Dotkliwe uwieranie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zdarzyło się kilka dni temu, że wracając "z miasta" do domu, klapnąłem z rozpędu przed telewizorem. Po chwili owładnęło mną poczucie dotkliwej niewygody. Coś uwiera, coś drażni... Co się dzieje? To, że wandale zdemolowali pociąg? Normalka... Pijany bęcwał skasował kilka samochodów? Banał... Młodociane osiłki niszczą kosze na śmieci? Stały fragment gry... L. Miller demoluje rząd za słabe postępy europeizacji. Jego towarzysz - Syczewski - opluwa Polskę za nadmierną europeizację. Prawica się jednoczy przez podział, laweciarze blokują, górnicy strajkują, nauczyciele się domagają, TP SA monopolizuje... no, po prostu smutek wielki i bąbelki.
A przed chwilą było tak miło. Poeci mówili wiersze. Wręczano literackie nagrody. Padały mądre słowa, nadające życiu sens i wymiar... Okazuje się, że gwałtowny przeskok z literackiego spotkania Pen Clubu w płaską rzeczywistość telewizora może być wielce szkodliwy dla zmysłów. Potrzebna jest kwarantanna. Kwarantannę odbyłem z sąsiadem i butelką markowego wina. Żona miała za złe, dzieci ciągnęły za rękawy, ale dotkliwe uwieranie telewizora rozeszło się po kościach.
Nie sądzę, by istniały formalne przeszkody, żeby tak istotną uroczystość, jak wręczenie nagród polskiego Pen Clubu, w stosowny sposób, z pietyzmem przedstawić telewizyjnej publiczności. Przeszkoda tkwi w tv-decydentach, w ich mentalności, świadomości, wiedzy. Otóż widać gołym okiem, że nie są oni w żaden sposób zainteresowani, by Tadeusz Nyczek efektownie i kompetentnie opowiedział o wybitnej książce Anny Boleckiej. Nie ma dla nich również najmniejszego znaczenia, co prof. Michał Głowiński ma do powiedzenia na temat prof. Rolfa Fiegutha, niezwykłego tłumacza polsko-niemieckiego. Systematycznie obniżana poprzeczka gustów dostarcza na zasadzie sprzężenia zwrotnego argumentów do dalszego ataku tandety, która jakoby z powodów komercyjnych jest niezbędną papką dla mas. Zjawiska z kręgu kultury prawdziwej, istotnej, nie mieszczą się w magmie sitcomów, wielkich braci, wygłupów nowelek, seriali...
W trakcie wspomnianego wieczoru poza wręczeniem nagród Annie Boleckiej i Rolfowi Fieguthowi odbyła się prezentacja antologii "Poeci polscy XX wieku" Natalii Astafiewej i Władimira Britaniszskiego, wydanej właśnie w Sankt Petersburgu. Jeżeli w jakichkolwiek władzach jakiejkolwiek stacji telewizyjnej przetrwał jakiś inteligent, powinien absolutnie i bezwzględnie zwrócić uwagę na wspaniały efekt pracy poetów tłumaczy. Ich dwutomowa antologia robi więcej dla polsko-rosyjskich stosunków niż osławione TPPR zrobiło przez czterdzieści lat. Dzieło jest tak znaczące, że - jak żartowano w kuluarach - trzeba by je przełożyć na język polski. Fakty kulturowe tego wymiaru z wielu powodów winny dotrzeć do szerokiej opinii publicznej, ale czy jest to obecnie możliwe...? Oto jest pytanie.

Więcej możesz przeczytać w 22/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.