Protesty przeciwników działań rządu odbyły się dziś w 20 miastach m.in. w Warszawie, Bydgoszczy, Krakowie, Wrocławiu i Lublinie. Pierwszy raz demonstracje KOD miały miejsce tydzień temu. W internecie pojawiła się wówczas rzekoma „lista płac”, z której wynikało, że KOD płaci uczestnikom manifestacji. – Oczywiście, że nie płacimy – powiedział Kijowski. – Gdybyśmy płacili, musielibyśmy w zeszłym tygodniu zapłacić 28 mln zł – argumentował.
– Naturalną konsekwencją tych wyborów jest to, że partia rządząca może zmieniać Polskę, może zmieniać prawo, ustawy. Problem w tym, że to wszystko trzeba robić zgodnie z prawem, zgodnie z procedurami – mówił. Zaznaczył też, że mimo że manifestacje są skierowane przeciwko władzom, to nie podważają ich demokratycznego wyboru. Jak argumentował, demonstracje odbywają się ponieważ "dużo rzeczy jest robionych na granicy prawa". – Zdarzają się również fakty ewidentnego złamania prawa – powiedział.
Manifestacje KOD Kijowski określił jako przejaw tworzenia się społeczeństwa obywatelskiego. – Chcemy mówić trochę szerzej o demokracji, wolności i narodzie. To słowo trzeba odzyskać, bo zyskało bardzo złe konotacje. Uważamy, że to jest coś wspaniałego, to społeczeństwo otwarte, życzliwe dla wszystkich – powiedział. – Polacy zostali zamienieni z obywateli w elektorat. Nie każdy chce być elektoratem – podsumował.
TVP Info