Film zaskakuje już od samego początku. Nie ma tu nadmiernej ekspozycji - prąd wysiada mniej więcej po pięciu minutach seansu, w trakcie których dowiadujemy się absolutnego minimum o bohaterach. Evę (Evan Rachel Wood), Nellie (Ellen Page) i ich ojca (Callum Keith Rennie) poznajemy w zwyczajnych domowych sytuacjach. Ojciec ogląda telewizję, czytając przy tym wiadomości, jedna z córek oddaje się swojej pasji - tańcowi klasycznemu, a druga - przygotowuje do egzaminów SAT. Gdy nagle wysiada prąd, bohaterowie nic sobie z tego nie robią - mieszkając w domku w środku lasu, oddalonego o wiele kilometrów od najbliższego miasteczka, przyzwyczaili się, że takie rzeczy mogą się zdarzać. Kiedy jednak zaczynają docierać do nich strzępki informacji o większej skali tego zjawiska, zaczynają się niepokoić.
Reżyserka umiejętnie żongluje motywami opowieści o przetrwaniu, tworząc ciekawą mieszankę tematyczną, która kilkakrotnie zaskakuje swoimi pomysłami. Największą siłą jej filmu jest jednak fakt, iż mimo zmiany reguł i stworzenia czegoś na wzór opowieści survivalowej - jak przetrwać w świecie bez prądu - reżyserka ogrywa rodzinny dramat z takim samym dynamizmem co wcześniej. Zachowanie sióstr względem siebie nie ulega zmianie, zmieniają się jedynie okoliczności ich relacji.
To właśnie bohaterki stanowią najciekawszy element całości, swoim zachowaniem i determinacją przyciągając uwagę widza. Mimo zmiany status quo, dziewczyny wciąż zachowują się w ten sam sposób - uczą, ćwiczą taniec, jedzą posiłki i niemal stale się kłócą. Jak na siostry przystało. Nikt zresztą nie poświęca tu czasu na rozwiązanie zagadki nagłej utraty prądu. Wszyscy są zbyt zajęci próbą przetrwania w nowych warunkach. Wszystko to ma wynikać ze stanu „fugi” (zaburzenia psychicznego, polegającego na tym, że nie wiemy jak znaleźliśmy się w danej sytuacji), jak kilkakrotnie mówi się wprost z ekranu, tworząc ekspozycję w wyjątkowo prosty, a przy tym dość banalny sposób. Mimo wszystko zachowanie bohaterek jest na tyle wiarygodne, że to właśnie one niosą ten film do przodu, każąc zastanawiać się widzowi czy uda im się sprostać kolejnej przeciwności losu, które od pewnego momentu piętrzą się niemal lawinowo. Przy tym, co najciekawsze, nigdy nie wychodzimy poza ramy dramatu rodzinnego i problemów, z którymi młodzi ludzie mogliby borykać się nawet w świecie, w którym nie zabrakło prądu.
"Into the forest" nie unika pewnych błędów w konstrukcji swojej historii, jednak koniec końców intryguje wyrazistym portretem dwóch sióstr, postawionych w sytuacji granicznej. Jest to ciekawa propozycja, głównie ze względu na wiarygodne bohaterki i sam pomysł wyjściowy, który każe zastanawiać się widzowi „jak ja zachowałbym się w takiej sytuacji”.
Ocena: 6,5/10