Na początku swojego tekstu Matthew Tyrmand skupia się na opisaniu początków Komitetu Obrony Demokracji. Przypomina, że KOD po raz pierwszy pojawił się w przestrzeni publicznej w listopadzie i od samego początku ogłaszał się jako bezpartyjny i apolityczny. Zwraca uwagę na późniejsze powiązania ruchu z politykami i osobami „związanymi interesami z poprzednim reżimem”, wymieniając Romana Giertycha, Tomasza Lisa i Ryszarda Petru. Nie pomija też wątku alimentów na dzieci, z którymi boryka się lider ruchu Mateusz Kijowski, co jego zdaniem w sposób symboliczny dobrze oddaje istotę KOD, który z nieczystym sumieniem upomina się o sumienie innych.
Partyjne flagi na apolitycznej demonstracji
Autor zwraca uwagę na dużą sympatię mainstreamowych mediów dla protestujących przeciwko nowemu rządowi Prawa i Sprawiedliwości. W ocenie Tyrmanda KOD nie broni polskiej demokracji - jest raczej ruchem ofensywnym, służącym określonym grupom interesu do odebrania utraconych przywilejów. Publicysta dostrzega liczne flagi partyjne pojawiające się na wiecach Komitetu, pomimo pierwotnych zapewnień o jego oddzieleniu od polityki. Kilka akapitów poświęca współpracy Komitetu ze „skompromitowaną” Platformą Obywatelską. O wszystkich protestujących z KOD-em ma jak najgorsze zdanie. „Ta postkomunistyczna koteria wykorzystuje swoje kontakty w zachodnich mediach dla zmaksymalizowania efektu” – ocenia. Zarzuca KOD „lewacką filozofię i skrajny eurocentryzm”.
Czytaj też:
Matthew Tyrmand: W Polsce mamy do czynienia z odrodzeniem demokracji
Tyrmand wymienia także dwa najważniejsze punkty, w obronie których staje KOD: Trybunał Konstytucyjny oraz media publiczne. Opisuje ze szczegółami problematykę polskiego sporu o TK, opowiadając się ostatecznie po stronie rządu. Zbija argumenty przeciwników nowej ustawy medialnej, wskazując na ich hipokryzję i wcześniejsze przyzwolenie na ograniczanie wolności mediów. Dostaje się też unijnym urzędnikom, cenzurującym informacje o przestępstwach popełnianych przez imigrantów i ulegających presji tłamszącej wolność słowa Turcji. Opisuje wreszcie marsz KOD z 7 maja i kontrowersje związane z liczebnością pochodu.
Kto finansuje KOD?
W końcu stawia najważniejsze pytanie: kto finansuje działalność KOD i jakie kryją się za tym motywy? Odwołuje się do informacji o wspieraniu Komitetu Obrony Demokracji przez fundację Open Society, należącą do George Sorosa. Jego zdaniem cel finansowego wspierania KOD-u jest tylko jeden - „destabilizacja demokratycznie wybranego centro-prawicowego rządu Polski”. Tyrmand uważa, że zmiana władzy w Polsce przeraziła światowych przywódców, którym marzy się scentralizowanie siły Europy w Brukseli.
„Zdrowy eurosceptycyzm polskich obywateli, zwłaszcza w odniesieniu do imigrantów, jest zaprzeczeniem wszystkiego, o co zabiega fundacja Sorosa” – pisze Tyrmand. Jego zdaniem dążącemu do stworzenia „świata bez granic” biznesmenowi nie w smak wzmacnianie się państw narodowych, a w tym wypadku oddalanie się Polski od idei integracji europejskiej.
Tyrmand wskazuje na powiązania fundacji Sorosa z Fundacją im. Stefana Batorego, którą sam Soros pomagał założyć w 1988 roku. „Wiemy, że ta fundacja jest obecna na marszach KOD, i że wyznaje te same cele, filozofię, polityczne sympatie” – przekonuje. Zwraca uwagę na fakt, że KOD jak na zbudowaną od podstaw organizację jest zbyt dobrze zorganizowany, prowadzi też zbyt dużą kampanię informacyjną. Przypomina, że podczas pierwszej oficjalnej wizyty prezydenta Dudy w Waszyngtonie, KOD przysłał do Stanów Mateusza Kijowskiego razem z innymi aktywistami, aby prowadzili tam własną kampanię.
„Należy zdecydowanie odpowiedzieć na pytanie: czy George Soros i Open Society finansują mocno upolityczniony ruch w celu osłabienia demokratycznie wybranego rządu polskiego” – przekonuje Tyrmand. „Pozostaje mieć nadzieję, że prawda zostanie odsłonięta i dojdzie do szczerej debaty” – kończy swój tekst publicysta.