Rzeczywiście, są sfery będące w gestii państwa, a raczej od państwa zależne. Energetyka i kopalnie są, bo państwo od zawsze tak chce. Kolejne rządy hołubią górników, bo się ich boją. Mimo wielokrotnych i wieloletnich deklaracji, budowa elektrowni atomowej nie przekroczyła progu spółek i konsorcjów powołanych do realizacji tego projektu. Energetykę wiatrową skutecznie zablokowała obecna ekipa już na starcie swoich rządów. Mają być kopalnie, bo są górnicy i ich płonące opony.
Lekarze i pielęgniarki opon nie palą, od łóżek pacjentów nie odejdą, więc ich siła oddziaływania znikoma. Gdy słuchałem wypowiedzi absolwentów bardzo trudnych studiów medycznych, młodych lekarzy z pensją 2 200 zł, czułem współczucie. Gdy mówili, że po ciężkiej pracy spotykają się na kursach języków skandynawskich, czułem już niepokój. Bo jeśli rozczarowani pozbawieni 15 pensji górnicy wyjadą na zachodnie budowy, to trudno, a nawet lepiej dla polskiej gospodarki. Gdy przy starzejącym się, a więc bardziej schorowanych społeczeństwie, wyjadą lekarze, pielęgniarki, fizjoterapeuci, to zrobi się niebezpiecznie.
Minister Konstanty Radziwiłł sytuację tłumaczy ponad 20-letnimi zaniedbaniami, zwłaszcza z okresu rządów PO, gdy prywatyzowano i komercjalizowano niesłusznie. Zapowiada położenie kresu temu tym praktykom. Przyznam, że nie mam pojęcia jakie proporcje w opiece zdrowotnej powinien wypełniać państwowy a jaki prywatny sektor. Mam wrażenie, że do tej pory te proporcje powstawały spontanicznie. Po prostu, ludzie bardziej zamożni nawet nie próbują przebić się do państwowej służby zdrowia, a biedni są na jej niewydolność beznadziejnie skazani. Skazani przez państwo!
Donald Tusk na początku swych rządów mówił o dosypaniu pieniędzy do systemu zdrowia, ale pod warunkiem jego uszczelnienia. Uszczelnienie np. systemu podatkowego (jak widać, to termin ponadpartyjny), używa też obecna ekipa wskazując źródła finansowania socjalnych obietnic. Rozumiem, że mglista obietnica wzrostu nakładów na służbę zdrowia i to gdzieś w ciągu 9-10 lat, to też projekcja na bazie uszczelniania. A przytoczę, że według danych OECD, aby osiągnąć procentowy (nie kwotowy nawet) wskaźnik PKB dedykowany na zdrowie państw takich jak Francja czy Niemcy, nakłady należałoby niemal podwoić.
Odradzam wiarę w cud uszczelniania, dywagacje nad formułą prawną jednostek medycznych, sens powoływania i likwidowania kolejnych kas chorych czy funduszy zdrowia. Herbata robi się słodka od cukru a nie od mieszania. Skąd wziąć pieniądze? Pomogę. W przyszłorocznym budżecie wydatki na KRUS, to 18 mld zł, ile argumentów już padło, że trzeba ten fundusz znieść lub mocno ograniczyć. Wydatki na 500 plus – 23 mld zł, czy naprawdę rodziny zamożne muszą być nim objęte. Wycofanie się z obietnicy obniżenia wieku emerytalnego: co najmniej 10 mld zł rocznie, likwidacja przywilejów branżowych w tym groźnej branży górniczej, wycofanie się z rojeń o szacowanym na ponad 25 mld zł Centralnym Porcie Lotniczym, który zniszczy ważne infrastrukturalnie lotniska regionalne. Pierwsze przykłady z brzegu.
Minister Radziwiłł, tej kasy w budżecie sam nie przesunie. To decyzje polityczne, wiadomo kogo. Ten ktoś powinien zbadać czy więcej jest rolników pobierających KRUS, pracowników z przywilejami branżowymi i miłośników lotniska w polu, czy zwykłych pacjentów, których w sobotę na warszawskich ulicach reprezentowali medycy. Niech to zbada i zada też sobie pytanie, co i kto jest ważniejsze.