– Jarosław Kaczyński powiedział, że się nie cofnie, ja też się nie cofnę. Idziemy na starcie, na zwarcie, na zderzenie – mówił Ryszard Petru w poniedziałek na antenie TVN24.
Lider Nowoczesnej przyznał, że być może będzie potrzebna rewolucja, aby "obalić rządy "dobrej zmiany", które nas doprowadzą do katastrofy wewnętrznej i zewnętrznej". – Wewnętrznej, bo Polacy są skłóceni ze sobą i zewnętrznej, bo są skłóceni z UE – przekonywał. Petru stwierdził też, że gospodarka za rządów PiS ma się coraz gorzej. – Pierwsze sygnały już bardzo mocno widać. Polskie firmy inwestują mniej niż w zeszłym roku, ponieważ jest niepewność. To są efekty "dobrej zmiany" – przyznał.
Czytaj też:
Petru: Idziemy na starcie. Może będzie potrzebna rewolucja, aby obalić rząd "dobrej zmiany"
Petru jak Che Guevara?
Lider Kukiz'15 zapowiedzi założyciela Nowoczesnej uznał za "szczyt megalomanii". Muzyk w ironicznych słowach poradził też Ryszardowi Petru, kiedy będzie miał najbliższą okazję, by "prowadzić lud ciemiężony ku rewolucji" i wskazał na sobotni marsz frankowiczów. W ten sposób odniósł się do kariery Ryszarda Petru w sektorze bankowym, która poprzedziła jego polityczną aktywność.
Petru - Dyzma?
Do zapowiedzi lidera Nowoczesnej odniosła się także Krystyna Pawłowicz z PiS, która w swoim wpisie na Facebooku nazwała go "Nikodemem Dyzmą" i wyraziła swoją wątpliwość, by miał on odwagę, by zbliżyć się do prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego.