– Krym został zaanektowany wbrew prawu międzynarodowemu i w myśl tego prawa jest terytorium ukraińskim. Jeśli ktoś mówi, że Ukraina urządziła jakieś prowokacje na własnym terytorium, to jest teatr absurdu – powiedział prof. Leszek Balcerowicz. – Dochodzi do eskalacji różnych sygnałów ze strony Moskwy. Można to interpretować tak, że Putin niczego bardziej się nie boi, niż sukcesu demokratycznej Ukrainy – dodał.
Doradca prezydenta Petra Poroszenki zaznaczył, że wzrost gospodarczy na Ukrainie umacnia się. – Jeżeli będą przyspieszane reformy, to w przyszłym roku będzie jeszcze szybszy – przekonywał.
Zdaniem prof. Balcerowicza bardzo istotne jest, aby głos państw Zachodu w sprawie Ukrainy był odpowiednio silny. – Nie słyszę natomiast żadnych sygnałów ze strony władz polskich – zauważył.
Rosja zbroi się na Krymie
Kreml wyposażył rosyjskie wojska na zaanektowanym Krymie w system obrony przeciwlotniczej S-400 Triumf. Media podają, że wyposażenie Krymu w S-400 związane może być z zaostrzeniem relacji z Ukrainą. Rosyjski dziennik „Izwiestia” w swoim piątkowym wydaniu internetowym napisał, że „Rosja rozważa możliwość zerwania stosunków dyplomatycznych z Ukrainą po wydarzeniach na Krymie 7 sierpnia”.
W środę 9 sierpnia FSB Rosji poinformowała, że Ukraińcy chcieli przeprowadzić zamach terrorystyczny na Krymie. Służba Bezpieczeństwa podała, że udało się go uniknąć, gdyż zlikwidowano ukraińską siatę szpiegowską. Wtedy Władimir Putin oskarżył Ukrainę o stosowanie „praktyki terroru” i poinformował, iż podjął decyzję, że nie ma w tym kontekście sensu organizować rozmów tzw. czwórki normandzkiej na temat zaprowadzenia pokoju na Ukrainie. Petro Poroszenko nazwał "cynicznym" i "bezsensownym" obwinianie Ukrainy o terroryzm na Krymie. – To fantazje i tylko pretekst do kolejnych gróźb militarnych pod adresem Ukrainy – ocenił.