Komisja Europejska zadecydowała, że do poniedziałku 23 maja polskie władze mają czas na dokonanie "istotnego postępu" w rozwikłaniu tych kwestii dotyczących Trybunału Konstytucyjnego, co do których zastrzeżenia zgłosiła Komisja Europejska. Jeżeli politycy nie wykorzystają tego czasu zgodnie z życzeniem KE, wówczas wiceprzewodniczący Komisji Frans Timmermans wyda ostateczną opinię. Będzie to oznaczało równocześnie rozpoczęcie działań zmierzających do drugiej fazy procedury praworządności.
Czytaj też:
KE daje czas do poniedziałku. Rzecznik rządu: Ten termin jest nierealny
„Kontakty z Polską są niezadowalające”
Komunikat prasowy, który pojawił się po środowym spotkaniu komisarzy, jednoznacznie wskazuje na to, że opinia będzie negatywna. Z informacji Polskiego Radia wynika, że w unijni urzędnicy mieli stwierdzić, iż „praworządność w Polsce jest zagrożona, a bez tego zasady demokratycznego państwa prawa nie będą mogły być przestrzegane”. W dokumencie nie pojawia się jednak stwierdzenie, że „demokracja w Polsce jest zagrożona”.
Z ustaleń Polskiego Radia wynika jednak, że we wtorek 17 maja premier Beata Szydło miała odbyć telefoniczną rozmowę z Fransem Timmermansem, podczas której zaproponowała wiceprzewodniczącemu KE kilka propozycji rozwiązania konfliktu wokół TK. Komisja miała dać Polsce czas na konsultacje. Jak twierdzi Polskie Radio, Timmermans powiedział, że „kontakty z Polską są niezadowalające, a co za tym idzie nie wierzy w zapewnienia polskiego rządu”.