Cersei i Jamie Lannister to najbardziej znana para, która wprowadziła do mainstreamu temat od zawsze pozostający w sferze tabu – związek rodzeństwa. Nie pozostawia to jednak wątpliwości co do czystości uczucia i trudów niedozwolonej miłości. Kazirodztwo jest prawnie, jak i moralnie zakazane, stąd nie zajmuje centralnej pozycji w opowieściach filmowych. Twórcy pozostają powściągliwi w eksploracji i przedstawianiu tych relacji, tkwiąc zdecydowanie po mrocznej stronie obrazoburczej miłości.
Obecność miłosnych i seksualnych relacji w rodzinach pojawiała się na kartach historii od setek lat. Królewskie rody, aby zachować czystość krwi, nie rozdrabniać władzy i unikać jej utraty, wiązały się w obrębie rodzinnych koligacji. Choć było to na porządku dziennym, pozostało w strefie tabu i do dziś stanowi kontrowersyjny temat związany z patologicznymi zachowaniami prowadzącymi do zbrodni czy problemów psychicznych. I w ten sposób wkracza na ekrany kin, przedstawiając raczej jednostronną narrację moralnej deprywacji.
Ojciec kocha córkę
Figura ojca kojarzy się z opiekunem, głową rodziny, który silną ręką potrafi zarządzać życiem domowników. To pierwszy wzór męski dla dzieci i oparcie dla żony. Staje się często odległym ideałem, który chroni swoje potomstwo przed złem tego świata. Co jeśli zacznie pożądać swojej córki, a ona zakocha się w nim do upadłego? Moralne wątpliwości i wstyd przejmują kontrolę, ale pragnienia okazują się silniejsze. Tak też jest w „Balladzie o Jacku i Rose” Rebecci Miller, gdzie relacja ojca i córki zamienia się w istną wojnę. Rose wkracza w okres dojrzewania, a jedyną osobą, jaką zna, jest Jack. Matka odeszła i zostawiła ich samych na niewielkiej wyspie u wschodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych. Silna emocjonalna zależność przekształca się w fascynację i chorobliwą zazdrość, kiedy w ich życiu pojawia się ta trzecia – nowa miłość ojca.
Miller rozpoczyna film piosenką „I Put a Spell on You” i doskonale wiemy, że tych dwoje nie ma od siebie ucieczki. Film reżyserki „Dowodu” to jeden z nielicznych obrazów, który nie demonizuje ojca. Córka staje się prowodyrką i waleczną heroiną, podbijającą serce swojego wychowawcy. Zazdrość przegrywa z rozsądkiem, a Rose przejmuje kontrolę nad życiem wszystkich nowych mieszkańców domu. Rozdaje karty i balansuje na granicy ryzyka, a wszystko w imię bezgranicznej miłości, która opiera się nie tylko na emocjonalnej zależności, ale również erotycznej fascynacji. Rose staje się panią sytuacji i choć obojgiem targają wątpliwości na temat tego, co ludzie powiedzą, to zwycięża patologiczna relacja współzależności. Choć film ocieka w sceny-wytrychy i momentami nachalną symbolikę, to wprowadza w ciekawą historię osób walczących z moralnością i zachowawczością. „Ballada o Jacku i Rose” nie demonizuje kategorycznie, ale daje jasny sygnał, że taka relacja jest niewłaściwa, pomimo że wydarza się za obopólną zgodą.
O wiele mniej szczęścia do czystej i pięknej rodzicielskiej miłości mają bohaterki „W ciszy” Jamie Babitta, „Strefy wojny” Tima Rotha , „Chinatown” Romana Polańskiego czy „Przerwanej lekcji muzyki” Jamesa Mangolda. Nierównowaga sił przeważa szalę na rzecz ojca, który pod okiem niczego nieświadomej bądź przymykającej oczy matki z lubością wykorzystuje słabość i strach swojej córki do zaspokajania swoich seksualnych potrzeb. W tych obrazach związek kazirodczy jednoznacznie prowadzi do patologicznych zachowań, a ostatecznie do tragedii. „W ciszy” nurza się w dwuznaczności pragnienia i lęku, kiedy Nina sama prowokuje ojca. Jednak jej zachowania to poza, która pomaga jej zbudować bezpieczną narrację pożądanej i pięknej młodej kobiety. Niepewna siebie, z licznym kompleksami, potrzebuje adoracji i potwierdzenia swojej wartości. Choć czuje obrzydzenie i złość względem ojca, daje się wprowadzić w sytuację, z której czerpie korzyści. Film Babitta nie należy do obrazów wysokich lotów i dość nieudolnie wędruje po meandrach ludzkiej psychiki. O wiele lepiej wypada „Strefa wojny”, choć mechanizm zależności jest podobny. Tim Roth sięga po powieść Alexandra Stuarta i przenosi nas w odludne miejsce w Wielkiej Brytanii. Naturalistyczny obraz relacji ojca i córki przyprawia o ciarki na plecach. Reżyser doskonale przedstawia głowę rodziny, która jawi się jako ciepły i sympatyczny człowiek, niosący wsparcie i zrozumienie dla każdego. Opiekuje się swoją ciężarną żoną, zarabia na rodzinę i powierzchownie wydaje się całkiem miłym gościem. Demony wychodzą, kiedy zabiera nastoletnią Jessie do pobliskiego bunkra, gdzie wykorzystuje ją seksualnie. Roth pokazuje mechanizmy patologicznej relacji, która niewiele odbiega od szokujących wydarzeń z Austrii i piwnicznego koszmaru spowodowanego przez Josepha Fritza. Związek kazirodczy staje się relacją kata i ofiary. Synonimem zniewolenia i psychologicznej traumy skrywanej zależności.
Syneczek mamusi
Ekwiwalentem miłości wszelakiej staje się posiadanie dziecka. Dla Barbary (Julianne Moore) to wybawienie od samotności i męża, którego nie do końca pragnie i rozumie. „Uwikłani” Toma Kallina ponownie odkrywają negatywne konsekwencji przekroczenia granicy rodzinnych relacji, kiedy niestabilna emocjonalnie matka wykorzystuje nadmierną zależność i przywiązanie syna. Już od wczesnych lat można było zauważyć silną więź i erotyczne napięcie. To w koncepcji psychoanalitycznej nieprawidłowo rozwiązany kompleks Edypa w czystej postaci, kiedy Tony (Eddie Redmayne) tęskni za odsuniętym od wychowania ojcem, a jednocześnie coraz bardziej pragnie bliskości matki. Mówi nawet do niej, że „kiedy mnie zostawiasz, nie czuję się większy niż ziarenko groszku”. Kallin unika przedstawień rodem z taniego skandalu, skupia się na postaci matki, która od początku dziecko traktuje jako równego partnera do rozmów i wspólnego życia. Artystka prowadzi nieskrępowane życie, a seksualność nie stanowi dla niej tematu tabu, dlatego też współdzielenie łóżka z chłopakiem syna nie jest dla niej problemem. „Uwikłani” są filmem pełnym tajemnicy, ale też apelem do ojca, który potulnie usunął się z życia rodziny, zostawiając dojrzewającego chłopaka z chimeryczną matką.
To Barbara inicjuje seksualne zbliżenie, które staje się zwieńczeniem ich emocjonalnej zależności. Kallin oparł swój film na faktach, opowiada od losach rodziny w latach 1946–1972, która przełamała temat tabu, wyniosła go na języki ludzi, ukazując destrukcyjną siłę przekraczania społecznych i normatywnych granic. Tony bez silnej figury matki i ojca, zagubiony we własnych pragnieniach, jednocześnie chce i unika zażyłości, ostatecznie popada w chorobę psychiczną, która prowadzi do zbrodni. „Uwikłani” wpisują się w negatywną narrację z wątkiem kryminalnym, które jednoznacznie wskazują na patologię seksualnych relacji rodzica z dzieckiem.
Pragnę cię siostro/bracie
Filmowcy jednak najwięcej uwagi poświęcili relacjom rodzeństw, których zażyłość przekracza miłość siostrzaną i braterską, przyjmując postać erotycznej fascynacji. Ten temat tabu znajduje swoją przestrzeń w nieco bardziej mainstreamowych produkcjach, a nawet wkrada się do telewizji, jak przy wcześniej wspomnianej „Grze o tron”. Podobny wątek pojawił się w serialu „House” czy polskim „Na dobre i na złe”. Często przyjmuje postać tragiczną miłości niemożliwej do spełnienia.
Miłość, zazdrość i kontrola
Wspólne dorastanie, spędzanie czasu przy zabawie, odkrywanie emocjonalnej zależności jest czymś normalnym wśród rodzeństwa, dopóki nie przekroczy granicy cielesności i fizycznego pożądania. Seksualne relacje pomiędzy członkami rodzin są silnie wypierane z kulturalnego dyskursu, stąd w filmowych przedstawieniach pojawia się powściągliwość i ostrożność.
Najczęściej dzieje się tak, że młodszy brat zafascynowany starszą siostrą staje się cichym podglądaczem i stróżem jej godności. Siostra jest pierwszym modelem kobiety i obiektem pożądania. „Cementowy ogród” Andrew Birkin skupia się na rodzinie z problemami. Czworo dzieci, które w krótkim czasie, po śmierci rodziców, zostały pozostawiona same sobie. Julia i Jack muszą przejąć role wychowawców wobec młodszego rodzeństwa, ale w dużej mierze skupiają się na uczuciach względem siebie. Julia staje się prowokatorką, nagina granice i wykorzystuje widoczną fascynację brata do własnych celów. Choć momentami zabawa w kotka i myszkę przyjmuje niebezpieczne erotyczne podteksty, nastolatkowie pozostają w normatywnych ramach społecznych. Do czasu. Kiedy dziewczyna znajduje sobie dużo starszego chłopaka, będącego tylko środkiem do osiągnięcia celu, ich relacja nabiera tempa. Zazdrość staje się zapalnikiem do emocjonalnego odsłonięcia i intymnego zbliżenia. Intymność w tym kontekście jest rozumiana jako uczuciowe otwarcie się na drugiego człowieka i podzielenie się z nim swoimi myślami i obawami. Wyznanie prawdy o wzajemnym pożądaniu prowadzi do seksualnego zbliżenia. Choć Jack pyta „myślisz, że to, co robimy, jest dobre?”, otrzymuje zdecydowaną odpowiedź: „wydaje się naturalne dla mnie”. Birkin nie przedstawia kazirodczej relacji w patologicznym świetle, ale jako następstwo zażyłości. Nie umyka jednak uwadze manipulacja i siła Julie, która uwodzi swojego brata.
Nierównowaga sił pojawia się też w „Marzycielach” Bernardo Bertolucciego. Choć Isabelle i Thoe są bliźniakami i oboje silnie angażują się w erotyczne zabawy między sobą, to ewidentnie chłopak jest postacią dominującą. Bertolucci wprowadza do ich relacji amerykańskiego kolegę Matthew, ale i tak walka pożądania rozegra się między rodzeństwem. W filmie twórcy „Ukrytego pragnienia” seksualność bohaterów wychodzi na pierwszy plan, stając się raczej środkiem do opowiedzenia o rewolucji i młodzieńczym buncie przeciwko panującym regułom i zasadom. Oczywiście pojawia się nadmierna zazdrość i zależność, ale wszystko przypomina bardziej obrazoburczy eksperyment niż miłosne uniesienie.
Guillermo del Toro w „Crimson Peak" wplótł kazirodczą relację w ramy gotyckiego romansu z traumą i zbrodnią w tle. Lucilla i Thomas Sharp to rodzeństwo z mroczną przeszłością rodzinnej przemocy. Ojciec katował matkę, która wylądowała na wózku inwalidzkim, a ostatecznie oszalała. W tej rodzinie nie było ciepła i czułości, dlatego Lucilla stała się ostoją i jedyną opiekunką dwa lata młodszego brata. Ich relacja pełna jest tajemniczości i wzajemnego zrozumienia. W duchu mrocznego horroru łącząca ich relacja przybiera nieco demonicznego wymiaru, tym bardziej kiedy pojawia się ta trzecia – żona Thomasa, dla której jest on w stanie po raz pierwszy opuścić kazirodczy związek. Ponownie zazdrość i patologiczna chęć posiadania osoby na własność prowadzi do eskalacji przemocy i zbrodni. A seksualność bohaterów wydaje się najbardziej mroczną stroną ich związku. Lucilla nawet mówi „to potworna miłość. I czyni potworami nas wszystkich”.
Na naszym polskim poletku wątek relacji kazirodczej podjął Filip Marczewski. Pierwotnie w etiudzie „Melodramat”, aby później rozwinąć go w pełnometrażowym „Bez wstydu”. Podobnie jak w „Cementowym ogrodzie” młodszy brat staje się cichym obserwatorem dorosłego życia swojej siostry. Stawia się w roli opiekuna, który chce ją ochronić przed niewłaściwymi facetami, a przede wszystkim zagarnąć na własność. Emocje zagubienia, pragnienia i smutku zostały fantastycznie rozegrane w krótkometrażowej wersji, dając przestrzeń na zarysowanie silnego tabuizowania takiej miłości i karania młodzieńczych zapędów. W „Bez wstydu” zakazane uczucie zostaje doprowadzone do spełnienia, ale po seksualnym zbliżeniu, racjonalna siostra pragnie pozbyć się zagrożenia. Marczewski przedstawia nierówny melodramat, któremu brakuje nieco psychologicznego ciężaru, ale i tak wypada całkiem dobrze na tle zagranicznych odpowiedników.
Odmęty homoseksualnej miłości
W „Siostro, moja siostro” Nancy Meckler i „Od początku do końca” Aluizio Abranches skupili się na homoseksualnej relacji rodzeństwa. Oba te filmy pełne są sensualności i erotycznego napięcia, choć kończą się zgoła inaczej. Brytyjska opowieść o siostrach będących na służbie u madame Danzare to historia fascynacji, inspiracji i silnej więzi. Christina i Lea zostały w dzieciństwie rozdzielone i oddane na wychowanie do klasztoru, co tylko wzmogło tęsknotę i idealizację utraconej połówki. Po latach spotykają się na służbie i skrywane pragnienia wychodzą na światło dzienne. Lea o wiele słabsza psychicznie staje się w pełni zależna od doświadczonej siostry i powoli wkracza w jej życie i łóżko. Tęsknota i potrzeba bliskości sprawia, że ich relacja pełna jest namiętności i cichego zrozumienia. Meckler nie piętnuje ich postaw i, jak bohaterki, przekracza granice tabu, z dużą odwagą pokazując sceny seksualnego zbliżenia. Co prawda „Siostro, moja siostro” tonie w mroku arystokratycznej willi i zbrodniczego przewinienia, rysuje jednak uczucie między siostrami jako czyste i prawdziwe.
W krainę sensualnej miłości i telenowelowego love story wyrusza Abranches, znajdując się na antypodach powściągliwego opowiadania. W „Od początku do końca” seksualności braci wysuwa się na pierwszy plan, niebezpiecznie zbliża się do filmu erotycznego. Miłość pomiędzy przyrodnim rodzeństwem po raz pierwszy, na ekranie, nie niesie w sobie niszczącej siły i nie stanowi rodzinnego tabu. Od najmłodszych lat matka obserwuje ogromną zażyłość między Thomasem i Francisco i choć wyraża swoje zaniepokojenie, daje ciche przyzwolenie i akceptację. Mamy do czynienia z elementarną troską i odpowiedzialnością za drugiego człowieka, ale Arbanches irytuje nadmierną fetyszyzacją ciała i pościelowym rozegraniem braterskiego romansu, które bardziej przypomina łopatologiczną opowiastkę o sile i potędze miłości z podniosłą muzyką w tle. „Od początku do końca” to jedyny obraz mojego przeglądu, który miał rzeczywiste szanse wyciągnąć związek kazirodczy z mroku destrukcyjnych siły i patologicznych korzeni, jednak rozczarował tanim sentymentalizmem. Reżyser wprowadza nas w tanią erotyczną epopeję.
Od starożytności pożądanie seksualne w obrębie rodziny przybierało wymiar tragiczny. Podkreślano karanie takich relacji nie tylko przez społeczeństwo, ale los czy siłę wyższą w różnym rozumieniu (olimpijskich bogów czy Boga). Miłość kazirodcza silnie funkcjonuje w kulturze jako owoc zakazany, tabu i przekroczenie granicy. Filmowcy nie stronią od tego obrazu, jednoznacznie pokazują jej negatywne, patologiczne korzenie i konsekwencje. Pojawia się tylko kilka wyjątków od reguły, ale nie są one w stanie uciec od społecznego ostracyzmu.