To co się dzieje w Berlinie, to preludium. Zmiany w Niemczech i Francji będą kluczowe

To co się dzieje w Berlinie, to preludium. Zmiany w Niemczech i Francji będą kluczowe

Protest rolników w Berlinie
Protest rolników w Berlinie Źródło:PAP/EPA / Filip Singer
Protesty rolników w Berlinie to dopiero preludium do tego, co nas czeka w najbliższych latach w polityce europejskiej. Kluczowe okażą się zmiany w Niemczech i Francji.

Gdy w Polsce zatrzymywano Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, przy okazji wybuchła dyskusja o tym, czy autobus miejski celowo blokował wyjazd prezydenta Andrzeja Dudy z Belwederu. Taki scenariusz – podobny niczym płatki śniegu – rozegrał się w Niemczech.

Wicekanclerz i minister gospodarki Robert Habeck razem z rodziną wracał z krótkich wakacji spędzonych na wyspie Hooge na Morzu Północnym (ok. 180 km na północ od Hamburga). Próbując zjechać z promu na ląd, natknął się na blokadę – drogę zastawili mu protestujący rolnicy. Niektórzy w gorączce próbowali dostać się na prom. Powstrzymała ich dopiero policja używając gazu pieprzowego.

Zdarzenie z wicepremierem w roli głównej jeszcze kilka lat temu zostałoby potraktowane jako epizod rozgrywający się gdzieś na marginesie wielkiej polityki. Dziś można go potraktować jako symbol. Symbol problemów, w jakich coraz głębiej zanurza się największa gospodarka naszego kontynentu. Ale też symbol turbulencji, w jakie wpadły Niemcy i Francja.

Oba państwa są liderami europejskimi, uchodzą za motor napędzający poszczególne procesy na kontynencie – ale teraz oba kraje, na pięć miesięcy przed wyborami do Parlamentu Europejskiego, zmagają się z problemami, z których trudno znaleźć dobre wyjście.

Berlin i Paryż zarządzają poprzez wybór mniejszego zła – tyle że gazem pieprzowym każdego napięcia się nie rozwiąże. Jak sobie z tym poradzą?

Artykuł został opublikowany w 4/2024 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.