Pomimo protestów kombatantów i organizatorów obchodów rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego, 1 sierpnia do uroczystości włączony zostanie smoleński Apel Pamięci. Po raz pierwszy od 20 lat zmieni się forma wspominania powstańców. W asyście wojska odczytany zostanie fragment poświęcony ofiarom katastrofy smoleńskiej.
Ministerstwo Obrony Narodowej wyjaśniało, że u podstaw tej decyzji miała leżeć "historyczna rola śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w upamiętnieniu Powstania Warszawskiego oraz śp. Czesława Cywińskiego prezesa Zarządu Głównego Światowego Związku Żołnierzy AK". Obaj zginęli w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 roku.
Zdaniem Bronisława Komorowskiego taka decyzja jest "przyklejaniem" do różnych uroczystości wydarzeń, które są politycznie motywowane. – Tu następuje zderzenie tego naturalnego terminu "polegli na polu chwały" w odniesieniu do akowców i powstańców, którzy ginęli na barykadach miasta, z tym sztucznym i wymyślonym – "polegli pod Smoleńskiem" – mówił były prezydent.
Komorowski podkreślił, że w jego ocenie "w katastrofie się ginie" i tym samym jest się traktowanym w pamięci narodu inaczej niż polegli żołnierze. – Macierewicz próbuje zamazać tę różnicę, a to powoduje pewien niesmak, niepokój Powstańców Warszawskich – stwierdził.
Czytaj też:
Kontrowersje wokół "apelu smoleńskiego". Wicepremier: Element walki politycznej