Mimo tego, że płacimy potężne podatki, nadal jesteśmy tutaj nikim. Traktują mnie gorzej niż innych. Do dzisiaj nie mogę się z tym pogodzić – mówił reporterce TVP Info uczestnik marszu milczenia w Harlow. Polska społeczność wyszła na ulice miasta, by upamiętnić zakatowanego rodaka. – Zaręczę pani, że to się powtórzy – dodał mężczyzna, który uważa, że to nie koniec ataków na polską mniejszość na Wyspach.
Minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski rozmawiał ze swoim brytyjskim odpowiednikiem Borisem Johnsonem o atakach na Polaków mieszkających w Wielkiej Brytanii.
Szef polskiej dyplomacji relacjonował po spotkaniu, że Brytyjczycy obiecali zająć się sprawą. Jak mówił, został zapewniony przez Borisa Johnsona, że rząd Wielkiej Brytanii nie zgadza się na akcję nienawiści wobec migrantów i że będzie robił wszystko, aby uchronić Polaków i innych cudzoziemców przed agresją.
Czytaj też:
Waszczykowski rozmawiał z Johnsonem. "Wielka Brytania nie godzi się na nienawiść wobec cudzoziemców"
Śledztwo w sprawie zabójstwa
Jak informuje TVP Info, warszawska prokuratura okręgowa wszczęła śledztwo w sprawie brutalnego zabójstwa 40-letniego Polaka oraz pobicia jego 43-letniego towarzysza. Sprawcami była grupa nastolatków, do zdarzenia doszło w miejscowości Harlow na południowym wschodzie Anglii.
Jakub Romelczyk ze stołecznej prokuratury okręgowej w rozmowie z portalem tvp.info potwierdził wszczęcie takiego postępowania. – Zgodnie z polskim prawem cudzoziemcy popełniający przestępstwo na szkodę obywateli polskich podlegają odpowiedzialności przed polskimi sądami – wyjaśnił. Jak dodał, mechanizm jest niezależny od postawienia podejrzanego do odpowiedzialności przed systemem sądowym w kraju, w którym doszło do przestępstwa.
Czytaj też:
Polska prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie zabójstwa Polaka w Harlow
Zabójstwo Polaka w Harlow
Do zdarzenia doszło w sobotę wieczorem w miejscowości Harlow na południowym-wschodzie Anglii. Grupa ponad 20 nastolatków napadła na dwóch Polaków. W wyniku odniesionych obrażeń jeden z nich, 40-letni Arkadiusz J. zmarł w poniedziałek wieczorem w szpitalu. Brytyjska policja nie potwierdza, że powodem była narodowość mężczyzn. Świadkowie mówią jednak, iż gang nastolatków wziął za cel Polaków z powodu języka, którym się posługiwali.
Zamordowany Polak mieszkał w Anglii od 4 lat i pracował w fabryce. Jego brat Radek, który spotkał się z mediami na placu, gdzie skatowano Polak, mówił, że powodem ataku był fakt, iż ofiara nie mówiła po angielsku, a ze swoim towarzyszem rozmawiał po polsku. Dodał, że antypolskie nastawienie wzrosło po Brexicie.