Zbrodniarz wraca na salony. Czy dyktator pozostanie bezkarny? „Chroni go immunitet”

Zbrodniarz wraca na salony. Czy dyktator pozostanie bezkarny? „Chroni go immunitet”

Baszszar al-Asad i Władimir Putin
Baszszar al-Asad i Władimir Putin Źródło:PAP/EPA / Mikhael Klimentyev/Sputnik/Kremlin
Zamiast trybunału karnego – miejsce przy politycznym stoliku. Zamiast rozliczenia zbrodni – wybielanie i tłumaczenia. Po latach politycznej izolacji w regionie, Baszar al-Asad wraca do łask Ligi Państw Arabskich. I chociaż doprowadził Syrię do ruiny, a milionom rodaków zgotował piekło, może za to nigdy nie odpowiedzieć.

Wojna w Syrii trwa od ponad 12 lat. ONZ szacuje, że pochłonęła życie ponad 300 tysięcy cywilów. 13 mln Syryjczyków musiało uciekać ze swoich domów, z czego połowa opuściła kraj. Pod gradem rakiet w zasadzie przestało istnieć wiele syryjskich miast. Aleppo, Idlib czy Homs stały się synonimami katastrofy humanitarnej.

Państwo nie działa. Władza centralna nie kontroluje całości terytorium kraju. Zniszczone drogi utrudniają dostarczenie pomocy potrzebującym. Szerzy się analfabetyzm, bo dzieci nie chodzą do szkół – wiele z nich fizycznie zniknęło.

Rozliczeń za te tragedie nie ma. Są za to słowa premiera Algierii Aymana Benabderrahmane:

– Chciałbym powitać Syrię z powrotem na jej miejscu, pośród jej braci.

Jakby przez ostatnich 12 lat nic takiego się nie wydarzyło.

Przeciw własnemu narodowi

Rządzeni twardą ręką rodu Asadów – od 1971 roku Hafiza, a od 2000 jego syna, Baszara – w styczniu 2011 Syryjczycy wyszli na ulice. Upomnieli się o swoje prawa na fali przetaczającej się przez region arabskiej wiosny i liczyli, że tak jak w Egipcie, Libii czy Tunezji, uda im się doprowadzić do zmiany władzy.

Asad od początku przyjął strategię bezwzględnego pacyfikowania wszelkich przejawów sprzeciwu. Służby porządkowe próbowały nie dopuszczać do zgromadzeń, a gdy to się udawało – strzelały w stronę manifestujących z ostrej amunicji. W marcu 2011 roku, w mieście Dara na południu kraju, od kul funkcjonariuszy zginęły 52 osoby.

Rząd podał się do dymisji, ale protestujący domagali się ustąpienia prezydenta. Ten ani myślał to zrobić. Jego najgłośniejsi krytycy trafiali do aresztu.

Cały artykuł dostępny jest w 24/2023 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.