Próbę przeprowadzono na poligonie testów jądrowych w Nevadzie. Armia Stanów Zjednoczonych przetestowała dwie bomby termojądrowe B61. Nie doszło jednak do skażenia promieniotwórczego, gdyż rdzenie zostały zastąpione elektroniką pomiarową. Bomby zrzuciły dwa nowoczesne bombowce B-2 Spirit, które przyleciały na poligon Tanopah z bazy Whiteman w Missouri.
Bomby miały zainstalowaną elektronikę, która miała na celu zebranie informacji potrzebnych do ulepszenia technologii. Dane dotyczyć miały m.in. tego, jak spadają bomby, jaka jest ich celność i czy są one w stanie zniszczyć schowane głęboko w ziemi bunkry.
Władze zapowiadają, że pierwsze bomby będą gotowe w 2020 roku. Ładunki nie będą całkiem nowe, ponieważ program wydłużenia życia bomb B61 zakłada wykorzystanie ich starych elementów i umieszczenie ich w nowoczesnym opakowaniu. Ma to sprawiać, że całość będzie znacznie celniejsza i skuteczniejsza.
Ze starych bomb użyty ma być tylko ładunek termojądrowy, walec, m.in. kryjący elementy z plutonu, uranu, trytu, materiałów wybuchowych. Nieduży ładunek jest w stanie wybuchnąć z mocą ponad stu kiloton, czyli pięć razy silniej niż bomby zrzucone na Japonię.