– Wezwałem pana posła Piotrowicza do tego żeby przeprosił mnie i będą konsekwencje prawne. Fundacja też będzie wytaczała procesy, być może także pan Zaradkiewicz doczeka się procesu, na pewno procesu doczeka się pan Żaryn, który nazwał mnie post pezetpeerowcem – mówił Jerzy Stępień. – Zaradkiewicza to oczywiście ja nie będę skarżył, tylko Fundacja. Natomiast pan Żaryn, za tego pezetpeerowca, ja całe życie właściwie walczyłem z PZPR, ponosiłem różnego rodzaju konsekwencje tego, łącznie z siedzeniem w więzieniu, internowaniem. Jeśli pan prof. Żaryn, związany z IPN mówi Stępień pezetpeerowiec, no to ma chyba świadomość tego, że kłamie, albo przynajmniej nie dopilnował swojego warsztatu – podkreślił.
W kontekście finansowania Fundacji Stępień przekonywał, że zarzuty wobec niego są "kłamliwe i nieuzasadnione". – 27 przelewów to była zapłata za szkolenia dla pracowników. Przeszkoliliśmy 1,5 mln ludzi i ja przez 27 lat nie dostałem ani złotówki z fundacji z racji pełnienia swoich funkcji – wyjaśnił.
Były prezes TK powiedział również, że "wyszły takie zabawne historie, że więcej pieniędzy fundacja przerabiała w okresie, kiedy były rządy PiS w latach 2005-2007.