Jak wynika z najnowszych doniesień, brukselski Instytut Kryminologii nie był strzeżony przez żadne służby. Nie patrolowała go ani policja ani wojsko. Był jedynie monitorowany za pomocą kamer.
Przypomnijmy, że do wybuchu doszło około godz. 3 nad ranem czasu lokalnego. Na teren posesji, na której mieści się Narodowy Instytut Kryminologii wjechał samochód, wcześniej taranując trzy barierki. Ine Van Wymersch, rzeczniczka brukselskiej prokuratury, poinformowała, że na terenie instytutu doszło do podpalenia, które doprowadziło do eksplozji. Jak przekazała, nikomu nic się nie stało.
– To było podpalenie. Podczas pożaru doszło do eksplozji, ale nie było tak, że ktoś wcześniej zamontował ładunki wybuchowe lub wrzucał je do budynku – mówiła Van Wymersch. Dodała, że zdarzenie nie ma związku z terroryzmem. – Mamy do czynienia ze zorganizowaną przestępczością – powiedziała. Prokuratura potwierdziła, że atak nie był powodowany terroryzmem.
W ataku wzięła udział więcej niż jedna osoba, dwie udało się zatrzymać, ale najprawdopodobniej nie są to sprawcy. Pięć osób, które zatrzymano, po przesłuchaniu zwolniono.
Czytaj też:
Eksplozja w Narodowym Instytucie Kryminologii w Brukseli