Pomysł ograniczenia dostępu dziennikarzy do Sejmu zrodził się w gabinecie Marka Kuchcińskiego, chociaż rzecznik partii rządzącej próbowała przekonywać, że przedstawicieli mediów z parlamentu wyrzuca „Kancelaria Sejmu, nie my”. W oficjalnym komunikacie próbowano uzasadniać taki ruch wizerunkiem parlamentu. Marszałek izby wyższej pozwolił sobie także na opinię, że widok pracujących dziennikarzy, którzy „piszą na kolanie” jest nieodpowiedni dla zwiedzających Sejm i Senat dzieci. Pozostaje pytanie, czy to naprawdę dziennikarze negatywnie wpływają na wizerunek Sejmu? Może to jednak zachowanie polityków, opisywane przez dziennikarzy, źle wpływa na ten wizerunek.
Argument o konieczności stworzenia miejsca, w którym dziennikarze mogliby pracować w komfortowych warunkach jest z pewnością słuszny, jednak regulacje wprowadzane przez kierownictwo parlamentu to wylanie dziecka z kąpielą. Creme de la creme całej sprawy jest... zakaz fotografowania pracy posłów na sali plenarnej. Można to zrozumieć, gdy spojrzy się na to, w jaki sposób politycy potrafią się zachować.
Wprost.pl przyłączył się do protestu, ponieważ uważamy, że obecność dziennikarzy w Sejmie jest gwarantem realizacji konstytucyjnego prawa dostępu obywateli do informacji. Rzecznik Praw Obywatelskich Janusz Kochanowski w 2010 roku, gdy próbowano wprowadzić w Sejmie ograniczenia dla dziennikarzy, jasno stwierdzał, że ruch taki narusza artykuł 61 Konstytucji RP. Dwa pierwsze punkty tego artykułu stanowią:
Obywatel ma prawo do uzyskiwania informacji o działalności organów władzy publicznej oraz osób pełniących funkcje publiczne. Prawo to obejmuje również uzyskiwanie informacji o działalności organów samorządu gospodarczego i zawodowego, a także innych osób oraz jednostek organizacyjnych w zakresie, w jakim wykonują one zadania władzy publicznej i gospodarują mieniem komunalnym lub majątkiem Skarbu Państwa.
Prawo do uzyskiwania informacji obejmuje dostęp do dokumentów oraz wstęp na posiedzenia kolegialnych organów władzy publicznej pochodzących z powszechnych wyborów, z możliwością rejestracji dźwięku lub obrazu.
Do protestu przyłączyło się kilkadziesiąt redakcji. Można jedynie żałować, że część mediów postanowiła pracować jak gdyby nic się nie działo. Cóż, nie od dziś wiadomo, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Dotyczy to przedstawicieli mediów, ale także polityków. Z galerii sejmowej widać więcej...
Czytaj też:
Ograniczenia dla dziennikarzy w Sejmie. W uzasadnieniu zmian - wizerunek izby