W czasie szczytu NATO w Warszawie ma zostać zatwierdzona decyzja o utworzeniu czterech międzynarodowych batalionów sojuszu do rotacyjnego rozmieszczenia w Estonii, na Litwie, Łotwie i w Polsce. Ponadto tematem rozmów będzie kryzys imigracyjny i plan pomocy NATO dla UE w sprawie fali uchodźców, którzy napływają do Europy w wyniku konfliktów na Bliskim Wschodzie.
„Rosja zdając sobie sprawę z tego co się dzieje, będzie werbalnie protestowała”
– Po tym szczycie NATO, jeśli potwierdzą się ustalenia, które w gruncie rzeczy już zapadły, a można powiedzieć, że jest jasne to co się wydarzy, będzie można powiedzieć, że te kraje na wschodzie Europy wreszcie są w pełni członkami NATO i w pełni mogą korzystać z tego, czym dysponują państwa NATO – tłumaczył były eurposeł. Ekspert dodał, że w jego opinii „Rosja zdając sobie z tego sprawę będzie werbalnie protestowała”. – Z pewnością Rosja będzie dążyła do jakiejś destabilizacji, ale tu trzeba mieć zimne nerwy i nie dawać się w to wciągać – zaznaczył.
Czytaj też:
Rosjanie komentują szczyt NATO. Oskarżenia o wojenne zamiary i wykorzystywanie sytuacji na Ukrainie
„Chodzi przede wszystkim o odstraszanie oraz pokazanie politycznej jedności”
Zdaniem Kowala „Rosjanie doskonale wiedzą i mają pełną świadomość tego , że ta zmiana statusu państw Europy Środkowo-Wschodniej w NATO nie oznacza, że te państwa przygotowują się do jakiegoś ataku na Rosję”. – Sytuacja jest wręcz odwrotna. W wyniku aneksji Krymu przez stronę rosyjską kraje z regionu poczuły się nie do końca bezpiecznie. Doprowadziły więc politycznie do tego, że Wielka Brytania, Stany Zjednoczone oraz Niemcy wyraziły zgodę na poważne dozbrojenie, ale w sensie obronnym. – Chodzi tutaj przede wszystkim o odstraszanie, o pokazanie politycznej jedności i zademonstrowanie tego, że NATO nie pozwoli, aby którykolwiek z jej członków został zaatakowany i cokolwiek stracił na polityce prowadzonej przez Rosję.
Czytaj też:
Macierewicz: Szczyt NATO w Warszawie to historyczne wydarzenie