10 października podczas XXV Międzynarodowej Krakowskiej Konferencji Bezpieczeństwa, która była organizowana we współpracy z Kwaterą Główną NATO, były prezydent Bronisław Komorowski mówił, że środki na obronność trzeba wydawać "racjonalnie, rozsądnie, a nie opowiadać dyrdymały". Komorowski stwierdził, że nie jest przeciwnikiem obrony terytorialnej, ale nie może ona zastępować "profesjonalnych wojsk". – Obrona terytorialna nie może być armią równoległą do innych sił zbrojnych, niepodlegającą kontroli – ocenił.
Do tych słów byłego prezydenta odniósł się na antenie TVP Info szef MON, który powiedział, że wartość słów Komorowskiego jest tyle warta, jak diagnoza byłego prezydenta z 2013 roku (chodzi o wypowiedź Komorowskiego o tym, że w Europie nie dojdzie do wojny - przyp. red.). – Tamta diagnoza doprowadziła Polskę do jednej z większych klęsk dyplomatycznych i politycznych, jakie ponieśliśmy ostatnio – powiedział Macierewicz.
Minister obrony narodowej zapewniał, że wojska obrony terytorialnej nie pozostaną bez kontroli i zostaną piątym rodzajem sił zbrojnych, które będą podlegać nadzorowi. – Były prezydent robił dużo, by zniszczyć obronę terytorialną i uniemożliwić wzrost siły polskiej armii. Jego zasługi w tym są bardzo duże – skwitował szef MON.
Czytaj też:
Macierewicz o obronie terytorialnej: Ma być zdolna przeciwdziałać operacjom Specnazu