Premier - zero nieusprawiedliwionych nieobecności. Andrzej Lepper - dziewięć. O Zbigniewie Wassermannie i Romanie Giertychu trudno powiedzieć inaczej jak sejmowi wagarowicze - pisze "Życie Warszawy" w artykule "Wassermann i Giertych, czyli sejmowi wagarowicze". Obaj ministrowie otwierają zestawienie nieusprawiedliwionych poselskich nieobecności w Sejmie. Szef resortu edukacji i koordynator ds. służb specjalnych i nie tylko nie przychodzą na posiedzenia Sejmu, ale co gorsza, potem swych absencji nie usprawiedliwiają. Zbigniew Wassermann opuścił aż 31 posiedzeń. To absolutny rekord wśród wszystkich posłów. - Na głosowaniach stara się być zawsze obecny - Krzysztof Łapiński, rzecznik Wassermanna próbuje bronić szefa. - Ma dużo obowiązków i nie jeździ na Wiejską tylko po to, by podpisać listę. Dopiero, gdy słyszy, że są to nieobecności nieusprawiedliwione, przyznaje: no tak, może to niedopatrzenie. Drugi na liście sejmowych wagarowiczów jest Roman Giertych. On opuścił bez usprawiedliwienia aż 28 dni z 75, w których obradował Sejm. Czyli prawie 40 proc. Gdyby na Wiejskiej obowiązywały takie zasady jak w szkołach, z tak dużą liczbą nieusprawiedliwionych nieobecności minister edukacji mógłby mieć kłopot z promocją do kolejnej klasy - zaznacza "ŻW".
Wassermann i Giertych, czyli sejmowi wagarowicze
Dodano: / Zmieniono: