Najbanalniejsza i zarazem najmniej zrozumiała jest afera dotycząca logo uczelni. W umowie z artystą projektującym znak uczelni widniał zapis mówiący o zakazie jego przerabiania bez zgody twórcy. Nie wiadomo, dlaczego władze UWM nie pytając prof. Piotra Obarka o zdanie zamówiły w poznańskiej pracowni przerobienie logo za kwotę ponad 4 tys, złotych. – Kieruję zawiadomienie do prokuratury o popełnieniu przez Ryszarda Góreckiego, rektora UWM, przestępstwa z art.115 prawa autorskiego. Nie mogę dopuścić do tego, aby sprawca tego przestępstwa bezkarnie, wbrew prawu, ingerował w formę mojego dzieła i prostym zabiegiem, polegającym na deformacji i zniekształceniu logo, przywłaszczał sobie jego autorstwo – w związku ze sprawą oświadczył prof. Obarek. Co ciekawe, TVP Info dotarło do dokumentów, w których uczelnia poinformowała agencję z Poznania o posiadaniu pełni praw do logo i możliwości wprowadzania zmian. Było to oczywistym kłamstwem, a uczelnia już wycofała nowe logo z użycia.
List do ministra
Druga niejasna sprawa związana z uczelnią zahacza o CBA. Redakcja TVP Info dotarła do pisma z kwietnia tego roku, które szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego Ernest Bejda przesłał do Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego Jarosława Gowina. Informował w nim o aferze wykrytej na uczelni w 2015 roku. „Funkcjonariusze CBA stwierdzili nieprawidłowości polegające na nieprzestrzeganiu przez Ryszarda Góreckiego, rektora UWM, regulaminu sprzedaży nieruchomości oraz prawa wieczystego gruntów, których właścicielem jest UWM” – pisał Bejda. Z korespondencji wynika, że doszło do sprzedaży „41 nieruchomości należących do UWM w trybie bezprzetargowym, osobom do tego nieuprawnionym”. Śledztwo w olsztyńskiej prokuraturze okręgowej zostało umorzone z racji przedawnienia zarzutów.
Nieuczciwi pracownicy
Najświeższa sprawa dotyczy aresztowania małżeństwa pracowników uczelni, których podejrzewa się o wyłudzenie ponad 370 tys. złotych z kasy Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie. – Dodatkowo podejrzanym przedstawiono zarzut fałszowania dokumentów związanych z wykonaniem przedmiotowego projektu oraz nakłaniania świadków do fałszywych zeznań. Podejrzanym grozi kara pozbawienia wolności do lat 10. Postępowanie ma charakter rozwojowy, gdyż będą badane jeszcze inne postępowania przetargowe, w których uczestniczyli podejrzani – ujawnił prokurator Krzysztof Stodolny. Według śledczych małżonkowie mieli organizować fikcyjne konferencje naukowe, na które zapraszali fikcyjnych gości. Dla uwiarygodnienia swojego procederu zakładali adresy mailowe i podawali numer telefonu, a później odpowiadali na telefony sprawdzających konferencję urzędników.