Dodał, że Samoobrona jest przedstawiana przez PiS niekorzystnie - jako partia, która dąży do obejmowania stanowisk, a jednocześnie nie ma kompetentnych działaczy. Powiedział też, że posłowie Samoobrony są namawiani przez działaczy PiS do opuszczenia szeregów Samoobrony i wstąpienia właśnie do PiS. "Miałem sygnały od posłów, że ktoś do nich podchodził, proponował i mówił, że będą przyśpieszone wybory. Będę o tym w poniedziałek rozmawiał z premierem" - mówił.
"My koalicji nie będziemy rozbijać, występować z niej nie będziemy. Umowy dotrzymamy, bo Samoobrona dotrzymuje słowa, ale pewne fakty, które mają miejsce, świadczą o tym, że koalicjant chce nas ogrywać, przypisując sobie wszystkie sukcesy, a co niedobre, to na nas" - mówił wicepremier.
Lider Samoobrony podkreślił, że jedynym zagrożeniem dla przetrwania koalicji ze strony jego partii może być konflikt wokół przyszłorocznego budżetu. Samoobrona nie akceptuje projektu w kształcie, jaki przedstawił minister finansów Stanisław Kluza, przede wszystkim niepokoi ją obcięcie środków na rolnictwo. Oprócz pieniędzy na dopłaty do ubezpieczeń rolniczych, paliwo rolnicze i budowę systemu retencyjnego, Samoobrona chce też zapewnienia środków na podwyżki w służbie zdrowia, dla pracowników naukowych oraz nakładów na naukę i pomoc socjalną. Zdaniem Leppera, dla zrealizowania tych postulatów niekoniecznie trzeba powiększać deficyt budżetowy - być może wystarczy dokonać przesunięć, ale można również rozważyć możliwość zwiększenia deficytu.
Pytany o możliwe scenariusze, jeśli oczekiwania Samoobrony nie zostaną spełnione, Lepper powiedział, że "jeśli budżet nie spełni tych wymogów, to wtedy oczywiście przyjęty nie będzie i prezydent może rozwiązać Sejm, choć nie musi. (...) Natomiast drugi plan, jeżeli takie działania będą miały miejsca nadal, to w koalicji umówimy się - i myślę, że porozumienie będzie - że zgłaszamy projekt uchwały o samorozwiązaniu Sejmu, żeby się nawzajem nie męczyć" - oświadczył.
pap, em