Rosja twierdzi, że system S-400 Triumf może namierzać i naprowadzać rakiety jednocześnie na sześć celów, znajdujących się w promieniu 400 kilometrów. Na Krym trafić miał zestaw dowodzenia oraz dwa dywizjony rakietowe.
Agencja „Ria-Nowosti” podała, że żołnierze, którzy mają obsługiwać systemu S-400 Triumf przeszli wcześniej odpowiednie szkolenia w obwodzie leningradzkim.
Media podają, że wyposażenie Krymu w S-400 związane może być z zaostrzeniem relacji z Ukrainą. Rosyjski dziennik „Izwiestia” w swoim piątkowym wydaniu internetowym napisał, że „Rosja rozważa możliwość zerwania stosunków dyplomatycznych z Ukrainą po wydarzeniach na Krymie 7 sierpnia”.
W środę 9 sierpnia FSB Rosji poinformowała, że Ukraińcy chcieli przeprowadzić zamach terrorystyczny na Krymie. Służba Bezpieczeństwa podała, że udało się go uniknąć, gdyż zlikwidowano ukraińską siatę szpiegowską. Wtedy Władimir Putin oskarżył Ukrainę o stosowanie „praktyki terroru” i poinformował, iż podjął decyzję, że nie ma w tym kontekście sensu organizować rozmów tzw. czwórki normandzkiej na temat zaprowadzenia pokoju na Ukrainie. Petro Poroszenko nazwał "cynicznym" i "bezsensownym" obwinianie Ukrainy o terroryzm na Krymie. – To fantazje i tylko pretekst do kolejnych gróźb militarnych pod adresem Ukrainy – ocenił.
Czytaj też:
Ukraina szykuje się na ofensywę? Wzmożona gotowość sił w pobliżu Krymu