Armia dla chętnych

Armia dla chętnych

Dodano:   /  Zmieniono: 
Czas już zalegalizować wykupywanie się od służby wojskowej
Młodzi przebojowi kończą studia i wykładają tysiąc dolarów łapówki, by nie trafić do wojska i nie stracić cennych pierwszych lat kariery. Ich rówieśnicy zaś - zwykle z małych miast nękanych bezrobociem - gotowi są zapłacić sto czy dwieście złotych, aby dostać wezwanie do armii i wyrwać się z nędzy. Można narzekać na korupcję lub przymykać oko, ale można też potraktować to jako pierwszy krok ku zawodowej służbie.
- Pół roku albo rok w koszarach to byłaby dla mnie katastrofa. Po wyjściu z wojska zaczynałbym wszystko od nowa. Musiałbym zawiesić działalność gospodarczą i zerwać umowy - mówi 24-letni Adam Imiołek (kategoria D - niezdolny do służby wojskowej w czasie pokoju), student i informatyk w PKO BP SA. Od roku jest żonaty, zaczyna budować dom, wciąż studiuje na Uniwersytecie Warszawskim. Analitycy rynku pracy i gospodarki są zgodni: nic bardziej nie przeszkadza mężczyznom robiącym karierę niż służba wojskowa. Według nich, najważniejsze są ostatnie dwa lata nauki. - Kończący studia kandydat do pracy musi mieć dzisiaj wiedzę i doświadczenie. To nie paradoks: rynek każe mu pracować, studiować i rozwijać pozazawodowe zainteresowania. Zajęcia powinien więc szukać już w trakcie nauki, a po jej zakończeniu - kontynuować karierę - twierdzi Tomasz Sokołowski z firmy doradczej Take It.
Rówieśnik Adama, Piotr Nowak, ma kategorię A. Kończy studia na Wydziale Mechanicznym Energetyki Lotnictwa Politechniki Warszawskiej. Od dwóch lat pracuje w firmie Chemadex ze świadomością, że armia może się o niego upomnieć w każdej chwili. - Powołanie odsunie w czasie awans, na który liczę. Nie mogę na pół roku stracić kontaktu z branżą - mówi Piotr Nowak. - Pobyt w armii cofa w karierze nawet o trzy, cztery lata. Powołanie jest równoznaczne z wypadnięciem z rynku - uważa Piotr Wielgomas, szef firmy doradczej Bigram. Janusz Lewandowski, ekspert Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową: - W dobie szybkiego rozwoju techniki wiedza szybko się dezaktualizuje. Wciąż trzeba ją pogłębiać.
Roczne utrzymanie żołnierza zasadniczej służy wojskowej w wojskach lądowych wynosi 13,6 tys. zł. (dane MON). Płacą podatnicy. Gdyby kończący studia mógł legalnie na konto resortu wpłacić kwotę, którą przeznacza na łapówkę, wszyscy by na tym zyskali. Absolwent zarabiałby pieniądze (już przy pensji wynoszącej 3 tys. zł "wykupne" zwróciłoby mu się po dwóch miesiącach) i płacił podatki. Jedna trzecia z 13,6 tys. zł zostałaby zaoszczędzona i mogłaby być przeznaczona na szkolenie tych, którzy w wojsku widzą swą przyszłość. Za pieniądze osób rezygnujących ze służby armia stałaby się zamożniejsza.
Starszy kapral Tomasz Kwiatkowski ma 24 lata, pochodzi z Chorzowa. Po odsłużeniu obowiązkowego roku postanowił zostać w wojsku.
- To dla mnie ratunek przed bezrobociem - mówi. - Większość moich kolegów, która odeszła do cywila, jest na zasiłku. Wojsko zapewnia przyszłość, szkolenia, sprzęt, odpowiednie podejście do żołnierza - przekonuje. Rocznie na 27 tys. absolwentów tylko 6 tys. trafia do koszar. Janusz Onyszkiewicz, były minister MON, członek sejmowej Komisji Obrony Narodowej, uważa, że niezbędne jest stworzenie jasnych kryteriów poboru: - Nie wiadomo, kto będzie służył pół roku, kto rok, a komu armia da spokój. Start w zawodzie opóźniony o pół roku to nie tragedia. Dla właściciela firmy groźniejsza jest niewiedza, czy resort nie powoła pracownika, w którego ten inwestuje. Dlatego przedsiębiorcy wybierają młodych z uregulowanym stosunkiem do służby wojskowej - przekonuje Onyszkiewicz. Przeciwny pomysłowi wykupywania się od armii jest Stefan Jurczak, przewodniczący senackiej Komisji Obrony Narodowej:
- Wojsko najbardziej potrzebuje wiedzy specjalistów.
Łatwo powiedzieć, trudniej jednak przekonać do tego Piotra, który zrobi wszystko, byle nie zatrzymać swojej kariery, czy Tomasza, który może nie był wymarzonym przez wojsko poborowym, ale służba gwarantowała mu schronienie przed bezrobociem. Jeśli zmierzamy w stronę armii zawodowej, a na billboardach wzywamy do ograniczenia korupcji, zróbmy pierwszy krok.

Więcej możesz przeczytać w 45/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.