skandynawskich od lat rozwijana jest profilaktyka, ale nawet tam nie udało się całkowicie pokonać choroby.
Gangrena zębów
Próchnica w społecznościach łowiecko-zbierackich była praktycznie nieznana. Pojawiła się dopiero po wynalezieniu rolnictwa, które wprowadziło do naszej diety pokarmy bogate w węglowodany, takie jak zboża czy ziemniaki. Prawdziwa epidemia próchnicy rozpoczęła się jednak dopiero na początku XVIII wieku, kiedy ludzkość opanowała masową produkcję cukru buraczanego i trzcinowego. Chorobę tę uznawano wówczas za odmianę gangreny i leczono podobnie jak w wypadku innych części ciała - poprzez amputację, czyli wyrwanie zęba.
Początkowo stomatologią zajmowali się członkowie cechu kowali, ponieważ lekarze uznawali takie zajęcie za niegodne swej profesji. Dziś stomatologia jest potężną dziedziną medycyny, korzystającą z najnowszych osiągnięć nauki. Mimo to nadal sprowadza się głównie do usuwania zniszczeń spowodowanych przez próchnicę - borowania, plombowania czy usuwania chorych zębów. Tymczasem w 90 proc. przypadków za rozwój choroby odpowiedzialny jest jeden gatunek bakterii - paciorkowiec Streptococcus mutans. Potrafi on osadzać się na zębach i produkować uszkadzający szkliwo kwas mlekowy, żywiąc się cukrami z resztek jedzenia.
Pożywka dla bakterii
Paciorkowcom sprzyjają zmiany, które zachodzą w naszym jadłospisie od dziesiątków lat - jemy nie tylko więcej słodyczy, ale także cukru ukrytego w innych produktach, na przykład w pieczywie, sztucznie dosładzanych sokach czy gotowych do spożycia sosach. Produkowana z buraków i kukurydzy sacharoza jest stosowana do maskowania nieprzyjemnych dla naszego podniebienia smaków: charakterystycznego dla owoców kwaśnego oraz gorzkiego, częstego w wypadku produktów warzywnych.
Wszechobecność cukru w produktach spożywczych sprawia, że środki profilaktyczne - takie jak lakowanie zębów u dzieci czy dodawanie fluoru do wody pitnej - obniżają ryzyko próchnicy, ale jej nie eliminują. Nawet całkowite usunięcie cukru z diety nie daje stuprocentowej ochrony. Z kolei silne i częste szczotkowanie zębów może prowadzić do mechanicznych uszkodzeń szkliwa. Po wieloletnim spadku liczby osób cierpiących na próchnicę uczeni zaczęli obserwować jej nawrót w krajach rozwiniętych, co ma związek ze zmianami stylu życia, zwłaszcza młodych ludzi. Dzieci i młodzież coraz więcej czasu spędzają w domu, sięgając po słodkie przekąski i napoje, a zaawansowane zmiany próchnicze często pojawiają się już u dwulatków.
Blokada próchnicy
Wywołujących próchnicę bakterii nie można zlikwidować antybiotykami, ponieważ doprowadziłoby to do wytępienia innych, pożytecznych dla naszego organizmu mikrobów. Nieliczne znane nauce substancje selektywnie niszczące Streptococcus mutans są silnie toksyczne dla człowieka. Jedyną szansą na pokonanie próchnicy stały się szczepionki. Ponieważ paciorkowce mają na powierzchni podobne substancje jak komórki ludzkiego mięśnia sercowego, preparaty przygotowywane z użyciem całych bakterii mogłyby być groźne dla zdrowia. Uczeni wykorzystali więc enzymy pozwalające Streptococcus mutans na przyczepianie się do zębów - zablokowanie ich przez przeciwciała powstałe po podaniu szczepionki sprawia, że mikroby są spłukiwane przez ślinę.
Uczeni z Forsyth Institute testowali taki preparat z udziałem ludzi już w 1992 r. Wykazali też, że podanie go młodym szczurom daje trwałą odporność na próchnicę (zwierzęta te, podobnie jak wielu ludzi, przepadają za słodyczami). Szczepionkę trzeba zaaplikować, zanim w jamie ustnej osiedlą się paciorkowce. Pediatrzy mogliby ją podawać w formie aerozolu do nosa podczas rutynowej wizyty lekarskiej pod koniec pierwszego roku życia dziecka. - Jeśli zaszczepimy osobę dorosłą, jej organizm wytworzy przeciwciała przeciw bakteriom, ale nie będą one w stanie zlikwidować mikrobów żyjących w płytce nazębnej - tłumaczy prof. Martin Taubman, który do dziś poszukuje firmy farmaceutycznej skłonnej zainwestować w doskonalenie szczepionki.
Problemy ze znalezieniem funduszy mieli też uczeni z londyńskiego GuyŐs Hospital, którzy opracowali surowicę zwalczającą Streptococcus mutans. Zawiera ona przeciwciała uzyskane ze zmodyfikowanego genetycznie tytoniu. W odróżnieniu od szczepionki taki preparat powinien być stosowany co najmniej raz na rok, na przykład podczas okresowej kontroli u stomatologa. Również i tym produktem nie są zainteresowane wielkie koncerny farmaceutyczne, ponieważ dla nich próchnica jest błahym schorzeniem. "Z kolei dla firm produkujących środki higieniczne sama idea szczepienia czy surowicy jest mało atrakcyjna" - mówi kierujący badaniami prof. Julian Ma. Na razie jego wynalazkiem zainteresowała się jedynie niewielka firma Planet Biotechnology, która wyłożyła 500 tys. dolarów na badania kliniczne i twierdzi, że potrzebuje jeszcze co najmniej trzech lat na dalsze prace.
Łatanie szkliwa
Skuteczny preparat zapobiegający próchnicy mocno uderzyłby po kieszeni całą branżę - od producentów past do zębów, przez dostawców sprzętu dentystycznego, po stomatologów. Dlatego na razie jesteśmy skazani na półśrodki, takie jak ozonowanie zębów, dzięki któremu można wyleczyć niewielkie zmiany lub ograniczyć konieczność borowania. Japońscy uczeni wynaleźli syntetyczne szkliwo, które po nałożeniu na ząb w 15 minut likwiduje niewielkie ubytki. Z kolei badacze ze Stony Brook University pracują nad chroniącą zęby gumą do żucia. Samo żucie zwiększa wydzielanie śliny, spłukującej zęby i zawierającej substancje mineralne regenerujące uszkodzenia szkliwa. W nowej gumie ma się znaleźć nietoksyczna substancja o nazwie cavistat, która składem przypomina silnie skoncentrowaną ślinę. "80-90 proc. zmian próchniczych u dzieci powstaje w miejscach, które trudno jest wyczyścić szczoteczkami czy nićmi dentystycznymi. Znakomicie natomiast docierają tam słodycze, które trzeba żuć" - mówi Mitchell Goldberg, prezes firmy Ortek, która wkrótce zamierza wprowadzić na rynek amerykański pierwsze produkty z cavistatem. Wygląda na to, że na zwalczaniu próchnicy zacznie dodatkowo zarabiać również branża spożywcza.
DIETA KONTRA BAKTERIE To, co jemy, może być przyczyną rozwoju próchnicy, ale istnieją również pokarmy chroniące przed nią: |
---|
herbata zarówno zielona, jak i czarna zawiera składniki pobudzające układ odpornościowy do walki z mikrobami, a także niszczące bakterie i osłabiające ich zdolność do osadzania się na zębach kawa hamuje namnażanie się bakterii i tworzenie płytki nazębnej (prawdopodobnie dzięki substancji o nazwie trigonellina); szczególnie skuteczna jest kawa rozpuszczalna rodzynki wbrew powszechnemu przekonaniu nie sprzyjają próchnicy, lecz zwalczają wywołujące ją bakterie dzięki dużej zawartości takich związków chemicznych, jak kwas oleanolowy miód zawiera substancje o silnym działaniu bakteriobójczym i ograniczającym produkcję kwasów przez paciorkowce, co chroni szkliwo zębów przed uszkodzeniem wasabi czyli zielony chrzan japoński powstrzymuje rozwój paciorkowców dzięki izotiocyjanianom, które występują także m.in. w brokułach, kapuście i rzodkiewce jabłka, marchewka, seler naciowy są uznawane za pokarmy oczyszczające zęby z resztek jedzenia i bakterii (choć nie tak skutecznie jak szczotkowanie) |
GENY ZEPSUCIA |
---|
Część z nas jest mniej odporna na próchnicę z powodu uwarunkowań genetycznych. Na powierzchni zębów takich osób znajdują się związki cukrowe ułatwiające bakteriom przyczepianie się do szkliwa i tworzenie płytki nazębnej. Ich składu nie można zmienić, ale mogą one posłużyć do wczesnego wykrywania choroby. "Określając poziom tych substancji w ślinie, możemy przewidzieć nie tylko, czy i kiedy ktoś będzie miał próchnicę, ale nawet wskazać najbardziej zagrożone nią zęby" - mówi prof. Paul Denny z University of Southern California. Opracowywany przez niego test już wkrótce będzie można stosować u dzieci, aby sprawdzić, które z nich od pierwszych lat życia powinny często trafiać do stomatologa na kontrolę. |
Więcej możesz przeczytać w 24/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.