W rozmowie opublikowanej na łamach weekendowego dziennika „Bild” szef niemieckiej dyplomacji stwierdził, że tym „czego nie powinniśmy dziś to robić to pobrzękiwanie szabelką, które zaognia sytuację”. – Każdy kto myśli, że symboliczne parady czołgów na wschodniej flance Sojuszu zapewnia większe bezpieczeństwo, jest w błędzie. Nie ma żadnego wytłumaczenia dla takiej konfrontacyjnej postawy – mówił.
Polityk zaznaczył, że “fatalnym” byłoby zawężenie sposobu działania do kwestii militarnych oraz polityki odstraszania, ponieważ ”jak uczy historia, zawsze niezbędna jest wspólna wola obrony razem z gotowością do rozmów”.
Anakonda-16, manewry wojsk NATO, które zakończyły się 17 czerwca, były szóstą edycją ćwiczenia, w którym uczestniczy 19 państw członkowskich NATO i 5 państw Partnerstwa dla Pokoju. W czterech komponentach: lądowym, powietrznym, morskim i wojsk specjalnych, ćwiczyło ok. 31 000 żołnierzy, w tym 12 000 z Polski. Były to również największe ćwiczenia obronne, które przeprowadzone zostały na polskich poligonach, m.in. w Drawsku Pomorskim, Ustce, Świdwinie, Żaganiu, Chełmie, Nowej Dębie, Orzyszu i Wędrzynie. Wojska wyposażone były w 3 tys. pojazdów, 105 samolotów i śmigłowców oraz 12 okrętów. Po raz pierwszy w historii w ćwiczeniu udział wzięły organizacje proobronne. Ćwiczeniami kierował generał broni Marek Tomaszycki, dowódca operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych.