Gra księdza w serialu Netfliksa „1670”. „Jedyna obawa, którą miałem, to żeby tego nie spieprzyć”

Gra księdza w serialu Netfliksa „1670”. „Jedyna obawa, którą miałem, to żeby tego nie spieprzyć”

Michał Sikorski w serialu „1670” wcielił się w postać księdza Jakuba
Michał Sikorski w serialu „1670” wcielił się w postać księdza Jakuba Źródło:Netflix / R.Pałka
Być może jednak naszą najważniejszą cechą narodową jest poczucie humoru. Nic innego, tylko poczucie humoru – o fenomenie serialu „1670”, produkcji Netfliksa, która szturmem zdobywa serca Polaków, mówi wcielający się w postać księdza, syna szlachcica z Adamczychy, Michał Sikorski. Pytany, czy nigdy nie zwątpił w to, że Polacy potrafią się z siebie śmiać, odpowiada: Nie zwątpiłem. I mam nadzieję, że właśnie rozpocznie się czas, kiedy z większym dystansem spojrzymy na swoją rzeczywistość. Bo naprawdę nie jest ważne, kto za sto lat będzie miał rację.
Michał Sikorski jest absolwentem Wydziału Aktorskiego Akademii Sztuk Teatralnych im. Stanisława Wyspiańskiego w Krakowie. Choć na swoim koncie ma kilka świetnych ról teatralnych i filmowych, m.in. w filmie „Sonata”, ostatnio jest o nim głośno za sprawą produkcji pt. „1670”, w której wciela się w postać księdza Jakuba, syna sarmaty Jana Pawła z Adamczychy.

Paulina Socha-Jakubowska, „Wprost”: Biegają za panem z wodą święconą?

Michał Sikorski: Nie. Ale wielu moich znajomych, u których goszczę, z satysfakcją mówi: „Przyjęliśmy księdza po kolędzie”.

Koperty też przygotowują?

Mam nadzieję, że w końcu dostanę jakiegoś blika.

Od razu weszliśmy w pewną konwencję i mam nadzieję, że będziemy do niej wracać, ale ja się zastanawiam, jaka była pierwsza myśl, gdy przeczytał pan scenariusz? Widział pan jakieś potencjalne zagrożenia? Czuł, że np. możemy nie być na taki serial gotowi? Bał się, jak zostanie odebrany jako ksiądz w dość mrocznym wydaniu?

Na ogół jest tak, że gdy aktor dostaje scenariusz, to po pierwsze wertuje go, szuka swojej postaci. Dopiero później ogarnia całość. Pamiętam, że dostałem scenariusz, gdy wylatywaliśmy do Korei pokazywać film „Sonata” na festiwalach. Nie mogłem spać w nocy i po prostu zacząłem czytać. Od pierwszej sceny.

Śmiałem się na głos. To była przyjemność. Więc jedyna obawa, która się wtedy pojawiła to… żeby tego nie spieprzyć.
Artykuł został opublikowany w 3/2024 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.