Eliza Olczyk: Iskrzy trochę w szeregach opozycji.Powiedział pan, że Platforma Obywatelska jest oderwana od rzeczywistości, a w PO ludzie się trochę zdenerwowali.
Mateusz Kijowski: Nie mogę powiedzieć, żeby iskrzyło w opozycji. Mój dłuższy wywód na temat partii politycznych został podchwycony przez media i zinterpretowany niezgodnie z moimi intencjami. I to wszystko. Od dłuższego czasu mówię, że partie w Polsce są zagubione, słabe, że powinny być bliżej ludzi. A ponieważ akurat pytanie dotyczyło PO, odpowiedź dotyczyła Platformy. Jednak ten problem dotyczy całej klasy politycznej. Przeprosiłem Grzegorza Schetynę za to całe niepotrzebne zamieszanie.
A jednak to PO zachowuje się tak, jakby chciała się zdystansować od kod.
Nie wiem, czy stara się zdystansować. Wiem natomiast, że nie ma między nami żadnego pęknięcia. PO świetnie się spisała w przygotowaniach do marszu 7 maja. Zorganizowała ok. 300 autokarów z całego kraju, którymi przywiozła 15 tys. ludzi na ten marsz, i to nie byli tylko działacze PO. Zainwestowali w billboardy i przekaz medialny, żeby nagłośnić nasz marsz.
Mówi pan o słynnych billboardach z uśmiechniętym Grzegorzem Schetyną, liderem PO, I hasłem „Razem obronimy Polskę”?
Nie, nie, te billboardy pojawiły się później. Faktycznie nie był to najszczęśliwszy pomysł. Ale przed marszem zapraszali na marsz i to dobrze zadziałało. Również bardzo mocno się zaangażowali finansowo w marsz 7 maja. Nie przeszkadza mi, że zrobili coś dobrego. Ale chyba nikt nie ma wątpliwości, że tylko wówczas, kiedy wszyscy jesteśmy razem, kiedy organizujemy wszystkie siły prodemokratyczne, ma to zauważalny wymiar. Premia za zgodę jest naprawdę duża.
A jak interpretuje pan słowa Agnieszki Holland, że stał się pan jedyną twarzą kod i że trzeba to naprawić?
To znowu wynik jakiegoś skrótu myślowego. Dziennikarze nadinterpretowali moje słowa o kompromisie. Rzekomo miałem dopuszczać kompromis wokół przestrzegania konstytucji. W mediach krąży dużo przekłamań na temat KOD i powoduje to zupełnie niepotrzebne zamieszanie. Ale zgadzam się, że powinniśmy mieć więcej rozpoznawalnych twarzy i pracujemy nad tym.
Na waszych marszach widać coraz więcej polityków. Jak to się ma do deklaracji, że nie chcecie angażować się w politykę?
Bardzo dobrze, że maszerują z nami politycy. Niech przychodzą, niech się starają, nawiązują kontakty z obywatelami i niech obywatele poznają polityków. Zresztą politycy też są obywatelami. Mają prawo uczestniczyć we wszystkich zgromadzeniach obywatelskich. Ale różnica między KOD a działaczami partyjnymi jest taka, że zabiegają o poparcie, a my nie musimy tego robić. Nie musimy śledzić sondaży. Możemy po prostu stać po stronie wartości. I jeżeli mam jakiś przekaz dla polityków, to taki, że warto stać po stronie wartości, bo to procentuje znacznie lepiej niż wówczas, gdy wyłącznie śledzimy sondaże.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.