Minister kultury i dziedzictwa narodowego podczas konferencji 25 listopada stwierdził, że słowa o powiązaniu funkcjonowania niektórych organizacji pozarządowych z kwestią relacji rodzinnych, są krzywdzące. Słowa ministra kultury mają związek z materiałami "Wiadomości" TVP, które sugerowały, że politycy i sędziowie Trybunału są powiązani z fundacjami, w których działają córki byłego prezydenta i obecnego prezesa TK, a także byli prezesi TK.
W ostatnim czasie pojawiła się także propozycja premier Beaty Szydło, dotycząca utworzenia Narodowego Centrum Społeczeństwa Obywatelskiego, które miałoby kontrolować przepływ środków z budżetu przez organizacje pozarządowe. Przeciwnicy tego typu regulacji twierdzą, że premier nie ma do tego typu działalności zaufania.
„Niezbywalny element demokracji”
– Sektor pozarządowy, obywatelski to niezbywalny element demokracji. On w Polsce rozwija się od wielu lat, z problemami, ale ma swoje sukcesy i jest niewątpliwie Polsce bardzo potrzebny. W związku z tym pewne wypowiedzi i interpretacje, które łączyły funkcjonowanie tego sektora, jego niedostatki czy problemy, np. z kwestią relacji rodzinnych czy działalnością polityczną, niektórych działaczy sektora, uważam, że były zbyt daleko idące, niekiedy wręcz krzywdzące wobec tych działaczy, o których często była mowa – powiedział w piątek wicepremier Piotr Gliński.
W jednym z telewizyjnych materiałów poinformowano o tym, że we władzach Stowarzyszenia 61, które prowadzi portal MamPrawoWiedziec.pl i które otrzymywało publiczne pieniądze, zasiada Róża Rzeplińska, córka prezesa Trybunału Konstytucyjnego prof. Andrzeja Rzeplińskiego. „Wiadomości” wskazywały także na członkostwo byłych prezesów TK w organizacjach pozarządowych oraz aktywność społeczną córki byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego, Zofii Komorowskiej.
„To, że ktoś jest czyjąś córką, nie znaczy, że działania instytucji, z którą jest związany, są od razu naganne”
Zdaniem ministra kultury „to nie jest właściwe, gdy próbuje się analizować zjawiska społeczne w ten sposób, że sprowadza się całe zjawisko do kwestii relacji prywatnych czy rodzinnych”. –To, że ktoś jest czyjąś córką, jest z kimś spokrewniony, to nie znaczy, że działania instytucji, z którą jest ta osoba związana, są od razu naganne i należy je krytykować. W związku z tym jeżeli ktoś urażony, osobiście czuje się zobowiązany do złożenia przeprosin – przyznał Piotr Gliński.
Wiceminister podkreślił, że „mówiąc bardziej konkretnie,
czy pana Jakuba Wygnańskiego w związku z tym, że te osoby były stawiane w krytycznym świetle w związku z tym, że sektor pozarządowy czasami realizuje jakieś rzeczy w sposób niewłaściwy czy sposób, który można by krytykować”. – To nie ma nic wspólnego z tym, że ktoś jest z kimś spokrewniony. i nie powinniśmy sprowadzać bardzo poważnej kwestii funkcjonowania polskiej demokracji i funkcjonowania w tej demokracji organizacji obywatelskich na taki poziom – podkreślił.„Ja nie przepraszam”
Od wypowiedzi wicepremiera odcięła się Krystyna Pawłowicz. „A ja NIE PRZEPRASZAM pani Rzeplińskiej ani pani Komorowskiej (pisownia oryginalna - red.)” - napisała w piątek wieczorem na Facebooku polityk. Poseł PiS zamieściła też postulat równych praw dla wszystkich organizacji społecznych. „To te uprzywilejowane dotychczas z powodów politycznych i towarzyskich organizacje - niech NAS PRZEPROSZĄ za dotychczasowe wykorzystywanie swego ”szczególnego„ statusu i wydawanie większości przekazywanych im środków publicznych na wynagrodzenia” – zaznaczyła Pawłowicz.