Organiczne zasady ustrojowe nie zostały jasno wyłożone w żadnej polskiej ustawie
Nie mamy w Polsce ustaw organicznych. Jest ustawa zasadnicza, a potem tworzone są już zwykłe ustawy. Pomiędzy regulacjami w nich zawartymi umykają podstawowe kwestie określające ustrój, który próbujemy odtworzyć lub na nowo stworzyć. Przez to, że od dwunastu lat nie uregulowaliśmy zakresu zwrotu własności, samo rozumienie interesu prywatnego i publicznego pozostaje zbyt płynne. Skoro państwo nie umie rozstrzygnąć dylematu racji obywateli i racji wspólnych, obywatele rozumieją swoje prawa w sposób bardziej egoistyczny - próbują zawarować sobie wolności w sposób oczywisty godzące w wolności innych. Państwo zaś, świadome swojej nieskuteczności, wykręca się frazesem liberalnym tam, gdzie najwięksi liberałowie nakazywaliby wkroczyć prawu broniącemu interesu publicznego.
Oto przykład na to, że własność, dobro wspólne i zwykła prywata godzi w zdroworozsądkową wolność gospodarczą. Przy przejściu granicznym w Chyżnem miesiącami koczowali przy tirach kierowcy oczekujący w kolejce. Wreszcie przedsiębiorczy obywatel zbudował parking z toaletami, natryskami, salami bilardowymi i restauracją. Kierowcy za opłatą mogli się umyć i wypocząć, a gdy przychodziła ich kolej, podjeżdżali do przejścia granicznego. Ta normalność trwała zaledwie dwa dni. Komendant lokalnej straży granicznej wywarł nacisk na okręgową dyrekcję dróg i to racjonalne rozwiązanie zlikwidowano. Oczywiście stoi za tym czyjaś prywata. Pytanie do generała Bieńkowskiego, szefa Straży Granicznej: dlaczego prywatny przedsiębiorca nie może zarabiać na niezbędnej funkcji publicznej, skoro administracji nie stać było na pomysł cywilizujący męki oczekujących?
Przykłady podobnego pomieszania pojęć interesu prywatnego i publicznego można mnożyć. Zajmę się więc tylko jeszcze jednym. To od lat mój test na impotencję kolejnych prezydentów Warszawy. Przy ulicy Powstańców Śląskich stoi dom, którego posesja zawęża jedną z dwóch jezdni tej ważnej wolskiej arterii z trzech pasów do jednego. Właściciel odrzuca od lat wszelkie rozwiązania i kpi sobie z władzy, która ma wszelkie prawne możliwości wywłaszczenia za rynkową rekompensatą. Ta prywata obywatela godzi w dobro publiczne. Dzieje się tak dlatego, że organiczne zasady ustrojowe nie zostały jasno wyłożone w żadnej ustawie. Pozwala to obu stronom, obywatelom i władzy, anarchizować stosunki społeczne. Nie własność prywatna i publiczna są fundamentami naszych wolności, lecz prywata, za którą stoi siła. I ta siła osłabia nas i państwo. Co było do okazania.
Oto przykład na to, że własność, dobro wspólne i zwykła prywata godzi w zdroworozsądkową wolność gospodarczą. Przy przejściu granicznym w Chyżnem miesiącami koczowali przy tirach kierowcy oczekujący w kolejce. Wreszcie przedsiębiorczy obywatel zbudował parking z toaletami, natryskami, salami bilardowymi i restauracją. Kierowcy za opłatą mogli się umyć i wypocząć, a gdy przychodziła ich kolej, podjeżdżali do przejścia granicznego. Ta normalność trwała zaledwie dwa dni. Komendant lokalnej straży granicznej wywarł nacisk na okręgową dyrekcję dróg i to racjonalne rozwiązanie zlikwidowano. Oczywiście stoi za tym czyjaś prywata. Pytanie do generała Bieńkowskiego, szefa Straży Granicznej: dlaczego prywatny przedsiębiorca nie może zarabiać na niezbędnej funkcji publicznej, skoro administracji nie stać było na pomysł cywilizujący męki oczekujących?
Przykłady podobnego pomieszania pojęć interesu prywatnego i publicznego można mnożyć. Zajmę się więc tylko jeszcze jednym. To od lat mój test na impotencję kolejnych prezydentów Warszawy. Przy ulicy Powstańców Śląskich stoi dom, którego posesja zawęża jedną z dwóch jezdni tej ważnej wolskiej arterii z trzech pasów do jednego. Właściciel odrzuca od lat wszelkie rozwiązania i kpi sobie z władzy, która ma wszelkie prawne możliwości wywłaszczenia za rynkową rekompensatą. Ta prywata obywatela godzi w dobro publiczne. Dzieje się tak dlatego, że organiczne zasady ustrojowe nie zostały jasno wyłożone w żadnej ustawie. Pozwala to obu stronom, obywatelom i władzy, anarchizować stosunki społeczne. Nie własność prywatna i publiczna są fundamentami naszych wolności, lecz prywata, za którą stoi siła. I ta siła osłabia nas i państwo. Co było do okazania.
Więcej możesz przeczytać w 19/2001 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.