Kwestie dyslokacji sił oraz ich liczebność są przedmiotem dyskusji ministrów obrony narodowej na forum szczytu w Kwaterze Głównej NATO w Brukseli. Cztery grupy batalionowe mają zostać rozmieszczone nieopodal wschodnich granic Polski, Litwy, Łotwy i Estonii.
Miejscem, gdzie w Polsce stacjonować będą siły NATO, mają być okolice tzw. przesmyku suwalskiego, czyli 80-kilometrowego odcinka polsko-litewskiej granicy, z którego jednej strony znajduje się terytorium Federacji Rosyjskiej, a z drugiej Białorusi. Przesmyk łączy Polskę z Litwą, a tym samym państwa bałtyckie z resztą kontynentu. W przypadku jego utraty w wyniku konfliktu zbrojnego wojska NATO na ich terytorium znalazłyby się w okrążeniu.
Każda z grup batalionowych ma liczyć 800 żołnierzy, według informatora „Financial Times”. Siły te mają być dodatkiem do pięciotysięcznej tzw. „szpicy” NATO, czyli sił szybkiego reagowania. NATO liczy, że wojska te będą wystarczające do odstraszenia ewentualnej agresji rosyjskiej, ponieważ stanowić będą groźbę odpowiedzi całego Sojuszu.
Zgodnie z informacjami dziennika, siłami w Polsce mają dowodzić Amerykanie, w Estonii Brytyjczycy, Kanadyjczycy na Łotwie, a Niemcy na Litwie. Ponadto, jak przed kilkoma dniami informował „Financial Times”, Polska i kraje bałtyckie rozważają stworzenie wspólnego systemu obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej na wypadek rosyjskiej agresji.