W ostatnich miesiącach prokuratorzy Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu przeprowadzili przynajmniej kilku przeszukań, które zakończyły się ujawnieniem przechowywania przez byłych komunistycznych genseków dokumentów z czasów PRL w domach i mieszkaniach.
IPN w domu Jaruzelskiego
29 lutego prokuratorzy Instytutu Pamięci Narodowej w asyście policji wkroczyli do domu nieżyjącego generała Wojciecha Jaruzelskiego w poszukiwaniu dokumentów, które mógłby w swoim mieszkaniu ukryć jeszcze za życia. Po godzinie 19 z willi wyniesionych zostało kilka pudeł dokumentów, które następnie wywieziono. Późnym wieczorem IPN wydał komunikat w sprawie przeszukania i podał informację o zabezpieczeniu 17 pakietów dokumentów.
Czytaj też:
Prokuratorzy IPN w domu gen. Jaruzelskiego
„
Czynności prokuratora zostały prowadzone w oparciu o postanowienie wydane na podstawie art. 219 par. 1 kodeksu postępowania karnego. Trwały od godziny 9 do 19 i przebiegły bez zakłóceń. Zostały dokonane w ramach śledztwa sygn. S 64/15/Zi w sprawie ukrycia przez osobę do tego nieuprawnioną dokumentów podlegających przekazaniu Instytutowi Pamięci Narodowej, tj. o czyn z art. 54 ust. 1 ustawy o IPN" -
informował wówczas Instytut Pamięci Narodowej.
IPN podejrzewa, że Wojciech Jaruzelski mógł przechowywać te dokumenty nielegalnie. Obecnie trwają ich oględziny.
Ustalenia "Wprost"
Przypomnijmy, we "Wprost" opublikowaliśmy artykuł o dokumentach, które w swoim domu miał ukryć gen. Wojciech Jaruzelski. Ponadto "Wprost" ustalił, że generał osobiście usuwał też kompromitujące go dokumenty ze swojej osobistej teczki w kwietniu 1990 r. „Szafa Kiszczaka” nie była więc jedyna.
Czytaj też:
Nie tylko Kiszczak miał swoją "szafę". Dokumenty wojskowe w domu gen. Jaruzelskiego
Dokumenty z domu Kiszczaka
Pierwsze tego typu zdarzenie miało miejsce 16 lutego, gdy do domu wdowy po gen. Czesławie Kiszczaku wkroczył prokurator w towarzystwie pracowników Instytutu Pamięci Narodowej. Zabezpieczono dokumenty dot. tajnego współpracownika Służby Bezpieczeństwa o pseudonimie „Bolek”, które to dokumenty Maria Kiszczak chciała sprzedać Instytutowi. Dokumenty zostały przekazane do zbioru archiwalnego Instytutu Pamięci Narodowej. W związku z sugestiami Wałęsy, jakoby dokumenty były fałszowane, zostało wszczęte śledztwo.