Po tym, jak głos ws. OFE zabrał w ubiegłą sobotę prezes PiS Jarosław Kaczyński, w poniedziałek na konferencji prasowej wicepremier Mateusz Morawiecki poinformował o ogólnych założeniach reformy. Nowe zasady miałaby zacząć obowiązywać od 2018 roku, a ze 140 mld zł zgromadzonych w OFE, 103 mld zł trafiłyby na Indywidualne Konta Emerytalne (IKE), a reszta (35 miliardów, w aktywach nie będących polskimi akcjami) miałaby być przeniesiona do Funduszu Rezerwy Demograficznej. Jeżeli te 103 mld zł zostałyby rozdzielone - według zapowiedzi - na ponad 16 mln uczestników OFE, to każdy z nich otrzymałby po ponad 6 tys. zł na swoje indywidualne konto (IKE). Na te zapowiedzi wicepremiera zareagowała giełda - główne indeksy zanotowały dwuprocentowe spadki. Na razie to tylko szczątkowe informacje o zmianach w OFE, jednak już poruszyły nie tylko obydwie strony sceny politycznej, ale również ekonomistów. Zwłaszcza, że gdy podobny manewr przeprowadzała Platforma Obywatelska, Trybunał Konstytucyjny uznał, że było to całkowicie zgodne z prawem.
Zdaniem prezydenta Centrum im. Adama Smitha Andrzeja Sadowskiego, problem z OFE powstał praktycznie na początku reformy emerytalnej zarządzonej przez AWS. – Zło zostało wyrządzone przez rząd premiera Jerzego Buzka, jak pamiętam prace nad reformą emerytalną, tam wielokrotnie wykreślano możliwość, aby pieniądze wpłacane do OFE były własnością Polaków. Już wtedy ograniczono obywatelom prawo do rozporządzania tymi pieniędzmi. I dalsze działania kolejnych rządów są tylko konsekwencją tego "pierwotnego zła", które wyrządzono – ocenia ekspert.
Sadowski zastrzega, że opiniuje dopiero zapowiedź pewnych zmian i wspomina, co powinno znaleźć się w ostatecznym projekcie. – Jeżeli rząd uczciwie traktuje deklaracje, że będzie działał inaczej niż poprzednicy, to warto byłoby przywrócić dobrowolność oszczędzania w OFE. Jeżeli te wpłaty będą dobrowolne, to wobec nich będą obowiązywały normalne zasady kodeksu cywilnego – mówi. – Przecież obowiązuje wyrok Sądu Najwyższego z roku 2008, który stwierdza, że pieniądze w OFE są własnością tych funduszy, a nie Polaków – dodaje.
Prezydent Centrum im. Adama Smitha właśnie w dostępie do tych pieniędzy dostrzega największy plus możliwych zmian. W jego ocenie obywatele mogliby wykorzystywać je dowolnie, m.in. na wzór Kanady i USA, gdzie tak zgromadzone fundusze służą zabezpieczeniu przyszłości dzieci i ich edukacji. – Jeżeli rząd pójdzie w tym kierunku, w kierunku krajów, gdzie szanuje się własność obywateli, to będzie to naprawdę "dobra zmiana" – zapewnia Sadowski.