Amerykański kaskader skoczył z samolotu, który znajdował na wysokości 7620 metrów, po czym zaczął spadać z prędkością 193 km/h. Miał za zadanie wylądować w siatce rozpiętej na wysokości 20. piętra. Skok odbył się w Simi Valley w Kalifornii i był transmitowany na żywo przez jedną z amerykańskich telewizji. Jest to pierwszy taki skok w historii. Na ziemi na kaskadera czekała rodzina i zespół medyczny.
- Czułem, jakbym lewitował. To niesamowite, że się udało. Nie jestem w stanie wyrazić słowami, tego co przeżywam. Bardzo dziękuję wszystkim ludziom, którzy pracowali, aby to mogło się wydarzyć. To wspaniałe – mówił po skoku.
Luke rozpoczął swój skok wraz z trzyosobową asystą, która odebrała od niego maskę tlenową. Skoczek miał chwilę czasu, aby kilkakrotnie obrócić się na plecy, gdyż w takiej pozycji musiał wylądować. Cały lot trwał ok. dwóch minut.
42-latek jest doświadczonym kaskaderem. Skacze ze spadochronem od 12 roku życia, ogółem wykonał już ponad 18 tys. skoków, prowadzi również szkołę dla spadochroniarzy w stanie Waszyngton. Pracuje również jako kaskader w filmach.