Kalita czekał pięć godzin w kolejce do lekarza. "Szacunek dla pacjentów to w Polsce towar deficytowy"

Kalita czekał pięć godzin w kolejce do lekarza. "Szacunek dla pacjentów to w Polsce towar deficytowy"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Tomasz Kalita z żoną Anną pod Sejmem
Tomasz Kalita z żoną Anną pod Sejmem Źródło: Newspix.pl / KRZYSZTOF BURSKI/
W niedzielę 16 października na profilu byłego rzecznika SLD na Twitterze pojawił się wpis o treści: "Piąta godzina oczekiwania na wizytę u lekarza w Centrum Onkologii. Szacunek dla pacjentów to w Polsce towar deficytowy". Jak podaje Radio ZET szczegółowo oczekiwanie pod gabinetem opisała żona byłego rzecznika, Anna Kalita.

Jakiś czas temu były rzecznik SLD Tomasz Kalita poinformował na swoim profilu na Facebooku, że wykryto u niego glejaka. Polityk zaapelował do władz o legalizację stosowania medycznej marihuany, która mogłaby pomóc w jego leczeniu.  W poście, który został umieszczony na profilu polityka możemy przeczytać, że „chciałby on zrobić wszystko co możliwe, aby sobie pomóc, jednak na przeszkodzie stoi obecnie obowiązujące w Polsce prawo”. Chodzi bowiem o możliwość stosowania marihuany w celach medycznych. Zgodnie z prawem tego typu terapię można legalnie stosować m.in. we Włoszech i w Czechach. –Chciałbym, aby państwo polskie dało taki prezent wszystkim chorym, którzy go potrzebują – tłumaczył były polityk lewicy. Jak zaznaczył, „kuriozalna jego zdaniem jest sytuacja, w której olej uśmierzający ból i dający chorym nadzieję musi być zdobywany za granicą lub być kupowany nielegalnie w kraju”.

„Kiedy w szóstej godzinie udało się wejść do gabinetu wizyta trwałą 6 minut”

„Pacjenci nie powiedzą złego słowa o lekarzach z obawy, że tamci się zemszczą. Ale ponieważ u nas zemsta była już dziś, to powiem Wam, jak w Polsce traktuje się chorych na raka. Na wizytę u lekarza czekaliśmy pięć godzin. Pięć! Na korytarzu gdzie temperatura wynosiła około 12 stopni. Tłum gęstniał z minuty na minutę. Lekarka wyszła z gabinetu na półtorej godziny! Oczywiście nic nikomu nie mówiąc. Obrażona na cały świat sekretarka cedzi w końcu przez zęby, że lekarka musiała wrócić na oddział, bo nie został tam ani jeden lekarz, bo wszyscy pojechali na konferencję. Ciekawe jaką, prawda? O logicznym myśleniu czy szacunku dla pacjentów?” – czytamy na profilu żony Tomasza Kality na jednym z portali społecznościowych.

W dalszej części relacji Anna Kalita tłumaczy, że „kiedy w szóstej godzinie udało się wejść do gabinetu wizyta trwałą 6 minut.” „Lekarka nie ma też bloczków, żeby Tomkowi wypisać L4. Kiedy pytam, czy mam zadzwonić i przypomnieć, że jest nam potrzebne, odpowiada: „Nie ma po co. I tak się pani nie dodzwoni”. Po czym cud: dzwoni telefon. I co mówi pani doktor? Że nie ma czasu gadać, bo „tłum rozpędza...” – napisała Anna Kalita.

Źródło: Radio Zet