W przyjętym wczoraj dokumencie napisano, że paraliż Trybunału Konstytucyjnego zagraża wartościom demokratycznym, prawom podstawowym i praworządności w Polsce. Ponadto wyrażono krytykę wobec rządu w Warszawie za zignorowanie zaleceń Komisji Weneckiej. Wezwano tez Komisję Europejską do tego, by zajęła się powstałymi w Polsce ustawami - medialną, antyterrorystyczną i dotyczącą służby cywilnej.
Węgrzy byli bardziej elastyczni?
Robert Tyszkiewicz na antenie Polskiego Radia zaznaczył, że proces zajmowania się praworządnością w Polsce jest rozciągnięty w czasie, ale nikt nie powinien liczyć na "rozejście się sprawy po kościach" z powodu kryzysu w UE, "srogo się pomyli". Poseł PO ocenił też, że Węgrzy, którzy również toczyli spory z Komisją Europejską 'postępowali w tej materii o wiele bardziej elastycznie i inteligentnie niż rząd PiS-u". Wczoraj węgierscy eurodeputowani, którzy należą do tej samej frakcji, co Platforma Obywatelska, głosująca za krytyczną rezolucją, nie głosowali za jej przyjęciem.
Zdaniem Tyszkiewicza, polski rząd, w przeciwieństwie do rządu Viktora Orbana, który "potrafił się wycofać i stwierdzić, że przyjmuje rekomendacje europejskie", prowadzi do eskalacji konfliktu. Polityk PO wskazał, że zachowanie polskich władz zagraża nie tylko wizerunkowi Polski, ale też interesom Polaków w Unii Europejskiej. Przywołał przykład Wielkiej Brytanii, jako kraju, w którym stawianie na kryzys skończyło się decyzją o wyjściu ze struktur unijnych.
Jaka rola w kryzysie?
– Jest pytanie, czy odpowiedzialny polski rząd powinien dolewać benzyny do ognia, czy powinien zaangażować się wraz z największymi państwami Unii Europejskiej w proces ratowania Unii, przeciwdziałania kryzysom i wyprowadzania jej na prostą – zastanawiał się Tyszkiewicz. Jak dodał, "dzisiaj Polska nie ma już tej pozycji". – Dziś Polska jest kłopotem Europy, dziś Polską Europa się zajmuje jako jednym z problemów i jedną z części, Polska stała się częścią kryzysu europejskiego, a powinna być częścią rozwiązania tego kryzysu – wyliczał. Taką sytuację uznał za "ogromny strategiczny błąd PiS-u".