Listkiewiczowi wiary w sukces dodawały też wcześniejsze działania Lipca. Ten już kilkukrotnie odgrażał się, że wprowadzi zarząd komisaryczny w PZPN, ale za każdym razem sprawa się rozmywała. Jednak bez mocnych działań polski futbol zawsze będzie cuchnął brudnymi pieniędzmi i ustawianymi meczami. Dlatego dobrze się stało, że Lipiec wreszcie poszedł na całość. Teraz tylko trzeba, aby wytrwał w swej decyzji, nie bał się kontrataku, jaki pewnie przypuści UEFA. To przecież przerażające, że suwerenny rząd nie może podjąć samodzielnej decyzji, bowiem szantażuje go organizacja, której międzynarodowy status jest bliżej nieokreślony.
W 1995 roku Jean-Marc Bosman, belgijski piłkarz, zaskarżył tę organizację zarzucając jej, że uniemożliwia mu transfer z klubu do klubu przecząc w ten sposób podstawowej zasadzie swobodnego przepływu pracy w Unii Europejskiej. I - mimo że nikt nie dawał mu szans - wygrał dając tym samym wolność tysiącom zawodników. Lipiec powinien o tym pamiętać i też do końca walczyć z samowolą działaczy piłkarskich czujących się bezkarnie wobec najważniejszych władz państwowych. Jeśli starczy mu wytrwałości, to polski precedens może stać się przypadkiem, który do góry nogami wywróci piłkarski świat.