Art. 31 a ust. 1 ustawy z dnia 26 stycznia 1984 r. Prawo prasowe stanowi, że: Na wniosek zainteresowanej osoby fizycznej, osoby prawnej lub jednostki organizacyjnej niebędącej osobą prawną, redaktor naczelny właściwego dziennika lub czasopisma jest obowiązany opublikować bezpłatnie rzeczowe i odnoszące się do faktów sprostowanie nieścisłej lub nieprawdziwej wiadomości zawartej w materiale prasowym.
Jak wypowiedział się Sąd Apelacyjny w Krakowie w wyroku z dnia 31 marca 2016 (sygn. akt I ACa 1790/15): Podstawowym celem sprostowania jest umożliwienie osobie, której dotyczą fakty przytoczone w prostowanym materiale prasowym, przedstawienia własnej wersji zdarzeń.
Powyższe stanowisko jest powszechnie uznawane i w zasadzie niekwestionowane, ponieważ sprostowanie powinno być narzędziem pozwalającym urzeczywistniać prawo do wyrażania poglądów oraz zasadę audiatur et altera pars, czyli zasadę wysłuchania drugiej strony. Problem dla redaktorów naczelnych i wydawców pojawia się wówczas, gdy wersja wydarzeń przedstawiona przez osobę żądającą sprostowania jest nieprawdziwa w świetle obiektywnego materiału źródłowego np. dokumentów urzędowych lub spójnych zeznań wielu świadków. Zdarza się, że przedstawiona przez wnioskodawcę wersja wydarzeń wprowadza zamierzony chaos informacyjny i nie wyjaśnia kwestionowanych faktów, a jedynie sugeruje, że dziennikarz opisał sprawę nie do końca zgodnie z rzeczywistością. Z przepisów prawa wynika, że redaktor naczelny jest zobowiązany do prostowania nieścisłych lub nieprawdziwych wiadomości. Sądy i doktryna uznały, że nieprawdziwe wiadomości to takie, które wnioskodawca uznaje za nieprawdziwe, a nie takie które są nieprawdziwe obiektywnie. Zgodnie z orzecznictwem sprostowanie ma umożliwić wnioskodawcy dotarcie do opinii publicznej z tak zwaną „własną prawdą” (przywołany powyżej wyrok SA z 31.03.2016 r. sygn. akt I ACa 1790/15).
Na kanwie sprawy z powództwa Związku Nauczycielstwa Polskiego przeciwko redaktorowi naczelnemu tygodnika “Wprost”, Sąd Apelacyjny w Warszawie w wyroku z dnia 18 marca 2016 (sygn. akt VI ACa 272/16) uznał, że: Skoro sprostowanie służyć ma przedstawieniu przez prostującego jego subiektywnego punktu widzenia, to zapis w ust. 1 art. 31a ustawy z 1984 r. - Prawo prasowe mówiący o sprostowaniu "nieścisłej lub nieprawdziwej wiadomości zawartej w materiale prasowym" należy rozumieć w ten sposób, że chodzi o wiadomość nieścisłą lub nieprawdziwą zdaniem wnoszącego o sprostowanie.
Własna prawda zwana prawdą subiektywną może okazać się w rzeczywistością nieprawdą lub półprawdą, czyli informacją która w ogóle nie powinna zostać wprowadzona do przestrzeni publicznej, jako wprowadzająca czytelnika w błąd.
Ustawa Prawo prasowe w art. 33 ust. 1 i 2, przyznaje redaktorowi naczelnemu prawo do odmowy opublikowania sprostowania w bardzo ograniczonym zakresie, gdyż w zasadzie wyłącznie ze względu na tak zwane wady formalne wniosku. Redaktor naczelny nie ma możliwości odmowy opublikowania sprostowania powołując się na to, że materiał prasowy jest rzetelny i opisuje prawdę. Według polskiego prawa w sprawach o sprostowanie nie ma znaczenia, że redaktor naczelny dysponuje dowodami potwierdzającymi rzetelność i prawdziwość materiału prasowego. W praktyce nie ma skutecznego narzędzia prawnego, aby zapobiec próbie zamieszczenia nieprawdziwych informacji pod pozorem sprostowania. Redaktor naczelny może jedynie zapowiedzieć polemikę z treścią sprostowania, a to często prowadzi do jałowej dyskusji na forum publicznym i dalsze prowadzenie kampanii dezinformacyjnej.
Odmowa opublikowania sprostowania za względu na to, że materiał prasowy jest prawdziwy, skutkuje najczęściej postępowaniem sądowym. W toku procesu redaktor naczelny nie ma prawa dowodzić prawdy. Jak uznają sądy i doktryna, „prawda własna” nie podlega dowodzeniu. W postępowaniu o publikację sprostowania nie jest badana kwestia prawdziwości podlegającego sprostowaniu materiału prasowego, jak również czy samo sprostowanie jest prawdziwe (wyrok Sądu Apelacyjnego w Krakowie z 31.03.2016 r. sygn. akt I ACa 1790/15). Sąd bada wyłącznie kwestię ewentualnych błędów formalnych popełnionych przy sporządzaniu wniosku o sprostowanie. Jeżeli zostanie ustalone, że wniosek spełnia wymogi formalne (m.in. podpis, adres, długość tekstu), a ponadto odnosi się do treści materiału prasowego, to sąd nakazuje redaktorowi naczelnemu jego opublikowanie. Postępowanie sądowe toczy się w tzw. przyspieszonym trybie czyli w terminie trzydziestu dni, co wyklucza w tak krótkim czasie przeprowadzenie postępowania dowodowego, poza wysłuchaniem stron.
Należy przypomnieć, że jeszcze do 14 czerwca 2012 r. obowiązywał art. 46 ust. 1 ustawy Prawo prasowe, który stanowił, że odmowa opublikowania sprostowania przez redaktora naczelnego to przestępstwo, za które groziła kara pozbawienia lub ograniczenia wolności. Przepis ten został uznany na mocy wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 1 grudnia 2010 r. za niezgodny z Konstytucją RP i w konsekwencji uchylony.
Warto przytoczyć jedną ze spraw rozpoznawanych przez Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu w związku ze skargą redaktora naczelnego Przemysława Kaperzyńskiego przeciwko Polsce (Skarga nr 43206/07, wyrok z dnia 3 kwietnia 2012).
Przemysław Kaperzyński – redaktor naczelny tygodnika „Iławski Tydzień”, nie opublikował sprostowania wójta gminy Iława, do materiału prasowego pt.: „Gmina Iława w niebezpieczeństwie; władze nie dostrzegają problemu”. Sporny artykuł krytykował wadliwą instalację sanitarną, alarmując o niebezpieczeństwie grożącym w gminie i zarzucał wójtowi niepodjęcie odpowiednich działań. Wójt w piśmie do redaktora zakwestionował artykuł i uznał go za nieobiektywny. W związku z nieopublikowaniem nadesłanego sprostowania, gmina Iława reprezentowana przez wójta, wniosła prywatny akt oskarżenia przeciwko redaktorowi naczelnemu. Redaktor Kaperzyński w postępowaniu sądowym podnosił między innymi, że zawarte w piśmie wójta informacje nie były obiektywne, pismo wyrażało ocenę wartościującą, a ponadto nie spełniało wymogów określonych przepisami prawa prasowego.
Kaperzyński podniósł także, że treść wniosku naruszała dobra osobiste jego i innych dziennikarzy zatrudnionych w „Tygodniu Iławskim” oraz naruszała zasady współżycia społecznego.
Sąd Rejonowy w Elblągu uznał redaktora Kaperzyńskiego winnym popełnienia czynu zabronionego określonego w art. 46 ust. 1 Prawa prasowego w związku z art. 31 ust. 1. Sąd skazał dziennikarza na cztery miesiące ograniczenia wolności w formie dwudziestu godzin pracy na cele społeczne w miesiącu w zawieszeniu na okres dwóch lat. Sąd pozbawił go także prawa wykonywania zawodu dziennikarza przez okres dwóch lat i nakazał podanie wyroku do publicznej wiadomości w Urzędzie Gminy Iława.
Kaperzyński wniósł skargę do ETPC, zarzucając Polsce naruszenie prawa do wyrażania opinii zagwarantowanego przez art. 10 Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności z 4 listopada 1950 r.
ETPC w wyroku potwierdził, iż obowiązek prawny publikacji sprostowania lub odpowiedzi jest to normalny element ram prawnych regulujących korzystanie z prawa wolności wyrażania opinii przez media drukowane. W tej konkretnej sprawie ETPC uznał jednak za niezgodne z art. 10 Konwencji działania państwa polskiego, z uwagi na zastosowanie zbyt surowych sankcji wobec dziennikarza. Zastosowane sankcje uznano za prowadzące do zniechęcania prasy do zabierania aktywnego udziału w dyskusji dotyczącej spraw leżących w uzasadnionym interesie publicznym. Na dziennikarza została nałożona sankcja karna na podstawie przepisów karnych w związku z czynem o charakterze zasadniczo proceduralnym, to jest nieopublikowaniem pisma wójta i niepoinformowaniem wójta o odmowie i jej przyczynach. ETPC podkreślił, że dziennikarza pozbawiono możliwości przedstawienia ważnych prawnie argumentów na swoją korzyść odnoszących się do tej wolności.
W uzasadnieniu wyroku sprawy Kaperzyński …. ETPC zgodził się ze stanowiskiem polskiego Trybunału Konstytucyjnego który uznał, że zgodnie z przepisami ówcześnie obowiązującego Prawa prasowego osoby znajdujące się w sytuacji takiej jak redaktor Kaperzyński miały trudności z określeniem, czy wniosek o publikację odpowiedzi lub sprostowania wynikał z realizacji tego prawa w dobrej wierze czy nie.
Wyrok ETPC pomimo, że wydany na kanwie już nieobowiązujących przepisów prawa warto wspomnieć, aby pokazać jak dalece restrykcyjne w zakresie sprostowań było Prawo prasowe. Ustawa umożliwiała stosowania kary ograniczenia czy pozbawienia wolności wobec redaktora naczelnego ze względu na nieopublikowanie lub nienależyte opublikowanie sprostowania, co wydaje się nieadekwatne w systemie demokratycznym, kiedy wolność prasy jest gwarantem demokracji. Oba trybunały (ETPC i TK) ponadto zwróciły uwagę, że nie bez znaczenia są intencje strony wnioskującej o sprostowanie i podniosły możliwość działania wnioskodawcy także w złej wierze.
Dzisiaj chociaż wspomniany przepis zawierający sankcje karne już nie obowiązuje, to i tak wydaje się, że ustawa Prawo prasowe w zakresie prawa do sprostowania w dalszym ciągu jest nieodpowiednia.
Negatywne konsekwencje braku możliwości dowodzenia prawdy w sprawach o sprostowania, widać co najmniej w kilku obszarach. Po pierwsze czytelnicy mogą być wprowadzani w błąd i zdezorientowani, gdyż prawo do sprostowania przysługuje nawet wówczas, gdy stanowisko osoby zainteresowanej zostało uwzględnione w materiale prasowym. Kolejnym skutkiem może być podważenie reputacji pisma i redaktorów, poprzez sugerowanie, że materiał prasowy został przygotowany nierzetelnie. Ponadto wydawcy dostrzegają ujemne skutki ekonomiczne, poprzez konieczność zapewnienia niejednokrotnie obszernej przestrzeni w czasopiśmie na publikowanie wielostronicowych bezzasadnych wniosków o sprostowanie.
Należy zwrócić uwagę, że w Europie prawo do sprostowania ma długie tradycje. W Polsce prawo takie wprowadzono na mocy Dekretu w przedmiocie tymczasowych przepisów prasowych z dnia 7 lutego 1919 r. Jednak już wówczas instytucja ta miała stanowić jedno z licznych ograniczeń wolności prasy, nakładając na osoby kierujące czasopismem szereg obowiązków krępujących swobodę ich działalności (M. Pietrzak, Reglamentacja wolności prasy w Polsce 1918-1939, Książka i wiedza 1963). Pomimo, że sama instytucja sprostowania ma historyczne tradycje, to w obecnych czasach wydaje się nieadekwatna i umożliwiająca nadużywanie prawa.
Brak możliwości obrony przed koniecznością prostowania rzetelnych i sprawdzonych informacji, z pewnością wpisuje się w definicję tzw. efektu mrożącego prasę i wystawia demokrację na ryzyko.
W obecnych czasach, w których rozpowszechniona jest tendencja do relatywizowania prawdy szczególnie ważna jest obrona prawdy obiektywnej, zanim zostanie zakwestionowana przez osoby mające w tym prywatne interesy.