Lider KOD dodał, że historii nie należy traktować w sposób polityczny.– Polityka historyczna to jest wyłącznie polityka i nie ma w niej ani grama nauki – stwierdził. – KOD powstał w proteście przeciwko łamaniu prawa. Nie powstał przeciwko żadnemu ugrupowaniu politycznemu – tłumaczył.
– PiS łamie prawo, nie publikuje orzeczeń i nie przyjmuje ślubowań od prawowicie wybranych sędziów Trybunału Konstytucyjnego, ale my nie jesteśmy organizacją, która walczy z PiS. My walczymy o przestrzeganie prawa, które gwarantuje wolności obywatelskie wszystkim obywatelom, m.in. prawo do chodzenia po ulicach – mówił.
"Zostaliśmy zaatakowani"
Lider KOD skomentował też zajście, do którego doszło podczas pogrzebu Danuty Siedzikówny "Inki" i Feliksa Selmanowicza "Zagończyka". – Zostaliśmy zaatakowani. Najpierw ja i nasz koordynator Radek Szumełda, kiedy szliśmy na te uroczystości - mówił działacz. Tłumaczył, że członkowie KOD nie mieli przy sobie transparentów ani flag. Wyjaśnił, że po pewnym czasie on i Szumełda zostali rozdzielenie w tłumie. – Ci bandyci – nie bójmy się tego słowa – w kilkudziesięciu otoczyli Radka. Zaczęli go szturchać i kopać. Policja go wyzwoliła z tego otoczenia. Okazało się, że z ręki mu leci krew. Sanitariuszka z pobliskiej karetki przykleiła mu plaster, to nie wystarczyło, więc zabandażowała mu rękę – relacjonował Kijowski.
W poniedziałek Wirtualna Polska poinformowała, że Radomir Szumełda złoży do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa.
Czytaj też:
Działacze KOD poturbowani na mszy pogrzebowej "Inki". Będzie zawiadomienie do prokuratury